wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział #12 "Dlaczego miałabym ci ufać?"

 Czuła się... źle. Nie wiedziała komu ufać. 
 Poczuła ręce na swoich kolanach. Powoli otworzyła oczy i ujrzała Jacka, który patrzył się na nią zatroskany. Pierwszy raz widziała go takiego.
- Spokojnie... Zaufaj mi. Ja chce ci tylko pomóc - mówił spokojnie patrząc w jej oczy - Mogłabyś mi powiedzieć jak to się zaczęło?
- Dlaczego miałabym ci ufać? - zapytała nagle. Już nikomu nie ufała, zaczęła się bać... wszystkiego.
- A chcesz żeby Mrok dalej cię denerwował, chcesz mieć te koszmary? -  pokręciła głową - To mi zaufaj. Powiem ci wszystko... dlaczego tak się dzieje, ale... musisz mi powiedzieć jak to się zaczęło - wyjaśnił. Przez chwilę siedziała cicho, ale gdy Jack chciał coś powiedzieć wreszcie się odezwała.
- To była niedziela - zaczęła - Pierwsza niedziela miesiąca. Po małej imprezie u Punzie. Obudziłam się dosyć wcześnie, więc porobiłam parę rzeczy, ale później wyszłam na spacer. Yhm... Poszłam do parku... takiego małego - mówiła - i usiadłam na ławce patrząc jak dzieci się bawią. Coś usłyszałam za sobą i... się odwróciłam. Zobaczyłam na środku polanki chłopaka i dziewczynkę - przestała mówić. Skądś to znał.
- Jak wyglądali? - zapytał się. 
- Jak rodzeństwo. Oboje mieli brązowe włosy i czekoladowe oczy, wysoki. Chłopak na oko miał 18 lat, a dziewczynka 10. Bawili się na polance, ale po chwili chłopak... - wzięła wdech - zniknął. Dziewczynka zaczęła płakać i bić o ziemie, ale później odwróciła głowę w moją stronę i zaczęła... biec. Gdy do mnie dobiegła również się rozpłynęła, a ja byłam... przerażona. Mówiłam, że to wytwór mojej wyobraźni, ale... już sama nie wiem co myśleć - skończyła. Nie wiedział co powiedzieć. Popatrzył na nią z współczuciem, bo wiedział jakie będzie następne pytanie...
- Pamiętasz któryś ze snów? - zapytał. Pokiwała głową - Opowiesz mi go?
Wzięła głęboki wdech - To był pierwszy, po tym zjawisku. Najbardziej realistyczny i szczegółowy. Zaczęło się w lesie. Stałam po kostki w puchu. Było tam pięknie, ale coś kazało mi się ruszyć. Po jakimś czasie dotarłam. Do wioski, ale nikogo nie pytałam o drogę... szłam dalej. Po jakimś czasie ujrzałam jeziorko - zatrzymała się na chwile. Jeśli to było to o czym myślał...
- Było pięknie, ale w pewnym momencie na jeziorko wbiegła ta mała dziewczynka i jej brat - to było dokładnie to o czym myślał, ale dalej słuchał uważnie - Zaczęli jeździć na łyżwach. Wtedy zauważyłam Mroka na drugim końcu jeziora. Dobrze się bawili dopóki... dziewczynka... nie wjechała na środek jeziora. Mrok posłał jakiś czarny piach, a lód zaczął zaczął się łamać, ale w ostatniej chwili chłopak zdążył ją uratować, ale sam tracąc życie - skończyła, a raczej znowu się zatrzymała. Jack dobrze znał tą historie, ale Mrok go zaskoczył. Jednak Elsa była tego świadkiem, więc musiało coś jeszcze się stać. Tak samo wyglądała, jak by nie dokończyła. 
- Było coś dalej? - zapytał zaskoczony. Pokiwała głową.
- Dziewczynka zaczęła płakać, a wtedy Mrok powiedział, że nic nie mogę zrobić, ale chciałam mu udowodni, że mogę, więc poszłam w stronę dziewczynki, a ona się odwróciła i zaczęła wołać... ale nie mnie. Odwróciłam się żeby zobaczyć kogo i zobaczyłam... dziewczynę. Wyglądała na może 16 lat, też miała czekoladowe włosy zawiązane w byle jakiego koka, ale jedno pasemko było białe. Za to oczy były intensywnie błękitne. O dziwo spod zniszczonego płaszcza było widać droższe ubrania, a tamta dwójka była biedna. Pobiegła do małej dziewczynki, ale ja stanęłam przed nią żeby zapytać kim jest i co się stało, ale ona po prostu prze... - przerwała.
- Przez ciebie przebiegła - dokończył Jack. 
- Tak - potwierdziła - Zabolało mnie to. Dziewczyna dobiegła do dziury do dziury i również zaczęła płakać przytulając się do małej. Chciałam im pomóc, więc - znowu przerwała. Nie mogła powiedzieć Jackowi, że zamroziła dziurę, bo on nie wiedział o jej mocy i nie miał wiedzieć. Nikt nie miał wiedzieć.
- chciałam tam podejść, pomóc jakoś, ale Mrok rzucił mnie na drzewo, a później zaczął ze mną rozmawiać, a skończyło się na tym, że mnie zaatakował i się obudziłam - skończyła.
To go zdziwiło. W jego wspomnieniach nie widział żadnej dziewczyny. Ogólnie cały ten sen go zdziwił. Dlaczego śniły jej się wydarzenia sprzed trzystu lat? Tego nie wiedział.
- Chcesz już iść? - zapytał.
- Miałeś mi wytłumaczyć...
- Mam dla ciebie radę.
- Jaką? - zdziwiła się.
- Za żadne skarby nie ściągaj tego naszyjnika.
- To wiem, ale dlaczego tak się dzieje - powiedziała.
- To jest kamień księżycowy, który Mrok bardzo chce zdobyć tylko, że on nie wie, że ty go masz. Mogę cię porównać... Do Wi-Fi.
- Do Wi-Fi? - zapytała zdziwiona.
- Tak. Dla Mroka jesteś jak Wi-Fi, a dlatego że... że gdy jesteś "dostępna" Mrok może się z tobą "połączyć", bo ma zasięg np: pięć kresek. Ale czasami dzieje się tak, że nie mamy dostępu do Wi-Fi, bo nie wiem... coś nam zakłóca, a ty gdy założysz naszyjnik też zakłócasz dostęp, więc nie może się z tobą "połączyć". Działa to, dlatego że kamień ma ogromną moc księżyca i...
- Czekaj, czekaj. Czegoś tu nie rozumiem. Kamień księżycowy? Moc księżyca? Co?! - nie umiała go zrozumieć. Przecież to była zwykła pamiątka.
- To nie jest tylko pamiątka. Powiedziałaś, że był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Pewna osoba w twojej rodzinie kiedyś dostała go od księżyca...
- Przecież księżyc to naturalny satelita ziemi!
- Tak, ale nie tylko. Wytłumaczę ci to kiedy indziej  - chciała coś powiedzieć, ale jej przerwał - Poczekaj. Mówię dalej. Dostała go od księżyca, bo go bardzo zainteresowała, ale nie mógł nic zrobić, więc postanowił, że gdy da jej ten kamień to ona będzie go przekazywała aż dojdzie do osoby, której będzie najbardziej potrzebny ten kamień i najbardziej zainteresuje księżyca - skończył robiąc jej mętlik w głowie.
- Uważasz, że to mną zainteresował się księżyc? 
- Nie ja... I raczej nie sądzę, że to ty, bo miałabyś jakieś specjalne zdolności. No chyba, że mi o czymś nie powiedziałaś - powiedział pytająco unosząc brew do góry. Przełknęła ślinę. Chyba jednak to o nią chodziło.
- A kiedy mógłbyś wytłumaczyć mi resztę? - zapytała.
- Hmm... Mogę wytłumaczyć ci w sobotę. Przy okazji mógłbym spróbować nauczyć cię jak bez naszyjnika nie doprowadzać Mroka do twojego umysłu - zaproponował.
- Naprawdę? - zapytała nie dowierzając.
- Nom... Czyli sobota?
- Tak - odpowiedziała wreszcie się uśmiechając. Chyba podobał jej się pomysł z Mrokiem. 
- Choć już. Odprowadzę cię - zaproponował. Zebrali się i wyszli z kawiarni i pokierowali się w stronę domu Elsy.
- Chyba lubisz mnie odprowadzać - zasugerowała.
- Tak - ukazał swoje śnieżnobiałe zęby - Przynajmniej wiem gdzie mieszkasz - powiedział na co ona walnęła go w ramię. Szli tak jeszcze śmiejąc się z głupot aż doszli do jej domu. Pożegnali się i poszli w swoje strony.
 Wchodząc do domu Ania znów ją zaskoczyła.
- Czy on na pewno nie jest twoim chłopakiem? Często cie odprowadza - stwierdziła.
- Przecież ci mówiłam, że on nie jest moim chłopakiem! W ogóle ja się dziwię, że ty jeszcze nie znalazłaś swojego adoratora.
- Jeszcze nie... Ale przyznaj, ten twój Jack to niezłe ciacho - powiedziała puszczając jej oczko.
- No... Znaczy nie! Znaczy... - nie potrafiła wytłumaczyć. Zarumieniła się na co Ania zachichotała.
- Choć zjeść kolację - powiedziała idąc z siostrą do jadalni. 




Jeszcze raz przepraszam, że ten rozdział nie pojawił się wtedy kiedy obiecywała, ale nie udało mi się napisać trzech rozdziałów na zapas, a chciałam żebyście mieli jakieś rozdziały przez ten okres kiedy mnie nie będzie :/ Bo jadę na zadupie bez internetu ;-; Pozdrawiam :*

środa, 22 lipca 2015

I znowu LA! Już siódme i ósme :3

No witam ^^ Dzisiaj koleeejne LA!  Siódme i ósme :) Nominowała mnie passion forever i Ollka PL za co dziękuje.
Dobra standardowo ZACZYNAMY!!!:

Najpierw Passion Forever:

1. Lubisz pisać opowiadania?

Nie... Ja KOCHAM!!! <3 Tutaj mogę napisać wszystkie moje pomysły, a na dodatek dzielić się nimi z innymi ^^

2. Jak często miewasz "napady" weny? Dzięki czemu ją masz?
Ja cały czas mam wenę :P No chyba, że mam depresję.... to wtedy nie mam... Wydaję mi się, że cały czas mam wenę, bo ten blog zrobiłam całkowicie na spontanie. Naprawdę. Nic nie planowałam, tak po prostu postanowiłam, że zrobię takie opowiadanie. A mam ją przez piosenki, szczęście, inne blogi, przyjaciół itd. No.. praktycznie przez wszystko :D

3. Lubisz czekoladę jak nasze arendellskie księżniczki?
Po napisaniu rozdziału 11 miałam taką ochotę na gorącą czekoladę, ze nie wiem... Ja kocham czekoladę, a szczególnie taką, którą przywozi mi brat z Ukrainy (Jest na studiach). Mniam =^.^=
4. Jesteś "komputerowym maniakiem"?
Taaaaak...

5. Co/kto zainspirowało/ał cie do stworzenia bloga właśnie o 
tej tematyce?
Rysunki Jelsy, filmiki o Jelsie i blogi o Jelsie :D

6. Cieszysz się, że są wakacje?
W miarę, ale jest ciut za gorąco :/ Ale ogólnie tak

7. Jaki parring bajkowy uważasz za najlepszy?
JELSA <3

8. Jakie jest twoje hobby?
Gry komputerowe, jazda konno, gra na gitarze, rysowanie, pisanie bloga ^^

9.Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jak tak, to na jakim?
Tak. Gram na gitarze. (4-5 lat)

10. Jesteś dumna ze swojego bloga?
Coraz bardziej :3


Teraz Ollka :

1. Masz Metina 2? Jak tak to jak się nazywasz? Jak nie to nie.
Nie mam Metina2. Kocham gry, ale ta mnie jakoś nie kręci.

2. Ulubione zwierzątko?
Białe tygrysy *.* <3 I mój pies :P

3. Piosenka która najlepiej ciebie opisuje?
Jak kiedyś mówiłam Christina Perri - Human.

4. Czy jesteś zła że ciebie nominowałam?
A dlaczego bym miała być zła?

5. Piosenka którą uwielbiasz?
Nightcore - Angel With A Shotgun ^^

6. Dopada ciebie Mały Głód (ten mały stworek). Co robisz?
Jem Danio  

( ͡° ͜ʖ ͡°)


7. Co sądzisz o Jaridzie, Helsie i Jelsie? (Ale się ułożyło =D)
Jarida - Nope... Merida ma być wolna, a Jack wiadomo :D
Helsa - @#$%&*#$ NIE!!!
Jelsa - fucking perfect <3 *.*

8. Żeby w tradycji stało się zadość... Napisz krótki i głupi kawał.
Co mówi panda do dilera:
- Pan da!
(Matko jaki suchar xd (Nawet się nie przyznam, że to wymyśliłam

9. Co sądzisz o mym blogu?
Cudo :*

10. Której pory dnia nie dzierżysz?
Poranków, bo nienawidzę wstawać :/

11. Czy cieszysz się że może będzie Jelsa w Krainie Lodu 2 (czyt. Frozen 2)?

To jest moje marzenie <3 A jak się spełni to chyba dostanę zawału ze szczęścia *.*




To tyle na dzisiaj ^^ Nie nominuję nikogo, bo już nie wiem kogo ;-; 
Pa, pa :*


A i rozdział będzie jutro :D 

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział #11 "Wiesz kto to jest..."

- Proszę usiąść z panną Snow - poprosiła nauczycielka. Bez gadania podszedł do ławki, rozpakował książki i co dziwne dał nauczycielce prowadzić lekcje. Miał mętlik w głowie. Jakim cudem w jeden dzień Elsa wyzdrowiała i skąd ma kamień księżycowy. Miał ochotę go dotknąć, emanował taką energią, że nie dało się powstrzymać. A może się jednak dało? Chyba tak, bo Jack ciągle patrzył się na tablicę. Zaczął się zastanawiać, dlaczego się z nią tak działo. "Nie była to choroba... To może? Nieee... Chociaż ten jeden argument... Muszę mieć dowód!" pomyślał. Powoli wszystko układało mu się w jedną całość, ale zanim miał zacząć akcje życia musiał.. skonsultować się z Mikołajem. 
 Popatrzył się kontem oka na Else i stwierdził, że nawet dobrym pomysłem byłoby zagadanie jej. Nie chciał jednak jej wykorzystywać chociaż wiedział, że musiał mieć ten kamień, ale jeśli jego podejrzenia by się sprawdziły to lepiej by było żeby to ona go pilnowała.  
- Ładnie dzisiaj wyglądasz - zagadał uśmiechając się do niej. Na jej policzkach pojawiły się leciutkie rumieńce, skierowała lekko głowę w jego stronę i odwzajemniła uśmiech.
- Dziękuje. Ale i tak wyglądam jak trup - powiedziała trochę się smucąc. Teraz to miał totalny mętlik w głowie. "O co chodzi?!" myślał robiąc na nią duże oczy, "Przecież ona jest zdrowa! Dlaczego myśli, że wygląda jak trup? Albo mi coś padło na łepetynę". 
- Przecież ty jesteś już zdrowa. Dlaczego uważasz, że wyglądasz jak trup? Patrzyłaś dzisiaj w lustro? - zapytał zdziwiony. Teraz to ona zrobiła ogromne oczy. "No... Przecież ja rano wyglądałam jak trup" pomyślała. Robiło się coraz dziwniej.
- Eee... Tak patrzyłam w lustro... Jak to już jestem zdrowa?! - zapytała głośnym szeptem, ale na szczęście był mały gwar, bo na lekcji hiszpańskiego wszyscy rozmawiali, więc nikt nie usłyszał. Naprawdę robiło się dziwnie.
- To spójrz na siebie teraz. Nie masz lusterka? - zaproponował. Niebieskooka zaczęła grzebać w plecaku poszukując lusterka. Gdy je znalazła popatrzyła na siebie otwierając usta ze zdziwienia. 
- Jak?... Jeszcze rano wyglądałam inaczej - powiedziała sama do siebie. Białowłosy chciał skończyć ten temat, ale to całe wydarzenie trochę utwierdzało jego teorie. 
- Dobra... skończmy temat - powiedział na co ona pokiwała głową. Chciał jeszcze zapytać się o naszyjnik.
- Ładny masz wisiorek. Gdzie go kupiłaś?
- O...Nie, nie, nie - kiwała głową na nie, ale się uśmiechając - Ja go nigdzie nie kupiłam. Dostałam go od mamy... mama od babci, a babcia od prababci itd. itd.
- Fajnie. Przynajmniej ma jakąś wartość, znaczy chodzi mi o pamiątkę - powiedział. Uśmiechnęła się szerzej.
- Tak masz rację, ten naszyjnik jest dla mnie bardzo ważny...
- Z jakiego jest to kamienia?
- Normalny niebieski kamień, ale w dotyku jak diament. Heh... Babcia kiedyś mówiła na niego kamień księżycowy - uśmiechnęła się biorąc go w ręce.
- Mogę zobaczyć? - zapytał się.
- Jasne - powiedziała zdejmując naszyjnik i podała go mu. Gdy go dotknął miał wrażenie, którego się nie da opisać. Czuł jego energie, jak go wzmacnia. Rozkoszował się jego energią, ale nagle poczuł coś dziwnego... Jakby Mroka. Nie wiedział skąd się wziął, ale wiedział, że jeśli zobaczy go na własne oczy to stłucze go na kwaśne jabłko. Popatrzył się na Else z zamiarem oddania tego cudownego przedmiotu, ale to co zobaczył wprawiło go w strach i zdziwienie. Niebieskooka bladła na jego czach, sińce również się ukazywały, ale wszystko w bardzo zwolnionym tempie. Starał się nie pokazywać emocji żeby jej niepokoić. I wtedy go olśniło. Był już pewny co do swego. Oddał jej naszyjnik.
- Naprawdę piękny. Pasuje ci do oczu - powiedział patrząc jak zakłada naszyjnik. Zarumieniła się i uśmiechnęła. Wszystkie kolory zaczęły jej powracać. Znowu wyglądała jak dawniej... Zdrowo. 
 Nagle zadzwonił dzwonek, więc wszyscy zaczęli wychodzić, ale gdy dopiero wyszedł z klasy popędził na boisko w miejsce gdzie nikt nie mógł go podsłuchać i  zadzwonił do Mikołaja.


***
 Ten dzień trochę ją zdziwił. Rano jeszcze wyglądała jak trup. Dziwne, bo jak przyszła do szkoły to dziewczyny jej nic nie mówiły, Jack to pierwszy zauważył, ale jak skończyła się lekcja to gdzieś zniknął. A po lekcji dopiero dziewczyny zauważyły jak wygląda. Plus jeszcze cały dzień Mrok jej nie atakował... no może tylko wtedy kiedy zdjęła naszyjnik Mrok się odezwał, ale gdy znów go założyła zniknął. Postanowiła, ze przez cały dzień nie będzie go zdejmować. 
 Po obiedzie miała zamiar iść do domu, ale po drodze zaczepił ją Jack.
- Idziesz gdzieś? - zapytał się nagle idąc obok El.
- Tak, do domu - odpowiedziała uśmiechając się.
- A... Musisz tam iść od razu czy zgodzisz się ze mną gdzieś iść? - powiedział ukazując swój śnieżnobiały uśmiech.
- Czy ty mnie gdzieś zapraszasz? - powiedziała kładąc rękę na sercu udając (ale nie do końca) zdziwienie.
- Jak się zgodzisz to gdzieś cię zaproszę - powiedział dalej uśmiechając się szeroko. 
- A z jakiej to okazji? - zapytała mówiąc aktorsko.
- Muszę z tobą porozmawiać.
- A o czym? O tej twojej jedynce z angola? Mam ci po udzielać korepetycji? - powiedziała z wyższością. 
- Ej, ej! Pani "kujon", nie fikaj - powiedział zatrzymując się (oczywiście dla humoru).
- A co? - zatrzymała się przed nim - Podskoczysz?
W jej przypadku groźba była... nietrafiona. Jack był od niej wyższy o około 17 cm, więc zwycięsko patrzył na nią z góry. Popatrzyła na niego zażenowana, więc zaczęła skakać żeby dorównać do jego wzrostu. On na to wybuchnął śmiechem. Po chwili złapał ją za ramiona żeby przestała skakać, ale dalej się śmiejąc.
- To... Idziesz? - zapytał.
- A gdzie? - odpowiedziała pytaniem.
- Hmm... Co powiesz na tą kawiarenkę "Blue Sky"? - zaproponował.
- Co to za kawiarenka?
- Zapomniałem, że w tu od niedawna mieszkacie... To akurat poznasz bardziej okolice.
- Fajnie! Tylko napiszę do Ani żeby sama wróciła do domu - powiedziała i napisała SMS'a do rudej. 
 Pokierowali się w stronę kawiarni. 
- To... O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytała. Uśmiech zszedł mu z twarzy.
- Elso... Obiecaj mi coś - zaczął.
- Mam się bać? 
- Nie wiem... Ale... Obiecaj mi, że... się mnie nie przestraszysz i... tak w ogóle - powiedział. Naprawdę zaczynała się bać. O czym on chciał z nią rozmawiać?
- Wiesz... Zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam zgadzając się...
- Dobrze zrobiłaś - stwierdził. Szli kawałek w ciszy, ale po chwili Jack zaczął pokazywać mniej więcej gdzie co jest. Sytuacja się trochę rozluźniła, więc zaczęli się śmiać od czasu do czasu. 
 W końcu doszli do kawiarni. Była ładna. Dominowały tu jej dwa ulubione kolory; biały i niebieski. Dach kafejki był szarobrązowy, a ściany niebieskie, białe były wykończenia z drewna. Weszli do środka. Przy ścianach były stoliki z sofami, a na środku z normalnymi, białymi krzesłami. Na każdym stoliku były male białe doniczki z kwiatkami. Na końcu był barek i kasa z różnymi smakołykami, a schody w dół przy barze były najprawdopodobniej do kuchni. Spodobało tu się Elsie. Wyglądał ślicznie i mimo, że było dużo ludzi były miejsca wolne, bo kawiarnia była dosyć duża. 
 Usiedli przy stoliku wokół którego nikt nie siedział. Fotele były naprawdę miękkie. Prawie od razu podeszła do nich kelnerka.
- Co podać? - zapytała się.
- Bierz co chcesz. Ja stawiam - odezwał się Jack. Jeśli chodzi o kawiarnie to Elsa zamawiała tą samą rzecz.
- Poproszę gorącą czekoladę. 
- A pan?
- To samo - odpowiedział. Kelnerka poszła przygotować napoje. Zamyślona spojrzała się na chłopaka.
- Co?
- Zastanawiam się czy mnie małpujesz czy też uwielbiasz czekoladę.
- To i to - odpowiedziała znowu pokazując swój śnieżnobiały uśmiech. Kelnerka po chwili przyszła z dwoma dużymi kubkami czekolady. Białowłosy od razu zapłacił. To była najpyszniej wyglądająca czekolada jaką widziała, aż ślinka leciała. Z kubka wydobywał się piękny zapach słodkiej czekolady, ale nie było jej widać, bo była przykryta bitą śmietaną posypaną wiórkami czekoladowymi. 
- Smakuje jeszcze lepiej niż wygląda - powiedział Jack zaczynając pić, a raczej jeść bitą śmietanę. Elsa poszła w jego ślady. Miał racje; to była najlepsza gorąca czekolada jaką kiedykolwiek piła. 

  Upiła parę łyków i usłyszała, że białowłosy się śmieje.
- Co?
- Od dzisiaj będę nazywał cię kotkiem - powiedział dalej się śmiejąc. Dopiero po chwili zrozumiała o co mu chodziło.
- Ha, ha, HA! Bardzo śmieszne - powiedziała ścierając czekoladowe wąsy z twarzy - I mnie tak nie nazywaj.
- Dobrze... kotku - powiedział śmiejąc się do rozpuku. Elsa wzięła kolejną chusteczkę i nachyliła się nad Jackiem.
- Kotku... Ty nie lepszy - powiedziała wycierając mu wąsy. Teraz to ona się śmiała.
- Dobra... O czym chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytała.
-... O ostatnich wydarzeniach... dlaczego tak szybko wyzdrowiałaś i dlaczego znowu wracasz do choroby gdy zdejmujesz naszyjnik - oznajmił. Elsa była w takim szoku, że nie wiedziała co powiedzieć.
- O czym ty mówisz? - w końcu coś powiedziała.
- Elsa... Ja ci mogę wszystko wytłumaczyć, ale... musisz odpowiedzieć na moje pytanie - powiedział spokojnie i poważnie. 
- Jakie? - powiedziała dalej zszokowana, ale wiedziała, że teraz nie może się wycofać.
- Wiesz kto to jest Mrok?
Takiego pytania się nie spodziewała. Skąd?! Jak?! Gdzie?!. takie pytania nasuwały się jej w tej chwili. Była tak zszokowana, że nie wiedziała czy mówić prawdę czy kłamać. Wiedziała, że Jack ma coś z nim związane, ale... nie mogła, po prostu nie mogła mu tego powiedzieć.
- Nie... O kim ty mówisz? - powiedziała. Wiedziała, że jej nie uwierzy, ale warto spróbować. On jednak wstał i usiadł koło niej tak aby nie uciekła, ale ona odsunęła się jak najbliżej ściany. Czuła swoją moc która zaraz miała wybuchnąć. Była jak góra lodowa; jeśli popełnisz zły ruch to się o nią rozbijesz.
- Elsa ja mówię poważnie... Nie kłam - próbował, ale ona nie dawała za wygraną.
- Ale ja naprawdę nie wiem o kim mówisz.
Wziął głęboki wdech - Mogę jeszcze raz zobaczyć twój naszyjnik?
Zastosował najgorszą opcje. Elsa jak by nie dała to by się wydało, że wie kto to jest, bo się boi jego powrotu, ale jak mu da to wróci...
- Dobrze - powiedziała. Zdjęła naszyjnik z lekką trudnością, bo ręce jej się strasznie trzęsły. Podała mu go, ale on nic z nim nie zrobił. Po protu się patrzył. Czuła już, już go czuła. Znowu zaczęła ją boleć głowa, ale starała się tego nie pokazywać. Zamknęła tylko oczy żeby spróbować przeboleć falę bólu. Po chwili usłyszała głos, ale od razu zniknął, a ona poczuła się lepiej. Otworzyła oczy i znowu miała naszyjnik na szyi. Popatrzyła na Jacka. Miał przekonaną i pytającą minę. Wiedziała, że już wie. Pewnie poczuł jego chwilową obecność. Chciało jej się płakać. Zamknęła oczy i skuliła się.
- Wiem... 

poniedziałek, 20 lipca 2015

Kolejne LA! Piąte i szóste ^^

Znowu zostałam nominowana ^^ Tym razem od Lumina Kitty Carloy Monroe Aquila i America. Bardzo dziękuje i bez przedłużania ZACZYNAMY:

Najpierw America:

1. Co byś zrobił/a gdyby właśnie powiedziano ci, że za trzy dni wychodzisz za Justina Biebera?
Skakałabym z radości, a raczej... z mostu... pod pociąg -.- Przepraszam wszystkich fanów, ale ja go nie trawię. O gustach się nie dyskutuję.

2. Jack Frost właśnie poprosił cię o radę, co zrobić, by zadowolić dziewczynę. Co robisz?
No, a co mam robić? Radzę mu :P

3. Hans całuje na twoich oczach Elsę. Jaka jest twoja reakcja?
Odrywam go od Elsy, walę go pięścią prosto w twarz, potem kopie w jaja, a później zrzucam z mostu krzycząc przy tym: "Ona jest JACKA!!!"

4. Ktoś w nocy smaruje twoją twarz pastą do butów. Jak najlepiej go ukarać?
Odegrać się tym samym i dodatkowo wylać na niego lodowatą wodę, ale tak aby nie zniszczyła naszego dzieła.

5. Jakie jest twoje największe marzenie z dzieciństwa?
Hmm... Być czarodziejką i trafić do Hogwartu XD Nie, ale ja mówię poważnie. Chciałam być czarodziejką żeby móc wyczarować sobie zabawki i pieniążki :P

6. Gdybyś mogła dostać magicznego zwierzaka, co by to było i jakie miało umiejętności?
SMOK!!! Zdecydowanie SMOK. Jestem zakochana w smokach i zawsze chciałam jakiegoś mieć. No jakby istniały :/ Mógłby ziać ogniem, latać i pływać pod wodą ^^

7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Mam ich dużo, ale jakby miała wybrać to jednej nie, ale mogę 3 :
  1. Nightcore - Angel With A Shotgun
  2. Evanescence - Bring Me To Life
  3. The Cranberries - Zombie
8. W jakich warunkach chciałabyś żyć?
W na wsi :3 Ale z Wi-Fi xd

9. Masz najlepszego przyjaciela? Kto to?
Mam ^.~ Ma na imię Matylda i znamy się już z... 10 lat

10. Prowadzisz życie towarzyskie, czy wolisz posiedzieć w 
domu i pograć na komputerze?
Łatwa odpowiedź... Oczywiście, że wole siedzieć w domu i pograć w gry :D Ale czasami też gdzieś wyjdę, jak mam czas i ochotę. Chociaż jestem bardziej introwertykiem.

11. Jakie jest twoje ulubione miejsce, do którego zawsze możesz wracać?
Hym... Czekajcie, dajcie mi się zastanowić... A mój dom się liczy? :P Jeśli nie to chyba trzy stawy, taki park. 


Teraz Lumina:

1. Masz jakieś miejsce, do którego chciałabyś pojechać?
Jak wcześniej mówiłam (w poprzednim LA) jestem lekką podróżniczką i chciałabym zwiedzić cały świat, więc jednego miejsca nie potrafi wybrać. No albo księżyc :P

2. Masz zwierzaka? Jak tak, to jakiego i jak się nazywa?
Mam psa o imieniu Fąfel, rasa Papilon :3

3. Podzielasz zainteresowania swoich postaci?
Chyba chodziło ci z bloga (sory jestem nie kumata) Tak. Violence - gra na gitarze, Punzie - malowanie, Astrid i Merida - sport, Flynn - dowcipy, a Jack - chyba podróżowanie po świecie. Elsa... - miłość do Jacka XD

4. Ulubiona pora roku?
Kiedyś miałam dylemat między latem, a zimą, ale po dwóch ostatnich latach stwierdzam, że zima <3 W lato jest zdecydowanie za gorąco, a w zimę idealnie. Plus jeszcze śnieg *.*

5. Cytat/motto?
"Każdy człowiek jest jak księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu" , ,, Największe bitwy toczą się zawsze w naszych sercach.'' i "Zanim rozpoczniesz wojnę musisz wiedzieć o co walczysz".

6. Masz jakiś swój ideał chłopaka?
O kurw... Znaczy o matko... (Nie pytajcie dlaczego tak zareagowałam... długa historia) Ehm... Podobają mi się dwa rodzaje chłopaków:
  1. Wysoki blondyn, niebieskie oczy, umięśniony, ale nie za bardzo. Zwykły styl chłopaka (chodzi o ubrania). Charakter... Zabawny, miły, uroczy, mądry, inteligenty, troszkę zboczony ;), lubi gry komputerowe, szczery, wierny, wysportowany i w ogóle ideał *.*
  2. I taki sam jak na górze, ale brązowe oczy i ciemno brązowe włosy. 
7. Masz jakiś lęk/fobię, którą starasz się wyeliminować?
Mam lęk wysokości. 

8. Ulubiony wokalista/zespół? (dla niektórych nominacji to pytanie raczej bez sensu)
Evanescence, The Cranberries, Nightcore, Katy Perry, Adele.

9.Jakie masz hobby?
Gry komputerowe, jazda konno, gra na gitarze, rysowanie, pisanie bloga ^^

10. Po której stronie aparatu wolisz być?
Zdecydowanie wolę robić zdjęcia niż być na zdjęciu. Nienawidzę jak mi ktoś robi zdjęcie, ale ja sama uwielbiam je robić :3

11. Masz ulubioną piosenkę?
Jak mówiła mogę wytypować 3 :
  1. Nightcore - Angel With A Shotgun
  2. Evanescence - Bring Me To Life
  3.  The Cranberries - Zombie

Pytania:
1. Ile masz wzrostu?
2.  Jeśli miałabyś umrzeć za 24 godz. to co byś zrobiła?
3. Jak masz na imię?
4. Gdybyś mogła nakręcić film w profesjonalnym studiu to o czym by był?
5. Lubisz grać w gry? Jeśli tak wymień 5 ulubionych
6. Czy złożyłaś już petycję aby Jelsa była w Frozen 2?
7. Twoje marzenie?
8. Ulubiony posiłek?
9. Wolisz mieszkać w na wsi czy w mieście?
10. Opisz w skrócie swój wygląd.
11. Jaka pogoda ci najbardziej odpowiada?


Nominacje:
http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com/
http://elsa-i-jack.blogspot.com/
http://lunamoonstories.blogspot.com/
http://jelsa-w-siodle.blogspot.com/
http://jelsanalodzie.blogspot.com/
http://wolf-love-jelsa.blogspot.com/
http://jelsa-czylisyrenaistraznik.blogspot.com/
http://kolorowydym.blogspot.com/
http://jelsaorazemily.blogspot.com/
http://frozenlifejackfrost.blogspot.com/

Dziękuje jeszcze raz za nominacje :* 

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział #10 "Chyba go znalazłem"

 Elsa wyglądała i czuła się coraz gorzej. Mrok nie dawał jej spokoju... no może wtedy kiedy musiała skorzystać z łazienki... aż takim zboczuchem nie był. [XD dop. aut.] 
 Jej skóra wydawała się biała, cienie pod oczami jeszcze większe i wyraźniejsze, a oczy były już praktycznie szare. Koszmary też nie dawały jej spokoju. Coraz więcej wspomnień jej się śniło, ale tylko to pierwsze było tak szczegółowe, inne były lekko rozmazane i urywały się w pewnych momentach.
 Oczywiście Mrok kazał jej się pytać dziwnych rzeczy jej o znajomych, ale nie na wszystko się zgadzała. Jakoś najbardziej upierał się o ten kolor włosów Jacka. Nic w sumie się nie stało. Ani relacja się nie pogorszyła, ani się nic nie dowiedziała. Po prostu go zagadała pewnego razu na początku mówiąc o głupotach i pierdołach co mu nie przeszkadzało. Później powiedziała, że jak go zobaczyła to ją trochę zdziwił jego kolor włosów, ale on powiedział, tylko, że to wada genetyczna i nie miał melaniny. 
 Przyjaciele próbowali ją namówić aby poszła do lekarza, ale nie dawała za wygraną. Nienawidziła i bała się chodzić do lekarza, ponieważ bała się ich reakcji na niską temperaturę jej ciała, a przede wszystkim poznania jej mocy i wysłania do jakiegoś laboratorium naukowego i robienia na niej eksperymentów. Poza tym miała niemiłe wspomnienie z dzieciństwa z nimi. Więc nie zgadzała się tam pójść za żadne skarby choć nawet próbowali ją tam zaprowadzić siłą. W końcu Czkawka nie wytrzymał i powiedział, że mógł by zrobić mniej profesjonalne badanie. Na to mogła się zgodzić, bo raczej nie odkrył by jej mocy. Mierzył jej temperaturę, ciśnienie itd. Temperaturą wytłumaczyła się w ten sposób mówiąc po prostu, że taka się urodziła co było po części prawdą. Brunet jednak nie mógł jej stanu wytłumaczyć temperaturą ciała, bo jej serce wcale nie biło tak wolno. [Gdy temperatura ciała człowieka spada organizm po prostu pracuję wolniej tak jak i serce aż nie zaśnie, po prostu zamarza. Pytałam się mamy, bo jest lekarzem :P dop. aut.] Żadne naukowe rozwiązanie nie mogło wytłumaczyć jej stanu, ale akurat Elsa o tym wiedziała. Od razu zorientowała się, że to Mrok. Nie wiedział jednak dlaczego. Dlaczego ona, dlaczego tak się dzieje, dlaczego śnią jej się takie sny. Nie mogła tego sobie wytłumaczyć.
 Próbowała chodzić do szkoły przez jeszcze dwa tygodnie, ale w ostatni tydzień września nie potrafiła nawet wstać z łóżka. Angelica musiała jej śniadanie przynosić do pokoju, a tamtego dnia ją nawet karmić. Nie którzy mogli pomyśleć, że jest anorektyczką, ale jej znajomi i osoby ze szkoły nie mogły tego powiedzieć, bo bardzo dużo jadła, a mimo to nadal chudła. Nawet mówienie nie sprawiało jej przyjemności. Głos miała strasznie schrypnięty i cichy.
 Pewnego dnia nie wytrzymała:
- MROK! - wrzasnęła na cały głos, przynajmniej na ile dawała radę. Czekała na ten moment aż nikogo nie będzie w domu. Ania poszła z przyjaciółmi do kina pod namawianiem Elsy, bo ruda miała się nią opiekować, ale Elsie bardzo zależało by dom był pusty.  
 - Jeden dzień! Tylko jeden! Chce pójść do szkoły! - krzyczała chociaż wystarczyło by mówienie w myślach.
- Hmm... Zwykle nie chcecie chodzić do szkoły - stwierdził.
- Ale nie dość, że w tym tygodniu mamy test to po prostu za nią tęsknię! - dalej krzyczała. 
- Ale jak mam ci dać tylko 24 godziny, a nie cały tydzień - mówił spokojnie.
- Nawet jak będę trupem to i tak będę przez cały tydzień chodzić do szkoły, ale mi potrzebny jest ten jeden dzień. Tylko jeden! 
- Ale...
- PROSZĘ! - poprosiła. Wystarczył jej tylko jeden.
- Skoro tak ładnie prosisz... Masz 24 godziny. Równo! - oznajmił. Niebieskooka w ostatnie dni nie była aż tak bardzo szczęśliwa. Choć i tak miała ochotę kopnąć go w dupę. 
 Więc tak jak powiedział przez cały poniedziałek nie zawracał jej gitary przez co wyglądała trochę lepiej, ale i tak nie jak przedtem. Przyjaciele byli szczęśliwi, że w końcu poczuła się lepiej żeby przyjść do szkoły. Dużo się nie pozmieniało, ale i tak było fajnie. 
 Jak Mrok mówił miała 24 godziny, więc równo o północy wróciły koszmary, ale jak mówiła nawet gdyby była trupem będzie chodziła przez ten tydzień do szkoły.
 Gdy się obudziła słońce wschodziło i robiło się coraz cieplej. Wstała z łóżka i podeszła do lustra. Wyglądała dokładnie tak samo jak w poniedziałek. Spakowała książki i podeszła do szafy. Miało być ciepło, więc założyła rozkloszowaną, jasno niebieską spódniczkę, szarą bluzkę i ulubione pantofelki. Włosy związała w kłosa zostawiając grzywkę. Podeszła do swojego biurka i otworzyła pudełko z biżuterią. Jakoś tak chciała założyć jakiś naszyjnik. Chwilę poszukała i znalazła swoje ukochane cudeńko. Naszyjnik z niebieskim kamieniem. Dostała go od mamy, mama od babci, a babcia od prababci. Jak była babcia mi mówiła jej, że naszyjnik ma magiczne moce. Opowiadała jej historie o tym naszyjniku, a ona słuchała w ciszy. Oczywiście wszystkie historie były przez nią wymyślone, ale i tak je uwielbiała. 
 Naszyjnik nie miał sznurka tylko małe diamenciki, które wyglądały jak kryształki lodu złączone ze sobą. Ale głównym był duży kamyk o niebieskiej poświacie i turkusowym wnętrzu, był zaokrąglany w ostrych miejscach. Mimo iż wyglądał na delikatny był naprawdę solidny. Elsa już to sprawdziła. Babcia nawet kiedyś powiedziała, że to magiczny kamień, księżycowy kamień. 
 Elsa uśmiechnęła się na te wspomnienia. Wyjęła naszyjnik z pudełka i założyła go na siebie. Był cudowny, a jak by niebieskooka miała swój dawny wygląd idealnie pasowałby do oczu. Dokończyła poranne pierdoły i zeszła na śniadanie. Poczuła się jak parę dni po rozpoczęciu roku szkolnego. Spokojnie zjadła śniadanie i poszła z siostrą (która przyszła niedługo po Elsie na posiłek) do samochodu. Czuła się naprawdę szczęśliwa tylko jedno ją zdziwiło... gdzie jest Mrok. Miała tylko 24 godziny, a dzisiaj jeszcze jej nie zaczepił. "Może zaspał" pomyślała i zachichotała. Dojechała pod jej szkołę i poszła pod klasę. Zdziwiła się lekko, bo nie było nigdzie Punzie, która zawsze na nią czekała, ale Astrid wytłumaczyła, że musiała pojechać gdzieś z Julkiem (Flynn). Zadzwonił dzwonek. Weszli, ale okazało, że musi siedzieć sama czego jej nauczycielka od hiszpańskiego nienawidziła. Miała dziwną manię na punkcie tego, że wszyscy muszą ze sobą siedzieć i żadna osoba nie może siedzieć samotnie. Niebieskooka usiadła normalnie na swoim miejscu, a nauczycielka popatrzyła się na całą klasę czy nie może z nikim usiąść. Nie mogła, bo wszyscy mieli już parę. Rozpakowała książki i zaczęła się lekcja. Po paru minutach do klasy wpadł Jack. Był chyba lekko wkurzony i zasapany. 
- Przepraszam za spóźnienie - powiedział lekko zdenerwowany nie wiadomo czym. Rozejrzał się po całej klasie i zatrzymał się na Elsie. Nie tylko dlatego, że musiał z nią siedzieć, ale jeszcze z jakiegoś niewiadomego powodu. Najpierw się uśmiechnął, a później zrobił oczy jak spodek po czym mruknął coś pod nosem. 
***
Parę godzin wcześniej
[Jack]

Czy ja już mówiłem, że jestem leniem? Nie... To teraz już wiesz. Jestem takim leniem, że nawet nie chciało mi się odrabiać lekcji, ale to codziennie. Wróciłem po szkolę chyba najgorszym więzieniu jakie widziałem i padłem na łóżko. "Nienawidzę poniedziałków" pomyślałem. Nagle zachciało mi się pograć w CS'a (Counter Strike), więc zszedłem na dół i po jakiś obiad, który mi odgrzał piasek i polazłem do komputera. Mieszkam sam i mimo, że jestem strażnikiem to też muszę od czasu do czasu coś zjeść, ale nawet fakt, że mam ponad 300 lat nie zmienia tego, że...kompletnie nie potrafię gotować. Ja nawet jajecznicę przypalam! 
 No, więc poszedłem do tego kompa i zacząłem grać jedząc obiad. 
 Gdy mi się już znudziło wygrywanie (jakiż ja skromny) polazłem do łóżka i padłem, ale nie na długo. Po jakiejś godzinie usłyszałem mój telefon, który jak najgłośniej próbował zaśpiewać "We wish you a merry Christmas". Wziąłem go do ręki i wyłączyłem dzwonek rzucając telefon w kanapę. Po chwili znowu się odezwał, ale musiał tym razem wstać. Powlokłem się po niego i zauważyłem, że dzwoni mój ukochany przyjaciel Mikołaj.
- Czego? Ja tu śpię - odezwałem się w pół śnie.
- Jack! Wiesz, że strażnik zawsze musi być zwarty i gotowy! - wrzasnął przez słuchawkę.
- Nie wrzeszcz tak! Po pierwsze byłem strasznie zmęczony po drugie, dlaczego dzwonisz do mnie po pierwszej w nocy?! - tym razem ja wrzasnąłem. Na szczęście jak mówiłem mieszkałem sam, więc mogłem się drzeć ile chce.
- Czym niby zmęczony?! Graniem w jakieś gry komputerowe? A dzwonię, dlatego że muszę ci coś powiedzieć!
- Wal śmiało - powiedziałem już spokojniej. Wziął głęboki wdech.
- Pamiętasz dlaczego chodzisz do szkoły? - zapytał. Przewróciłem oczami.
- Tak, powiedzieliście, że jestem półgłówkiem i muszę się nauczyć liczyć itd. - powiedziałem zniechęcony coraz bardziej.
- Tak, ale nie tylko. Masz misję znalezienia kamienia księżycowego.
- Wiem... tego co nie istnieje, tak?
- Po pierwsze istnieje i mamy na to dowód - oznajmił.
- Naprawdę, jaki? - powiedziałem z udawanym nie dowierzaniem. Szukaliśmy go już dwa laty i jakoś nie dał znaku życia w przeciwieństwie do Mroka. Okazało się, że go nie wykończyliśmy i gdzieś się pałęta, ale ma tak mało siły, że nie może nic zrobić, ale zbiera siły. Każdy z nas chce mieć ten kamień, ale nie powiedzieli mi jeszcze dlaczego. Wiem tylko, że jak Mrok będzie miał go w swoich rękach to będzie źle.
- Znaleźliśmy go na tej naszej mapie. Jest w jakimś domu - rzekł.
- Acha świetnie, czyli teraz będę musiał latać po wszystkich domach, bo w nie macie szczegółowej mapy! - zdenerwowałem się.
- Nie. Masz iść do szkoły! Mam dziwne  wrażenie, że ma go któryś uczeń - mówił - A teraz idź spać, bo jesteś strasznie zmierzły - i się rozłączył. Jak powiedział tak zrobiłem. Nie wierzyłem, że on istnieje, bo dawno byśmy go znaleźli. Wiem jak wygląda, ale jak latałem po świecie to mimo, że niektóre wyglądały identycznie nie były nim. Strażnik by czuł, że to on. 
 Gdy się rano obudziłem, a raczej znowu mnie telefon zaczął śpiewać tę durną melodie. Odblokowałem ekran i była 7:53. "Znowu się spóźnię" pomyślałem, ale nie robiło mi to większego kłopotu oprócz tego, że zaczynałem od hiszpańskiego i każdy wolał przyjść wcześniej, bo ta idiotka ma manię żeby każdy miał parę do siedzenia i każdy musi z kimś siedzieć. Odebrałem rozmowę i w tym samym czasie zacząłem się przygotowywać.
- Jack! Czemu nie jesteś w szkole?! - zapytał się brodacz.
- Bo zaspałem - odpowiedziałem.
- Jedź tam szybko! Kamień się przemieszcza, a na terenie szkoły zniknie! Wiesz o tym.
- Wiem!
 Spojrzałem na zegarek. Za dwie ósma. Wziąłem taką małą słuchaweczkę i włożyłem do ucha chowając telefon do kieszeni wylazłem z domu i pojechałem do szkoły.
- Zniknął. Mówiłem, że to jakiś uczeń. Jest w szkolę - oznajmił.
- I tak muszę tam jechać - powiedziałem.
- Idź go szukać - rozkazał mi. Przyjechałem i zaparkowałem samochód.
- Najpierw pójdę na lekcję, poszukam go na przerwie - burknąłem biegnąc do klasy. Najpierw mnie budzi o 1 w nocy, a teraz mi rozkazuję. Już i tak jestem spóźniony, a jakby dyrektor przyłapał mnie na łażeniu po szkole i zaglądaniu do każdej klasy to dał by mi koze o ile nie gorzej. Wparowałem do klasy i tylko rzuciłem szybkie "Przepraszam za spóźnienie" i zacząłem się rozglądać po klasie z jakim burakiem będę musiał siedzieć, bo wiedziałem, że Flynna i Punzie nie będzie. Na szczęście Elsa siedziała sama, więc nie było tak źle, ale jej wygląd mnie trochę zdziwił choć i tak się uśmiechnąłem, bo wyglądała ślicz... zdrowo. Miała włosy związane w jakiś skomplikowany dla mnie warkocz, ale jej skóra była dawnego koloru, nie taka blada jak wcześniej. Zniknęły jej wory i cienie pod oczami, a tęczówki znów miały ten piękny kolor. I nie była tak chuda. Po prostu wyglądała identycznie jak w pierwszy dzień szkoły... no poza ubraniem. Miała niebieską spódniczkę, szarą bluzkę, naszyjnik z kamieniem księżycowym i jakie... Chwila moment... Zrobiłem wielkie oczy. KAMIEŃ KSIĘŻYCOWY!!! Skąd ona go miała?! Byłem pewny, że to on. Nie tylko wygląd, ale czułem jego energię. Patrzyłem na nią zbity z tropu.
- Chyba go znalazłem - powiedziałem jak najciszej i wyłączyłem rozmowę. 





Początek jakże medyczny za co przepraszam, ale ostatnio mam manię. Chciałam też przywitać wszystkich nowych czytelników i podziękować za ponad 2000 wyświetleń ^^ :***
A i wracam do formy przynajmniej na ten tydzień, bo wróciłam do Polski :)

piątek, 17 lipca 2015

UWAGA! JELSA W FROZEN 2!!!

UWAGA!!! JELSA W FROZEN 2!!! 
Dużo osób już pewnie o tym wie, ale jeszcze przypominam... Moje i wasze marzenia mogą się spełnić *.* Disney w końcu zauważył, że Jelsa opanowała świat! Wystarczy tylko złożyć petycję. Jelso-maniacy łączmy się w siłę i niech Disney połączy najpiękniejszą parę na świecie w jeden film!!!!
Oto link
https://www.change.org/p/jeffrey-katzenberg-the-walt-disney-company-dreamworks-have-jack-frost-from-rise-of-the-guardians-appear-in-frozen-2-as-elsa-s-love-interest

Ja nawet nie opiszę mojej reakcji jak sobie uświadomiłam, że to możliwe :D Ja prawie zemdlałam na leżaku xd Ludzie proszę tylko 2000 petycji!

A rozdział powinien być jutro :*

Pozdrawiam i wysyłać petycje ^^

wtorek, 14 lipca 2015

[Rozdział #9 "Wyglądasz jak trup"] BONUS

 Ostatnio trochę mi się nudziło, ale nie mogłam jednak dorwać się do komputera, aby napisać rozdział, więc zaczęłam rysować mały bonus do 9 rozdziału :3 Tak mała przemiana Elsy w trupka :P Od razu mówię, że dopóki nie wrócę do Polski raczej nie na 100%, ale raczej nie będzie rozdziału, najprawdopodobniej pokaże się w sobotę. I na start przepraszam za słabą jakość, ale zdjęcia robiłam z telefonu :/

Najpierw paczałki 

 




Teraz Elsa, ale ona mi trochę nie wyszła, więc mnie nie katujcie >.< Nigdy jej nie potrafiłam rysować :(

 Po prawej jest normalna po lewej już nie :P






A i teraz mały spojler do następnego rozdziału :3 


Hmm... Co to jest? :}

( sory nie potrafię rysować kolorowych kamyczków, więc się nie zdziwię jak nikt nie zgadnie xd)

No to tyle... Mam nadzieję, że się spodoba :3 A i jeszcze sory za te kratki, ale rysowałam w normalnym zeszycie A4 :/

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział #9 "Wyglądasz jak trup"

 Elsa odruchowo się skuliła. Miała wrażenie, że dalej czuje ból w klatce piersiowej. Zakryła oczy dłońmi i próbowała przeanalizować całą sytuacje. Śnił się jej ktoś o imieniu Mrok i kazał jej zrobić parę rzeczy które same ją ciekawiły, no i ogólnie jakieś wspomnienie. Cała się trzęsła, pot lał się jej z czoła, a ból przy każdym jakimkolwiek ruchu dawał o sobie znać. Chwilę pooddychała i się uspokoiła. Po chwili  bóle minęły. 
 Odsłoniła twarz i zauważyła, że ma zasłonięte rolety. Powoli wyszła z łóżka i je odsłoniła. Było bardzo jasną jak na tą godzinę... WŁAŚNIE! Która godzina?! Szybko złapała za telefon i odblokowała ekran. Była 8:40! Za 5 min były lekcje. Elsa nigdy się nie spóźniała, a że była wzorową uczennicą nie mogła się spóźnić. Jednak w dość dobrym czasie się pozbierała. Wzięła pierwsze rzeczy z brzegu do ubrania, nawet nie patrzyła w lustro. Jak najszybciej spakowała książki i zbiegła pośpiesznie na dół. Po drodze zaczęła się zastanawiać, dlaczego Ania jej nie obudziła... No tak! Miała pojechać na jakąś wycieczkę która była na 10:00. Angelici też nie było, ale nie wiedziała czemu. Nie jadła śniadania i nawet nie zapakowała jakiegokolwiek do plecaka. Założyła szybko buty i wybiegła z domu. Przed nią stał samochód z szoferem, który był lekko zdenerwowany, że tak długo musiał czekać. Pośpiesznie wsiadła do auta i pojechała. Była zdenerwowana, bo nigdy nie zdarzyło jej się spóźnić. Zawsze była punktualna.
 Gdy dojechali wystrzeliła jak torpeda z samochodu i popędziła do szkoły. Gdy dobiegła już do klasy zatrzymała się. Popatrzyła co w popędzie na siebie włożyła. Ucieszyła się trochę, bo nie ubrała się jak potwór. Zwykłe niebieskie spodenki i biała koszulka. Przypomniała sobie, że nawet nic nie robiła z włosami. Na szczęście wczoraj nie zdjęła gumki do włosów z ręki. Wzięła ją zawiązała sobie na szybko koka. Postanowiła jednak, że wejdzie. Otworzyła delikatnie drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie - mruknęła cicho. Wszystkie oczy zaczęły się na nią patrzeć, a jej ugięły się nogi. Nienawidziła gdy ludzie tak robili, zawsze czuła się nieswojo. Nagle jakby uczniowie jej się przestraszyli, a raczej byli zszokowani, ale Elsa nie miała pojęcia dlaczego.
- Dobrze... Usiądź już - powiedziała pani Anita i popatrzyła się również dziwnym wzrokiem, ale od razu wróciła do lekcji. Speszona niebieskooka usiadła po cichu obok Punzie, która nie spuszczała z niej wzroku. Gdy zajęła miejsce i parę minut minęło by lekcja przybrała normalny stan długowłosa zwróciła się do Elsy.
- Czy ty w ogóle spałaś?! - powiedziała szeptem. To pytanie strasznie zdziwiło niebieskooką.
- Tak - odparła. Roszpunka dalej się na nią patrzyła.
- To inaczej... Czy używasz jakiegoś podkładu albo rozświetlacza? - spróbowała.
- Nie... Ale dzisiaj rzeczywiście nie robiłam makijażu... Aż tak źle?
- Jeśli nie używasz ani podkładu i twoja cera była ładna bez niego to bez makijażu nie wyglądasz źle... Ale to nie zmienia faktu, że wyglądasz jak trup - powiedziała powoli Punzie. "Że CO?! Co to znaczy, że jak TRUP?!" myślała jeszcze bardziej zdziwiona. 
- Co to znaczy, że jak "trup"? - zapytała totalnie skołowana. Zielonooka zrobiła gest aby poczekała i zaczęła szperać w swoim plecaku. Po chwili wyciągnęła małe lusterko i podała je dziewczynie. Elsa w sumie już rozumiała reakcje osób, naprawdę wyglądała jak trup. Zrobiła ogromne oczy, jej skóra była jeszcze bledsza niż zazwyczaj co podkreślało jeszcze bardziej cienie pod oczami, których naturalnie nigdy nie miała, worów pod oczami również nie zabrakło. Zauważyła też, że jej oczy straciły swój intensywny kolor, były po prostu na granicy bladego turkusu i szarości. 
 Miała ochotę krzyknąć z przerażenia. Nie miała pojęcia dlaczego tak wyglądała. To nie mogło stać się, dlatego że miała zwykły koszmar. Mimo iż był bardzo realistyczny był tylko snem. Mrok nie istnieje, a to nie było wcale żadne wspomnienie. To po prostu był SEN. 
- Ehm... - zaczęła - No... wyglądam jak trup..., ale nie wiem dlaczego - odparła zwyczajnie choć w głębi duszy była przerażona. Oddała lusterko i wróciła do lekcji, ale wiedziała, że długo nie pozbędzie się wzroku kuzynki. Dalej czuła na sobie jakieś oczy, ale tym razem nie dziewczyny. Popatrzyła się w stronę Jacka i Flynna. Oni również mieli zdziwione miny.
- Co? - mruknęła do nich.
- Nie wiedziałem, że makijaż może zrobić takie cuda - stwierdził brunet. Elsa zrobiła facepalma.
- Ja nigdy nie używałam podkładu. Nie wiem co się stało, ale makijażu zwykle mało używam - powiedziała.
- A spałaś w ogóle? - zapytał się Jack - Bo wyglądasz jakbyś przynajmniej tydzień tego nie robiła - stwierdził.
- Tak spałam i to bardzo dobrze - powiedziała i wróciła do lekcji. 
 Kiedy wszyscy się już od niej odczepili pomyślała o śnie. "A nie zastanawiałaś się nigdy jaki był jego naturalny kolor?" to zdanie chodziło jej po głowie. Popatrzyła się na niego, ale tak żeby nikt nie zauważył. Miał głowę opartą o rękę i patrzył się na tablicę. "Zrób to! Zapytaj!" nagle w jej głowie usłyszała takie słowa, ale to nie były jej słowa tylko Mroka i to tak wypowiedziane jakby ktoś drapał paznokciami po tablicy. Od tego głosu nie dość, że rozbolała ją głowa, ale i się okropnie przestraszyła. Przez te dwie rzeczy prawie krzyknęła, w miarę się powstrzymała, ale nie udało jej się stłumić dziwnego jęku i zamknięcia oczu. Znowu zaczęła się trząść i zachowywać się mniej więcej jak po przebudzeniu. Zaczęła ją boleć również klatka piersiowa. Oddychała szybko i znowu poczuła jak wszystkie oczy są skierowane ku niej, ale nie było już w nich zdziwienia tylko przerażenie.
- Czy mogę iść na chwilę do łazienki? - zapytała cicho nie otwierając oczu. Bała się, że gdy je otworzy zamrozi całą klasę spowodowanym stresem. 
- Może lepiej do pielęgniarki - stwierdziła spokojnie nauczycielka
- Nie - zaprzeczyła Elsa dalej nie otwierając oczu. Ból przeszywał jej czaszkę, ale wiedziała, że żadne tabletki na to nie pomogą. Potrzebowała ciszy i spokoju - Do toalety.
- Dobrze, ale za chwile przyjdź.
Elsa powoli wstała z krzesła i kierowała się ku drzwiom. Czuła jak wszystkie oczy ją odprowadzają dopóki nie wyszła. Poszła do toalety myśląc tylko, że minął tydzień w nowej szkole, a ona już robi taki numer. 
 Gdy już doszła do toalety i zamknęła od razu odkręciła kurek z zimną wodą i zaczęła sobie przemywać twarz. Trochę jej stan się poprawił, ale i tak nie było najlepiej. Popatrzyła się w lustro. Nagle ujrzała w odbiciu czarny kształt i zatkała usta żeby nie słychać było krzyku, którego nie potrafiła powstrzymać. Na szczęście stłumiła dźwięk, nie chciała zwracać na siebie uwagi choć była lekcja. Czarny kształt zaczął się przemieniać w postać. Rysy twarzy i ciała zaczęły się pojawiać i w końcu można było uznać kim jest ta osoba chociaż Elsa nie do końca chciała znać prawdę, ale prawdą było to, że w odbiciu widziała... Mroka. 
- Witam - powiedział do niej ze swoim znanym chytrym uśmieszkiem. Niebieskooka odwróciła się żeby stanąć z nim twarzą w twarz, ale to co ujrzała było naprawdę dziwne... Czarny pan za nią nie stał. Znowu się odwróciła i stał w lustrze. Była skołowana; najpierw dziwny sen z ty facetem, później wygląd trupa, następnie usłyszenie głosu w głowie, a teraz Mrok którego widać tylko w lustrze. No to była już przesada!
- Jak?! - zapytała się.
- Co jak? - odpowiedział głupio.
- Jak to możliwe?! Przecież ty nie istniejesz! Nie, nie... to tylko wytwór mojej wyobraźni - powiedziała i zaczęła krążyć po łazience. 
- Możesz przestać, bo mi się zaczyna kręcić w głowie! - zaczął - Ja istnieje, nie jestem wytworem twojej wyobraźni! Poza tym... Nie powiem ci dlaczego możesz widzieć mnie tylko w lustrze i... Masz się zapytać Frosta dlaczego ma białe włosy.
- Po co?! Przecież wiesz! - odpowiedziała zatrzymując się. 
- Ale ty nie wiesz.
- A po co mi wiedzieć?!
- Masz się go zapytać!
- Po co?! - nie dawała za wygraną.
- Jeśli się nie zapytasz to spotka cię kara! - krzyknął.
- Czy ja ci wyglądam na dziecko żeby dawać mi karę - zrobił minę typu "Tak" - Poza tym jaką karę?!
- Jeszcze większy ból niż ci dawałem - odpowiedział. Jeszcze większy?! A mógł by być?!
Popatrzyła na niego wilczym wzrokiem - Dobrze, zapytam, ale nie dzisiaj... Jutro - dała za wygraną, a on uśmiechnął się triumfatorsko. 
- Do zobaczenia - powiedział i rozpłynął się w lustrze. Była wściekła. Czy to był jakiś żart?! O co chodzi... to nie były jakieś halucynacje... to się stało naprawdę...
- Wszystko dobrze? - nagle usłyszała. Szybko odwróciła głowę w stronę wyjścia i zobaczyła Punzie. Stała zaniepokojona.
- Tak... Idziemy? - powiedziała podchodząc do zielonookiej. 
- Jasne - wyszły z łazienki i pokierowały się w stronę klasy.