piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział #33 "I didn't know I was lost "

 [Elsa]

 Na drugi dzień od razu po obudzeniu pobiegłyśmy na śniadanie, ponieważ trochę zaspałyśmy. Nic w sumie ciekawego. Bułki, owoce, wędliny, nabiał, kawa i herbata. 
 W międzyczasie pani omawiała dzisiejszy plan dnia. Najpierw mieliśmy iść do naszej głównej atrakcji czyli nad Niagarę, a później do jakiegoś muzeum motyli. Czy czegoś takiego. Mieliśmy wracać dopiero do hotelu koło dwudziestej, więc trzeba było się spakować.
 Po śniadaniu poszłyśmy do pokoju i spakowały nasze plecaki. Ja wzięłam moje podstawowe rzeczy. Na wszelki wypadek wzięłam jeszcze szkicownik, bo trochę mieliśmy siedzieć przy tym wodospadzie. Z tego co widziałam Astrid wzięła jeszcze talię kart, Merida chyba jakiegoś małego drona, Punzie również wzięła szkicownik i oczywiście swój aparat. 
 Dokładnie o 10:00 wyszliśmy z hotelu i powoli udaliśmy się nad wodospad. Pogoda była bardzo ładna. Słońce świeciło i było bardzo ciepło przez co w co, niektórych miejscach topiły się resztki śniegu. 
 Po drodze oczywiście wszyscy szaleli i popychali się nawzajem. Niektóre osoby robiły zdjęcia inne to w ogóle nic nie robiły, tylko szły. Ja należałam do osób, które gadały i szalały. Powstrzymywałam się już od popychania chociaż czasami mnie do tego zmuszali.
 Po pół godzinie dotarliśmy na miejsce. Wszyscy podbiegli jak najbliżej barierek żeby mieć dobry widok na wodospad. Przewodnik podszedł do naszej grupy i zaczął opowiadać o tym cudzie natury. Jak mam być szczera nie za bardzo się interesowałam tymi sprawami, więc odeszłam od grupy i usiadłam na trawie za barierkami, a raczej w miejscu gdzie ich po prostu nie było. Patrzyłam się na Niagarę jak zaczarowana. Nagle obok mnie usiadł Jack.
- Co ty tutaj tak sama siedzisz? - zapytał zaciekawiony.
- Lubię siedzieć w samotności... - odparłam. Po moich słowach zamilkł również patrząc się na wodospad. Nagle usłyszałam jak się śmieje.
- Z czego się śmiejesz? - zapytałam zaniepokojona i zdziwiona. 
- Z tych małych stworzonek - odpowiedział dalej chichocząc. Popatrzyłam się na niego jak na wariata.
- Jack... Masz omamy? - zapytałam zaniepokojona. 
- Nie - uśmiechnął się jak głupek - Popatrz tam - wskazał na brzeg wodospadu - Widzisz?
Wytężyłam tak bardzo jak potrafiłam wzrok, ale na początku i tak nic nie widziałam. Po chwili zobaczyłam małe latające stworki. Były  wielkości dłoni, miały półprzezroczyste skrzydła, które przypominały folię. Swoje małe paluszki miały złączone błoną, a zamiast nóg miały ogon ryby. Ich skóra była niebieska, a w niektórych miejscach były narysowane różne kształty w różnych kolorach. Oczy miały duże, a włosy jak mi się przynajmniej wydaje zależały od płci, długie albo krótkie. Bawiły się pobudzone chlapiąc się wodą i skacząc do wody. Od czasu do czasu popychały się nawzajem i przez to wpadały pod wodospad. Gdy jeden wywinął kozła wpadając na drugiego też się zaśmiałam. 
- Kim one są? - zapytałam po chwili.
- To chyba wodne wróżki, nie pamiętam jak się nazywają. Zawsze się bawią przy tego typu wodospadach albo pływają w rzekach - wytłumaczył krótko.
- Ludzie ich nie widzą? Są dosyć widoczne...
- To kwestia wiary. Tak jak ze mną. Gdy ludzie we mnie wierzą też mnie widza, a jak nie no to wiesz.
- A dlaczego ja je widzę? Przecież nawet nie widziałam, że istnieją - byłam ciekawa.
- Istoty magiczne widzą takie stworzenia bez wiary. Wiedzą, że istnieje coś takiego jak magia. Biorąc pod uwagę twoje moce zaliczasz się już do istot magicznych - wytłumaczył nie spuszczając wzroku z Niagary. 
- Hej gołąbeczki! - usłyszeliśmy nagle taki tekst przez co się odwróciliśmy. Stała tam cała nasza grupka przyjaciół. Wszyscy się dziwnie szeroko uśmiechali.
- Nie nudzi wam się? - zapytała Amy siadając przy nas. Za nią wszyscy zrobili to samo. 
- Trochę - odparł białowłosy z dziwną miną. 
- To dobrze! Pośpiewacie z nami - stwierdziła wesoło Violence i gestem ręki poprosiła Maksa by wyjął gitarę.
- Co? - spytałam zdziwiona, ale nikt mi nie odpowiedział.
- Znacie tekst? - zapytał Maks na co wszyscy pokiwali mu głową na tak. Tylko nasza dwójka miała nadal zdziwione miny.
- A co wy chcecie śpiewać? - spytał Jack po czym dostał do ręki jaką kartkę. Było napisane na niej "Wake Me Up- Avicii", jedna z moich ulubionych piosenek. Od razu się uśmiechnęłam, bo znałam tekst na pamięć.
- A skąd was nagle tak naszło żeby śpiewać, co?
- Jesteśmy zespołem, więc to dla nas normalne. Poza tym oni się zgodzili, więc w też musicie - odparła Luna i usiadła w siadzie skrzyżnym. Maks złapał jakiś akord i zaczął grać. Naprawdę dobrze mu szło.
Feeling my way through the darkness - zaczęła Violence.
Guided by a beating heart
I can't tell where the journey will end
But I know where to start

They tell me I'm too young to understand - zaczął śpiewać Maks. Trzeba przyznać, że ma taki sam talent jak Viola.
They say I'm caught up in a dream
Well life will pass me by if I don't open up my eyes
Well that's fine by me

Ref.
So wake me up when it's all over - cała nasza paczka już śpiewała. Całkiem fajnie to brzmiało.
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself and I
Didn't know I was lost (x2)

I tried carrying the weight of the world - tak jak w pierwszej 
zwrotce pierwsza śpiewała Violence, a za nią podśpiewywała cicho reszta dziewczyn.
But I only have two hands
Hope I get the chance to travel all the world
But I don't have any plans
Wish that I could stay forever this young - tak jak Viola teraz śpiewał Maks, a z nim reszta chłopaków.
Not afraid to close my eyes
Life's a game made for everyone
And love is the prize

Ref.
So wake me up when it's all over - znowu wszyscy zaczęli śpiewać.
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself and I
Didn't know I was lost
I didn't know I was lost 
I didn't know I was lost
I didn't know I was lost
I didn't know
I didn't know
I didn't know x3

 Gdy skończyliśmy wszyscy zaczęli się śmiać. Roszpunka wzięła swój aparat i wrzasnęła "Selfie" robić parę zdjęć. To była naprawdę przyjemna zabawa. Zaśpiewaliśmy jeszcze parę piosenek. Nawet od czasu do czasu ludzie podchodzili do nas i razem z nami śpiewali. Niektórzy nawet rzucili nam jakieś pieniądze. 
 Potem zaczęliśmy bawić się dronem Meridy, którym prawie wlecieliśmy do wodospadu, a potem zaczęliśmy grać w karty Astrid.
 Dla nas minęło to jak pięć góra dziesięć minut, ale po jakimś czasie pani zawołała, że musimy się zbierać do muzeum. Nie chętnie wstaliśmy z trawy i poszliśmy do naszych klas.  Szliśmy z dwadzieścia minut do muzeum motyli. Tia... Najlepsza atrakcja tego dnia. Nic ciekawego tam się nie działo. Jedyny motyl jaki mnie zainteresował to chyba Papilio Ulysses czy jakoś tak. Naprawdę piękny. Ale jak mówiłam nie interesowało mnie to za bardzo, więc nie słuchałam przewodnika. 
 Nie wiem ile spędziliśmy w tym muzeum, ale po dłuższym czasie miałam już dość. Na szczęście mieliśmy już wychodzić. 
 Po powrocie do hotelu zjedliśmy kolacje i mieliśmy czas wolny. Nic ciekawego się później nie działo. Coś porobiliśmy i poszłyśmy spać.
 W ostatni dzień naszej wycieczki nauczycielki zrobiły nam niespodziankę. Zaplanowały żebyśmy poszli do wesołego miasteczka. Niestety albo stety wcześniej planowały żebyśmy poszli do parku wodnego, ale stwierdziły, że jest nas za dużo i nawet nie mamy stroi kąpielowych, więc zrezygnowały. 
 Bawiliśmy się świetnie oprócz tego, że prawie nie porzygałam się na kolejce górskiej to było super. No i oczywiście nie zabrakło waty cukrowej! I kukurydzy... Mniam! I Jacka, który mnie denerwował za każdym razem kiedy wsiadaliśmy na jakąkolwiek kolejkę górską! I Flynna, który robił wszystkim psikusy! I Punzie, która robiła wszystkiemu zdjęcia! I selfie! I w ogóle było fajnie...
 Po tych wszystkich atrakcjach  wróciliśmy do hotelu i zaczęliśmy się pakować, ponieważ za godzinę mieliśmy autobus.
 No i podróż powrotna. Tak samo nudna jak w stronę Niagara Falls... Cały czas spałam (na ramieniu Jacka też), więc nic nie pamiętam. Pamiętam tylko, że jak już wróciłam do domu Ania rzuciła mi się na szyję i mówiła coś w stylu żebym już nigdy na tak długo bez niej nie jeździła.





Hejo ^^
Sorry, że tak późno, ale nie mogłam napisać tego wcześniej :/ I tak skończyła się ich wycieczka ^.^ Chciałam żeby już cała była napisana z perspektywy Elsy, więc na pewno przez dłuższy czas nie będzie jej perspektywy... 
I chciałam wam życzyć wesołych świąt <3
Zdrowia (przede wszystkim)
szczęścia 
pomyślności
miłości 
pieniążków :}
przyjaciół
i samych 6 w szkole <3 

Żebyście spędzili te święta z rodziną i żeby spełniły się wasze marzenia :* 
I dla tych, którzy mają blogi żeby wena was nie opuściła ^^ I  żeby wasze postanowienia noworoczne się spełniły <3 
Jeszcze raz wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku ^^ <3 :***

I fajnej choinki :D





Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

13 komentarzy:

  1. Rozdział cudo. Super świetny. Czekam na nexta.
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  2. No. Ekstra. Też czekam na nexta. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !! czekam na nexta i
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .

    .
    .

    .
    ..

    .
    .
    .


    .

    .
    .
    ..
    .
    .


    ..



    ..
    .
    .

    ..
    .
    .

    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .

    .
    ..
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .

    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    ..
    .
    .
    WESOŁYCH ŚWIĄT !!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział! Też lubię tą piosenkę! Fajnie, że się pojawiła. Co do życzeń tobie mogę życzyć tego samego podwojonego trzy razy xD

    OdpowiedzUsuń
  5. No cudowny, no! :* <3!!!
    Bardzo mi się podoba! :* sweet to było z tym śpiewaniem i w ogóle! ;D
    Świetne!
    Dziękuję i nawzajem! :*
    Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Extra :) Ale fajnie by było gdybyś bardziej opisała wesołe miasteczko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo!
    Wesołych! I Wenowego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie zauważyłam, że skomentowałam nie ten rozdział co był ostatnio. Tak mi coś nie pasowało... XDDD Szkoda, że Elsa i Jack nie zaśpiewali razem drugiej zwrotki. Nawet jeśli w twoim wykonaniu okropnie by fałszowali XD To by było urocze <3 Trochę szkoda, że nie opisałaś wesołego miasteczka, ale trudno się mówi. No cóż. Mam nadzieję, że święta ci się udały. <3
    Weronika xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Supcio!kocham tego bloga I tą piosenkę też. Wesołuch Świąt! Może trochě za późno ale...
    Jak nie masz nic do czytania to zapraszam na mojego nowego bloga (jest ich pięć) Porostu klikamy na mój profil I mamy!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki i wzajemnie(Wiem ,że troche spóźnione...,ale liczy się pamięć!)
    Czekam na next !
    -Julka

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na koljeny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Może piszę z lekkim opóźnieniem, ale co tam. Rozdział genialny zresztą jak wszystkie. Ciągle czekam na kiss'a.. och jakie emocje ^^ pozdrawiam i weny
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń