poniedziałek, 31 sierpnia 2015

"Niech plaga trwa!" czyli 12 i 13 LA! XD

Witom :3 Chciałabym podziękować Pani Kasi i Snow Moon za nominacje ^^ A i co do konta Google+ to link podaję w nazwie xd Nie wiem co jeszcze napisać, więc...
ZACZYNAMY!!!:
Kasia:


1. Jak naprawdę masz na imię i czy ci się ono podoba?
Mam na imię Agnieszka i nie jest w sumie złe. Wkurzające jest jednak to jak znajomi mówią do mnie Aga i poznaję kogoś nowego, a do mnie przy nim mówią Aga, a później on do mnie Agata xd

2. Skąd czerpiesz pomysły na bloga?

Ze wszystkiego... Zdjęć, innych blogów, filmów, ale chyba najbardziej z piosenek ^^

3. Czy masz rodzeństwo?

Yup, 25-letniego brata.

4. Jaka jest twoja ulubiona postać z mojego bloga? (o ile go czytasz xD)

Nie czytam, ale zacznę :3

5. Ile piszesz swojego bloga?

Od końca maja czyli... 1, 2 ,3 ... Jakieś 96 dni?

6. Ile blogów czytasz?

Dużooooo...

7. Czy chciałabyś powrócić do swojego dzieciństwa?
O tak...

8. Do której klasy chodzisz?

Do pierwszej gimnazjum... TO JUŻ JUTRO ;-;

9. Czy kiedykolwiek spodobała ci się jakaś piosenka Justina Biebera (pytanie z nudów xD Mi osobiście nie)?

Nie, nie, nie! Trzy raz nie, dziękuje... 

10. Jaka była pierwotna wersja bloga, którego piszesz?

Czy tylko ja jestem tak nierozumna i nie rozumiem pytania? xd

11. Czy chciałabyś kiedyś wystąpić w jakimś serialu/filmie? 

TAK! Ale nie wiem w jakim :P 



Teraz Snow Moon:

1. Jaka jest twoja najczęstsza fryzura?
Hmm... Rozpuszczone włosy albo kucyk, rzadziej warkocz.

2. Ile blogów czytasz? O czym?
Jak mówiłam dużooo i o Jelsie ^^

3. Jeździsz na jakimś motorze? 
Nie...

4. Ile teraz jest u ciebie stopni? 
Aktualnie siedzę w piekarniku, więc nie mogę oszacować, bo mózg mi się topi xd Na pewno za gorąco

5. Jakie jest najczęstsze pytanie zadawane na LA?
Szczerze to nie wiem...

6. Jaki jest twój ulubiony blog?
Nie mogę powiedzieć :3 

7. Czytasz mojego bloga? 
Zamierzam :*

8.  Jaki napój pijesz najczęściej (np. woda, cola, sok jabłkowy itp.)
WODA MALINOWA <3 <3 <3

9. Masz snapchata, instagrama, facebooka, aska itp.?
Mam Facebook'a ;) I skype i to chyba tyle... No i bloga ^^

10. Ile miałaś dzisiaj wyświetleń na blogu?
Jak to wrzucam to 205 wyświetleń. Nie wiem czy to dużo, ale dla mnie to dużo :*

11. Cieszysz się, z tego, że zaczęłaś pisać bloga?
Tak! <3




To na tyle dzisiaj i przepraszam, że znowu nie ma obiecanego rozdziału, ale przez dwa dni miałam czarną plamkę w głowie i nie miałam pojęcia o czym napisać, ale gdy już mi się zaświeciła żarówka było za późno... 
Nie mniej kocham i pozdrawiam Black Berry :***

A nominacje kiedy indziej... ;)

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział #16 "Lekcja w terenie"

 Październik zleciał Elsie wyjątkowo szybko. W każdą sobotę chodziła do Jacka i uczyła się nowych rzeczy. Nauczyła się trochę panować nad mocą i tworzyć z niej różne dzieła sztuki. Największym jej wrogiem był strach, którego nadal nie potrafiła zapanować. Podczas niektórych ćwiczeń zaczynała o czymś myśleć i dekoncentrowała się nie panując nad mocą przez co zaczynała się bać. Jeśli chodzi o panowanie nad Mrokiem w głowie zaczynali coś powoli wymyślać. Czasami udawało jej się zakłócić łączność z nim. 
 Próbowała unikać też znanego trio. Zawsze, gdy je widziała omijała je bez zbędnego gadania, ale gdy odchodziła kawałek słyszała ciche śmiechy. Nie wiedziała czy śmiały się z jej, ale było to trochę niepokojące.
 Pewnego zimnego, listopadowego dnia do stołówki wbiegła rozradowana Punzie trzymająca jakąś karteczkę w dłoni.
- Mam ważne wieści - powiedziała podekscytowana - Wreszcie potwierdzili, że przed feriami... w styczniu odbędzie się - wszyscy z jej stolika wstrzymali oddech - BAL KARNAWAŁOWY!!! - pisnęła uradowana. Zdanie na ten temat były podzielone. Niektóre osoby podzielały entuzjazm złotowłosej, a niektórzy walili głowami o stolik. Natomiast Elsa miała głupią minę niezrozumienia.
- Jaki bal? - zapytała. Wszyscy na nią się popatrzyli zdziwieni. Każdy wiedział co to jest.  
- Acha... Zapomniałam, że jesteś jeszcze w miarę nowa i nie wiesz co to jest za wydarzenie. Raz na cztery lata w naszej szkole organizują coś takiego jak Bal Maskowy. Zwykle jest w połowie stycznia. Panie ubierają się w piękne, długie suknie, a panowie w garnitury. Ale najlepsze jest to, że zakłada się maski i jest super zabawa! No po prostu Bal Maskowy - wyjaśniła uradowana blondynka.  Elsa była raczej po stronie walenia głową o stół. Nie lubiła balów, bo zawsze bała się swojej mocy w tak dużym gronie. Poza tym... Taniec? Nienawidziła tańczyć, a jeszcze z kimś? Nie... 
 Po lekcjach wszyscy się rozeszli do domów z informacją o balu. Gdy blondynka powiedziała o nim Ani ruda była mniej więcej tak uradowana jak Punzie.
- Ale cudownie! Moja siostra wreszcie się gdzieś ruszy i potańczy ! - śmiała się ze szczęścia. Niebieskooka ogłupiona patrzyła się na siostrę.
- Ale Aniu... To jest dopiero we styczniu, a teraz jest listopad - powiedziała próbując uspokoić siostrę. 
- Będziesz wyglądać cudownie... - powiedziała patrząc siostrze w oczy i po chwili znowu wybuchając falą szczęścia.  Zrezygnowana Elsa udała się na górę. Wzięła sobie parę poduszek i rozłożyła się wygodnie na balkonie. Po chwili stwierdziła, że jej czegoś brakuję, więc wróciła się do kuchni. Zauważyła, że zielonooka rozmawiała przez telefon leżąc na kanapie przed telewizorem. Zastanawiała się z kim. Podeszła do szafek i wyciągnęła potrzebne składniki. Chwilę jej zajęło przygotowanie, ale po chwili przypomniało jej się o najlepszym składniku. Piankach.
Nalała wszystko do ogromnego kubka i gorąca czekolada była gotowa. Zadowolona ze swojego dzieła udała się na górę do miejsca przygotowanego do odpoczynku. Usadowiła się wygodnie na poduszkach i zaczęła oglądać co się dzieję na dworze. Ale najpierw napiła się łyka słodkiego raju. Po ulicy jeździło parę dzieciaków [w znaczeniu chłopaków... no wiecie o co chodzi dop. aut.] na deskorolkach chwaląc się ich umiejętnościami. Im przyglądały się jakieś laski, które od czasu do czasu chichotały. Wyglądało to... żałośnie. Nagle na brzegu balkonu usiadł niebieski ptak. Był mały i piękny. Elsa patrzyła na niego zachwycona. Po chwili przyleciał drugi trochę mniejszy. Zaczął się droczyć z większym, a po chwili odleciały. Niebieskookiej przypominało to trochę rodzeństwo. Znów spojrzała się na ulicę i zobaczyła jakiegoś chłopaka, który szedł z owczarkiem niemieckim. Pies ciągle szczęśliwy biegał wokół chłopaka, a czasami na niego skakał. Chłopak ciągle się śmiał ze swojego pupila. Wyciągnął jakąś piłkę i zaczął z nim aportować. Wyglądało to słodziutko. Sama kiedyś myślała żeby mieć psa, ale z jej mocą nie była tego pewna. Ale zaczęła się ostatnio uczyć z Jackiem panować jej moc. Musiała się nad tym zastanowić. 


***
 Jack przyjechał po nią o tej samej godzinie co zawsze. Założyła jakiś płaszcz i czapkę żeby nikt nie pomyślał o niej nic dziwnego. Wsiadła do auta gotowa na kolejną lekcje, ale zamiast pojechać pod jego dom białowłosy skręcił w inną uliczkę. Popatrzyła się za siebie, a potem na Jacka.
- Gdzie jedziemy? Przecież twój dom jest tam - zapytała się, ale on tylko się uśmiechnął.
- Dzisiaj lekcja w terenie - zaśmiał się jadąc przed siebie. Elsa nic na to nie odpowiedziała. Zaczęła się jednak zastanawiać co on kombinuje. Jechali w ciszy około 20 minut aż nie dojechali na miejsce. Była to plaża, a przy niej mała górka za, którą rozciągał się las. Usłyszała zamykanie drzwi co świadczyło o wyjściu chłopaka z auta. Poszła w jego ślady i dalej przyglądała się pięknemu widoku. Z drzew prawie wszystkie liście spadły tworząc piękne kompozycje.  Niektóre spadały powoli idąc z wiatrem na plaże. Poczuła rękę na ramieniu i westchnęła dalej patrząc na krajobraz.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
- Z paru powodów. Lekcja w terenie i coś jeszcze - powiedział uśmiechając się - Choć - powiedział ruszając w stronę lasu. Szli chwilę w ciszy dopóki nie doszli do takiego miejsca bez ludzi.
- Tooo... Co będziemy robić? 
- Spróbuj oszronić to drzewo - zatrzymał się i wskazał na najbliższe. Popatrzyła na niego jak na wariata.
- Czy ty zwariowałeś?! Jak coś źle pójdzie to zamrożę ten las albo Nowy York! - wyrzuciła z siebie. 
- Spokojnie... Przecież tutaj jestem, tak? Nic się złego nie stanie. Masz tylko oszronić drzewo - uspokoił ją. Popatrzyła na niego błagalnie, a potem na drzewo. Powoli do niego podeszła. Delikatnie położyła dłoń i spróbowała się zrelaksować. Po chwili na drzewie zaczął się pojawiać szron, który oplatał pień jak winorośl. Uśmiechnęła się i odeszła od drzewa. Gdy się obróciła Jacka nie było. Przestraszyła.
- Jack? - zaczęła się rozglądać - Jack?! 
Patrzyła we wszystkie strony, ale po nim nie było ani śladu. Szybko oddychała i nie mogła się skupić. Dlaczego ją zostawił? Popatrzyła się jeszcze raz na szron na jej drzewie i zaczęła się cofać. Odwróciła się jeszcze raz w stronę gdzie stał wcześniej Jack i ujrzała go zwisającego głową w dół z szerokim uśmiechem na twarzy. Krzyknęła z przerażenia i cofnęło się do tyłu. Na to on zaczął się śmiać.
- Czy ty chcesz żebym dostała ZAWAŁU?! Dlaczego się ukryłeś?! - wrzasnęła na niego.
- Chciałem zobaczyć twoją i twojej mocy reakcje - wytłumaczył - Nie było aż tak źle jak się spodziewałem. Moc nie wybuchła tylko trochę oszroniłaś ścieżkę...
- ALE JA TU PRAWIE ZAWAŁU DOSTAŁAM! Nie rób mi tak więcej! Wiesz, że nienawidzę się bać i...
- Ej! Pamiętaj... Jeśli nie nauczysz się jak się bać, nigdy tak naprawdę nie nauczysz się jak być odważną - powiedział patrząc się w jej oczy. Popatrzyła się na niego zirytowana, ale w końcu odpuściła.
- A mógłbyś zleźć z tego drzewa?
Zszedł i zbliżył się do niej.
- Sorry, nie chciałem cię tak przestraszyć, ale to było jedno ze ćwiczeń. Choć, poróbmy jeszcze parę - zaproponował.
 Gdy już skończyli udali się z powrotem do samochodu. Na pagórku przy plaży niebieskooka się zatrzymała. Niedaleko nich biegał jakiś chłopak z psem. Popatrzyła się na nich z uśmiechem.
- Co się tak patrzysz? - zapytał się białowłosy. Stanął blisko niej, a ona oparła głowę o jego ramię. 
- Wiesz... - zaczęła.
- Hmm?
- Ostatnio zamarzyło mi się mieć psa.
- Psa? - zdziwił się.
- Tak, Husky - potwierdziła.
- To dlaczego nie pojedziesz po niego?
- Bo... Jeszcze się zastanawiam... Najwcześniej pójdę je zobaczyć w styczniu albo grudniu - rozmarzyła się. Popatrzył się na nią i złapał za rękę. Zarumieniła się automatycznie na co on się zaśmiał.
- Wracajmy już - zaproponował i zaprowadził ją do auta.









HA! Wywiązałam się i nie będzie dla mnie kary :P Święto! Dwa posty jednego dnia :D 
Dzisiaj było trochę bardziej romantycznie <3 Mam przynajmniej taką nadzieję :3 I kto też chce taką czekoladę? *.* I przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam na niego większego pomysłu :/
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

Nie pozbędziecie się LA! XD Nadchodzi dziesiątka i jedenastka :D

 Ostatnio powiedziałam, że mnie już nikt nie nominuje... A tu patrzę i mnie dwa razy nominowano xd Naprawdę bardzo dziękuje Ireth Tinuviel i Snow Moon za nominacje <3 
Ireth pierwsza, więc... ZACZYNAMY!:


1. Jak wyglądasz?
Już siebie opisywałam, a że jestem leniwa to odsyłam was do ostatniego la, gdzie się opisywałam :3 http://jelsahighschool.blogspot.com/2015/08/juz-dziewiate-la-nie-wiem-co-robic-xd.html

2. Tolkien, Rowling czy Martin?
Rowling! Always Potterhead <3

3. Do jakiego domu w Hogwarcie chciałbyś trafić?
Ravenclaw *o*

4. Czy grałabyś w Quidditcha?
Owszem ^^

5. Czy lubisz i potrafisz śpiewać?
Czasami dla siebie sobie pośpiewam, ale według mnie nie mam jakiś szczególnych zdolności choć według niektórych znajomych mam.

6. Jaki jest twój żywioł?
Woda <3

7. Jaki jest twój charakter?
W skrócie... Psychol i dziwak XD Ale i kreatywna, rozmarzona :*

8. Gdybyś mogła otwierać portal do wybranego świata, to jaki byłby to świat?
Disneya i Dreamworksa :}

9. Jaki jest twój naturalny i wymarzony kolor włosów?
Naturalny to brąz, a wymarzony to nie wiem xd Chyba turkusowe

10. Twój ulubiony kolor?
Bordowy, ciemny turkus i czarny <3

11. Czy dobrze się czujesz w swoim pokoju, jeżeli nie to co byś zmieniła?

Tak, a propo mojej sytuacji to ostatnio męczę tatę żebyśmy zrobili remont w moim pokoju :P Mam ściany żółte, a chciałabym mieć turkusowe, a moje szafy są poniszczone...


Okej, to teraz Snow Moon:

1. Kiedy się urodziłaś?
27.06 2002 ^^ Tak wiem jestem młodziutka :P

2. Co sądzisz o Bunnyjack (jack+zając)
Ja pamiętam jak z przyjaciółką o tym rozmawiałyśmy i dostałyśmy takiej głupawki, że... No XD Nie, nie, nie! Trzy razy NIE! Dziękuje do widzenia, Jack jest Elsy!

3. Jakiej cechy / jakiego zachowania chcesz się pozbyć?
Lenistwa, zdecydowanie...

4. Na czym najczęściej czytasz blogi? (telefon czy komputer)
 Zależy, bo zwykle na kompie, ale jak nie ma mnie w domu to na komórce

5. Mieszkasz w mieście, czy na wsi?
W mieście, ale bardzo bym chciała w na wsi :3

6. Czy widziałaś kiedyś coś dziwnego na niebie? Jeżeli tak, to co to było.
 ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

7. Piszesz/ pisałaś pamiętnik, lub dziennik,czy coś takiego?
Nope

8. Masz jakąś cechę, której nie ma nikt inny z twoich znajomych?
Mam takie grono znajomych z, którym jestem bardzo zżyta i w większości mamy takie same cechy charakteru, więc się świetnie dogadujemy ^^ Nie, nie mam

9. Twoi rodzice wiedzą o tym, że piszesz bloga? Jak na to zareagowali?/Jak myślisz, jak zareagują?
Nie, nie wiedzą i wolę ominąć o pytanie

10. Czy siedzisz w nocy przed komputerem/telefonem?
Tak XD 

11. Co byś zrobiła, gdybyś obudziła się w trumnie, a na około są wszyscy z twojej rodziny i Strażnicy Marzeń, Elsa, Anna, Kristoff, Sven, Olaf, Merida, Czkawka, Roszpunka, nawet Pitch i w ogóle
wszystkie postacie z Disney'a i Dreamworks'a (nawet Smoczyca ze Shrek'a) byli ubrani na czarno i płakali i staliby obok trumny? X'DDD

Hallucinations? xd Przetarłabym oczy, a jakby nic się nie zmieniło to krzyknęłabym "Ja żyje [...]!!!" 




No to by było wszystko, ale nie na dziś :} Postaram (ale tak naprawdę) się wrzucić jeszcze dzisiaj rozdział, a jak go nie będzie to wymyślacie mi karę xd Muszę przełamać moje lenistwo i to, że aktualnie się gotuję XD Jeszcze raz bardzo dziękuje <3 Naprawdę się cieszę z każdego LA, bo czuję się w jakiś sposób doceniona ^^
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział #15 "Fioletowa maź..."

 Bip! Bip! Bip! Bip! Budzik niemiłosiernie wył wybudzając Else z kolejnego snu, którego oczywiście nie pamiętała. Czasami zastanawiała się co jej się śniło, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć. Jedyne co pamiętała to las, jakiś targ i brązowe oczy. 
 Nie podnosząc głowy z poduszki próbowała wyłączyć budzik. Najpierw trafiła obok, później zbyt w prawo. Dopiero za trzecim razem trafiła w budzik wyłączając go, ale i zrzucając z etażerki. Gdy spadł wydał z siebie dziwny dźwięk. Elsa westchnęła z zażenowania, że będzie musiała kupować nowy. Podniosła lekko głowę i popatrzyła się na resztki budzika. Leżały porozwalane na podłodze. "Jaki ja szajs musiałam kupić żeby dało się go tak łatwo rozwalić?" pomyślała po czym znowu opadła głową na poduszkę. Po chwili rozległ się kolejny dźwięk, który miał ją wybudzić tym razem z telefonu, który leżał na drugim końcu pokoju. Próbowała go zignorować, ale był tak denerwujący, że wydała tylko z siebie jęk i powoli wstała z łóżka. Podeszła do telefonu i wyłączyła go. Powoli poczołgała się do łazienki po drodze potykając się o różne rzeczy typu książka, ubrania... i znowu książka. Wzięła szybki prysznic o mało przy nim nie zasypiając, umyła zęby i wysuszyła włosy. 
 "Co ja... Aaaa..." pomyślała patrząc na swój pokój. Zastanawiała się co ona robiła przez całą niedzielę, ale patrząc na to co znajdowało się na podłodze i... na większości pułkach przypomniało się jej. Postanowiła, że po pierwsze: nadrobi wszystkie zaległości, po drugie: poczyta, po trzecie: trochę pouczy się panować nad mocą, oczywiście wtedy kiedy Ani nie było w domu. 
 Na podłodze walały się książki, a w niektórych miejscach były pozostałości po śniegu. Jej nauka wyglądała tak; robimy śnieżynkę, później opada na podłogę, a na koniec musimy ją unicestwić. Nie zawsze jej to wychodziło... 
 Pozbierała książki wpakowując je do plecaka i podeszła do komody w zamiarze ubrania się. No, bo do szkoły w ręczniku by nie poszła! 
 Gdy już wybrała jakąś bluzę i spodnie zeszła na dół na śniadanie. Jak zwykle była przed Anią. Powitała się z Angelicą i poprosiła o kawę. Musiała chyba to wszystko robić do pierwszej w nocy... Po jakimś czasie przyszła siostra niebieskookiej. W przeciwieństwie do niej była pobudzona i gotowa na poniedziałek. Śniadanie jak zwykle było pogaduchowe. Potem poszły do samochodu i pojechały do szkoły. 
 Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Elsa spokojnie wyszła z auta i podeszła pod swoją klasę. Po drodze oczekiwała, że nagle Jack wyskoczy na nią z jakąś nową informacją, ale go nie spotkała. W połowie pierwszej lekcji zaczęła się martwić, bo go nie było. A może poszedł na wagary? Nie wiedziała. Gdy skończył się lekcja miała zamiar go poszukać przy okazji udania się pod salę chemiczną. Szła powoli wyszukując go wzrokiem na prawo i lewo. Zastanawiała się co on w tym momencie robi. A jak nic nie robi i po prostu poszedł na wagary? Chciała się dowiedzieć, ale dalej nie przestawała szukać białej czupryny w tłumie uczniów. 
 Nagle poczuła, że na kogoś wpada. Na szczęście szła wolno, więc nikt się nie przewrócił. Odsunęła się o krok i zobaczyła osobę na, którą na pewno nie chciała wpaść.
- Patrz jak leziesz! - syknęła Madison. Patrzyła na nią z nienawiścią. Miała na sobie jak zwykle wyzywający strój i mocny makijaż. Elsa chciała coś powiedzieć, ale zza pleców brunetki wyszła czerwonowłosa dziewczyna. Długie włosy miała związane w kucyka, makijaż podkreślał jej krwistoczerwone oczy. Ubrana była w czarną bluzkę z jakimś napisem, ciemne jeansy i buty na obcasie.
- Mogłabyś uważać czasami! Szczególnie jak my idziemy! - warknęła czerwonowłosa. Niebieskooka znowu chciała coś odpowiedzieć już lekko wkurzona przez co cała się trzęsła, ale poczuła dłoń na jednym ramieniu, która przesuwała się przez jej kark do drugiego ramienia.
- Patrzcie jak ona słodko się boi - powiedziała dziewczyna za jej plecami - I jaka wkurzona! No chyba się zaraz się popłaczę ze śmiechu jak tak na nią patrzę - zaśmiała się wychodząc zza pleców blondynki. Dziewczyna miała długie niebieskie włosy, różowe oczy, cztery kolczyki: dwa w wardze i dwa nad brwią. Na prawej ręce miała jakieś tatuaże, ale większość zakrywała bluzka z napisem "Ale masz pecha, że mnie spotkałeś".
 Niebieskooka jeszcze bardziej się wkurzyła na co tylko się zaśmiały. Znów chciała coś powiedzieć, ale znowu ktoś jej przerwał. Myślała, że ją tam szlak trafi. Poczuła silną rękę na swojej tali, która przysuwa ją bliżej ciała. 
- Co u ciebie? - zapytał się Jack przechodząc przez dziewczyny tak jakby ich nie zauważył. Odchodząc od nich usłyszała jeszcze obelgi i przekleństwa. Elsa była skołowana. Szła z nim jeszcze chwilę aż nie wyszli na boisko. Stanął na przeciwko niej i popatrzył się na nią poważnie.
- Musimy porozmawiać - powiedział i poprowadził ich w miejsce gdzie było dosyć mało ludzi. Stanęli naprzeciwko siebie. Jack chciał coś powiedzieć, ale blondynka była szybsza.
- Dlaczego nie było cię na pierwszej lekcji? - zapytała z taką powagą, że chłopakowi zachciało się śmiać. 
- Bo musiałem po coś iść - powiedział po czym uśmiech zszedł mu z twarzy.
- A po co? 
Zaczął szperać w swojej torbie i po chwili wyciągnął jakiś
przedmiot. Było to jakieś niebieskie kółko z piórkami i koralikami. Zaraz... Zrobiła duże oczy ze zdziwienia.
- A po co mi to? - zapytała patrząc się na przedmiot w rękach białowłosego. Mimo iż był śliczny to nie wierzyła w to co on robił. Poza tym ona chciała pamiętać sny.
- To nie jest taki łapacz snów jak myślisz. On jest zrobiony przez strażników. Ma jakby... zapisywać twoje sny żeby można je było później zobaczyć. Uważają, że w nich może być coś ważnego zawarte o Mroku jak na przykład w twoim pierwszym śnie - wytłumaczył. Patrzyła dalej na niego zdziwiona. Nie chciała żeby strażnicy mogli oglądać jej wspomnienia. Szczególnie jak miała wrażenie, że w tych snach mniej jest Mroka, a chodzi o coś innego. 
- Nie jest powiedziane, że to on zniszczył lód. Przecież wbił mi się do snu, a i... Uważają? - powiedziała patrząc się na niego. Zrobił dziwną minę.
- Ale najbardziej prawdopodobne. Zaczepił cię gdy już zniszczył lód. Tak, uważają, bo według mnie to nie jest najlepszy pomysł chociaż sam chce się dowiedzieć paru rzeczy to jakoś... nie... - odpowiedział. Podał jej przedmiot, ale z lekką niechęcią go przyjęła. 
 Nagle rozległ się dzwonek. Elsa popatrzyła się w stronę szkoły i dopiero teraz zauważyła, że jest trochę od nich oddalona. Spojrzała na Jacka i oboje popędzili w stronę szkoły. Gdy dobiegli już pod klasę zauważyli, że jest pusta. Po chwili mętliku w głowie przypomnieli sobie, że jest chemia. Pobiegli do sali chemicznej. Otworzyli powoli drzwi, a wszystkie oczy popatrzyły się na nich. Elsa poczuła, że robi się cała czerwona, a śnieżynki zaczynają latać wokół jej dłoni.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedziała po czym udała się do swojego stolika. Białowłosy poszedł za nią. Nauczyciel popatrzył się na nich podejrzliwie.
- A można wiedzieć dlaczego się spóźniliście? - zapytał się pan Corn. 
- Szukaliśmy mojego naszyjnika - powiedziała niebieskooka zanim Jack zdążył otworzyć buzi. Spojrzał na nią szybko i pokiwał głową na tak. Nauczyciel popatrzył się na nich spod okularów.
- Iiiii... Znaleźliście? 
Elsa wskazała na naszyjnik na jej szyi. Pan Corn z zrezygnowaniem westchnął i zaczął prowadzić lekcję.
- ... Więc dzisiaj będziecie robili Fioletową Euforię* - oznajmił po czym zaczął rysować wzór na tablicy - Macie na to pół godziny: START! - powiedział włączając stoper i zaczął szperać w jakiś dokumentach. Oboje popatrzyli po sobie i przełknęli ślinę.
- Wiesz jak to się robi? - zapytał się z nadzieją w głosie.
- Mniej więcej - powiedziała zakładając okulary - Ale ty będziesz musiał wlewać składniki żebym ich przez przypadek nie zamroziła.
I zaczęła się magia. Wszyscy z ogromną dokładnością wlewali składniki, bo wiedzieli, że jeśli zrobią jeden błąd to substancja może wybuchnąć. Jack wlewał składniki tak jak Elsa mu kazała. Gdy były trzy minuty do końca wystarczyło wlać jeden składnik żeby substancja była gotowa. Tylko właśnie jaki? Niebieskooka popatrzyła z ogłupieniem na tablicę. W miejscu gdzie miał być napisany składnik był wielki znak zapytania.
- Panie Corn -zaczęła. Popatrzył się na nią spod okularów.
- Słucham.
- No, bo pan nie napisał jednego składnika.
- Napisałem, tylko dwa tygodnie temu. Na lekcji tłumaczyłem, że za dwa tygodnie będziemy robili ten eksperyment i nie podam jednego składnika, więc trzeba wszystko dokładnie zapisać.
- Ale mnie wtedy nie było - zaczęła, ale nauczyciel jej przerwał.
- No to trudno... Możecie albo zaryzykować albo sobie odpuścić i dostać obniżoną ocenę - powiedział wracając do swoich zajęć. Była lekko podenerwowana. Spojrzała z nadzieją na chłopaka.
- Sory... Mnie też wtedy nie było - powiedział. Elsa popatrzyła się na dwie kolby w, których były jeszcze dwa płyny. Ani jednego nie używali.
- Dobra... Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, więc... Jak myślisz który? - powiedziała wskazując na dwie kolby. Do wyboru mieli albo jaskrawo różowy albo przeźroczysty płyn.
- Hm... Nasz wytwór jest koloru bardzo jasnego fioletu... Może ten róż coś pomoże - wskazał na fiolkę. Spojrzała na niego nie pewnie, ale w sumie Jack mógł mieć rację. Może do da jakiegoś koloru.
- Okey, spróbujmy...
Jack wziął do ręki kolbę i lekko przechylił ją nad substancją. Wypłynęła jedna kropla jaskrawego różu, która wpadła do płynu. Odłożył ją delikatnie i zaczęli oboje się przyglądać co się dzieje. Różowy barwnik rozpłynął się w płynie i zaczął pienić na fioletowo. Płyn zmienił substancje na o wiele gęstszą i zaczął bulgotać powoli podnosząc się. Wydawał z siebie dziwny dźwięk i wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. Niebieskooka patrzyła na to przestraszona.
- To nie wygląda za dobrze - stwierdził Jack.
- No co ty nie powiesz - odparła. Pan Corn spojrzał na nich i zrobił przestraszoną minę. Podbiegł do nich i popatrzył się na dziwną maź, która definitywnie chciała znaleźć się poza  fiolką.
- Wszyscy wyjść z klasy! - wrzasnął i zaczął iść w stronę wyjścia. Gdy wszyscy w pośpiechu wyszli z pomieszczenia nauczyciel zamknął drzwi. Chwilę później usłyszeli dźwięk wybuchu, a na drzwiach znalazła się fioletowa maź. Nauczyciel delikatnie uchylił drzwi. Dotknął fioletowej papki. Miała konsystencję galarety. Nie była toksyczna. Wszyscy jęknęli z obrzydzeniem patrząc na klasę, która cała była pokryta substancją. Zdenerwowany Corn odwrócił się na pięcie i spojrzał na dwójkę sprawców.
- FROST! SNOW! Sprzątacie salę po lekcjach!

***
- Ale ohyda - powiedziała niebieskooka szorując podłogę. Po skończeniu lekcji pan Corn przyprowadził ich do klasy dając im mop i jakieś inne pierdoły. Szorowała podłogę już 10 minut i nawet 1/3 podłogi nie wyczyściła. Maź była bardzo lepka i na dodatek konsystencji galarety. Jack czyścił ściany i okna i był mniej więcej na takim samym etapie co Elsa.
- Ale przyznaj, że całkiem zabawne - powiedział dotykając galaretki, która zaczęła się trząść i opadać na podłogę. Niebieskooka posłała mu mordercze spojrzenie na co on się zaśmiał. Wróciła do szorowania podłogi. 
- Mam pytanie - zaczęła.
- Hmm? - popatrzył się na nią na chwilę.
- Kim były te dziewczyny od Madison?
- Chodzi ci o Nicki i Jinx? - zapytał wracając do szorowania ściany.
- Tak myślę - odpowiedziała wymywając mopa.
- Tworzą takie trio w szkole i poza nią. Madison jak pewnie wiesz jest córką dyrektora, ale nie tak naprawdę. 
- Jak nie naprawdę? 
- Madison jest przeszywaną córką Mroka. Stworzył ją żeby mogła przeszkadzać mi w pracy jak będę tu w szkole. Mrok znalazł jej też przyjaciółeczki do pomocy czyli Nicki i Jinx. Nicki to ta z czerwonymi włosami, potrafi władać ogniem i szablą. Zwykle siedzi cicho, ale jak się wkurzy to masz poważny problem. A Jinx to ta w niebieskich. Jest psychopatką i to dosłownie. Jej ulubionymi zabaweczkami są miotacze ognia i tego typu rzeczy. Ma dziwne poczucie humoru i prawie zawsze się śmieje, ale jak się wkurzy to nie żyjesz. Załatwi cię przy pierwszej okazji, więc prosiłbym cię żebyś się z nimi nie kłóciła. A co do Madison to wiesz jaki ma charakter. Odziedziczyła po ojcu władanie tym czarnym piachem i potrafi się przemienić w tego demona... czarnego anioła, nie wiem jak to powiedzieć... - wytłumaczył. To teraz zaczęła się trochę ich bać. Popatrzyła się na białowłosego i zobaczyła na jego twarzy chytry uśmiech.
- Co? - zapytała.
- Nie patrz w górę.
Stała chwilę w miejscu i nie mogąc się powstrzymać spojrzała w górę. Nic nie zobaczyła, bo prawie od razu na jej twarz skapnęła garść fioletowej mazi.
- Cholera! - wrzasnęła i usłyszała śmiech chłopaka. Starła to coś z twarzy i rzuciła w stronę białowłosego. Rozprysnęło mu się na ramieniu.
- Taka jesteś - stwierdził oddając jej tym samym. I zaczęła się wojna. 
 Po jakimś czasie leżeli na podłodze cali w fioletowej galaretce śmiejąc się do rozpuku. Po chwili wszedł pan Corn. Oboje zrobili przestraszone miny i wstali. Nauczyciel wyglądał jakby miał się popłakać ze śmiechu gdy patrzył na tą dwójkę. 
- Widzę, że jeszcze trochę będziecie sprzątać - powiedział próbując zachować powagę - Życzę powodzenia - po tych słowach wyszedł.

*Fioletowa Euforia - wytwór, który wymyślił pan Corn. Gdy już będzie gotowe trzeba dodać różowy składnik żeby substancja zamieniła się w fioletową parę i ładnie zapachniała. Jeśli do da się go za wcześnie wyjdzie to co naszym bohaterom ;P



Hej ^^ Od razu przepraszam, że ten rozdział dodaję tak późno, ale obiecałam, że będzie, więc jest. Po prostu musiałam iść na zakupy żeby kupić... Ku-pi-ć... ZESZYTY! WAKACJE SIĘ SKOŃCZYŁY!!! ;-; ;-; ^o^ WHY!!! 
Dobra koniec... Uff... Spokojnie... No, więc wracam do formy i za niedługo powinien pojawić się rozdział :) A i w LA zapytałam się was o konto Google, ale nikt nie napisał, więc jeszcze się was pytam tutaj: chcielibyście żebym założyła konto Google?
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Już dziewiąte LA! Nie wiem co robić xd

 Uff... Dawno mnie tu nie było, ale już powracam! Taaak... Obóz konny mnie wykończył :P Ale powracam i podeszłam do komputera z chęcią napisania rozdziału, a tu patrzę pani Lexy nominowała mnie do LA! Bardzo dziękuje ^^ A i napiszcie mi w komentarzach czy lubicie LA, bo nie wiem czy... no czy wy je po prostu lubicie i czy mam je dalej kontynuować, ale nie sądzę by mnie ktoś jeszcze nominował, bo fala już przeszła. I jeszcze dziękuje, że tak miło odebraliście moją głupotę :3 Już dokładnie nie będę mówić w jaki sposób usunął mi się ten rozdział, ale on i tak w sumie mi nie wyszedł, więc nawet lepiej, że się usunął tylko gorzej, że wcześniej nie mogłam go napisać jeszcze raz. 
 No dobra standardowe ZACZYNAMY!:


1. Masz Skype lub konto na Google? Jeśli tak to jak się nazywasz? (niektórzy mają tylko konto na bloggerze! Czego się czepiacie?)
Tak ^^ Ostatnio (znaczy parę godzin temu :P) założyłam specjalne konto na skype i zgadnijcie jak się nazywam. No... Brawo! Black Berry :D A konto google też Black Berry* :3

2. Kiedy kolejny rozdział?
No właśnie miałam pisać, ale LA się szybciej piszę :* xd Jak mi się uda to jeszcze dzisiaj będzie ;)

3. Książki czy telewizja?
Książki! Nie oglądam telewizji! Znaczy seriali typu "Dlaczego ja?" albo "Szkoła". Telewizja już się dla mnie skończyła... Ale uwielbiam filmy :)

4. Jak wyglądasz?
Wysoka brunetka z lekko pofalowanymi, długimi włosami, brązowymi oczami z praktycznie nie widocznymi rzęsami xd. Długie nogi, krótkie rączki i wielkie łapy (stopy nie mniejsze XD).  Według mnie otyła, ale według innych idealna. Tak wyglądam, ogólnie jestem brzydka... Jest opis? Jest opis =)

5. Co sadzisz o typie kujona? A ,,pustej lali"?
Kujon... Lubi się uczyć to niech się uczy, będzie miał lepszą przyszłość. Pusta lala... Nienawidzę i tylko tyle powiem, bo ich nie skomentuje.

6. Wkurza cię czasami twój telefon?
Tak i to bardzo często.

7. Woda czy ogień?
Zdecydowanie woda <3 Kocham!

8. Wyobraź sobie, że w jakiś niesamowity sposób umierasz (ratujesz kogoś czy coś w tym stylu). Księżyc się wskrzesza. Jaką Strażniczką jesteś? Jak wyglądasz? Jak się nazywasz? Masz jakąś moc?
Uchuchuuu... Byłabym chyba strażniczką wody ^^ Miałabym długie niebieskie włosy, duże błękitne oczy, jasną cerę i jakiś ładny strój z kwiatami i niebieskimi takimi... wstęgami? Które przypominały by fale na morzu :3 I oczywiście bez butów! Nie wiem... Nazywałabym się Aqua. Mogłabym panować nad wodą i latać po świecie tworzyć deszcz i panować nad morzami <3

9. Wypad na zakupy- koszmar czy zbawienie?
Zależy, bo jak idę po gry komputerowe albo do Rossmana po coś to jest fajnie, ale jak idę kupić ubrania to koszmar, bo nienawidzę siedzieć godzinami i przymierzać ciuchów.

10. Wymień swoje trzy ulubione trylogie (książkowe xd).
Eee... Jedyną trylogię jaką przeczytałam to były Igrzyska śmierci xd  I to jest naprawdę dobra książka i szczerze ją polecam :)

11. Co sądzą o tobie twoi rówieśnicy?
Że jestem psycholem i powinnam iść do psychologa XD Ostatnio coraz więcej tego słyszę, ale się tym nie przejmuję, bo wiem o tym :P No i myślę, że myślą, że jestem w miarę fajna... mam taką nadzieję...

12. Co sama o sobie sądzisz?
To co na górze :P Powinnam iść do psychologa. A w ogóle 12 pytanie? Lexy... XD




Mam parę informacji: Pierwsze, że wróciłam i jak się postaram to dzisiaj może będzie jeszcze rozdział ;) 
* - Druga sprawa to, że właśnie na górze mówiłam, że mam konto Google, ale ono jest inne niż to na, którym mam założonego blogera. Gdy go zakładałam to nie pomyślałam żeby zrobić inne konto i założyłam go na koncie moim, ale i mojej przyjaciółki i chciałam się was zapytać czy chcielibyście żebym miała też takie konto Google żebyście mnie np: obserwować i takie tam. Bardzo bym prosiła o odpowiedź w komentarzach :) 
I ostatnia sprawa... Nie wiem jaka xP Więc do zobaczenia i Pa pa :***


A i jak o czymś zapomniałam albo mówiłam nie składnie to przepraszam

piątek, 14 sierpnia 2015

Przepraszam za moje debilstwo

tak... hmm... jak by tu zacząć? o, już wiem! przepraszam za moje debilstwo. może od początku; jestem na obozie konnym i dają mi tu niezły wicisk, a już nie powiem jak wygląda moje ciało po jeżdżeniu w 40 stopniach... taa nie ciekawie... po drugie zauważyliście pewnie coś innego w mojej pisowni, a mianowicie pisze z tableta i nie wiem czemu nie da sie napisać dużej litery. a teraz może powiem dlaczego pisze z tableta; napisałam dla was rozdział, ale tylko jeden, bo na więcej nie miałam czasu, więc mielibyście tylko jeden rozdział na dwa tygodnie. jednak, pomyślałam, że wezmę tableta, bo z niego będzie się dało pisać (nie jak z mojego telefonu) nie przewidziałam jednak, że będzie się aż tak źle z niego pisać i nie będzie się dało robić dużej litery. postanowiłam później, że dopiszę to w gotowym rozdziale, ale coś się zwaliło i niestety... usunął mi się ten gotowy rozdział. tak wiem jestem debilem i za to bardzo przepraszam. niestety nie wiem czy gdzieś zapisałam tamten rozdział, ale mam nadzieję, że tak. jeszcze raz przepraszam i obiecuję, że jak wrócę to co dwa dni będzie rozdział,  ale nie przez cały rok oczywiście. a i witam wszystkich nowych czytelników ^^ mam nadzieję, że mi wybaczycie i jeszcze raz naprawdę przepraszam >.<
pozdrawiam i przepraszam  black  berry :*

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział #14 "Czegoś się przynajmniej dowiem o tobie" cz.2

 CO?! JAK?! GDZIE?! KIEDY?!... JAK?!! Skąd on... przecież... PRZECIEŻ TO NIE MOŻLIWE!!! On nie wiedział, on NIE miał wiedzieć, nikt NIE miał wiedzieć!!! Nic nie mówiłam, nawet nie wspominałam. Jasne coś tam wspomniał o jakiejś mocy, ale on powiedział, że żadnej nie mam i uwierzyłam mu, że on też nie wie!!! To kiedy on się dowiedział?! Nie mam pojęcia... 
 W jednej chwili wstałam z chęcią ucieczki. Cofnęłam się jak najbliżej do ściany, a raczej do niej przywarłam. Miałam wrażenie, że od nacisku zaraz pęknie. Nie mogłam uciec, bo Jack był bliżej drzwi. Przyciśnięta do ściany patrzyłam na niego przerażona. Serce mi szybko biło, a oddech był nie równy. Moja moc próbowała uciec jakoś się wyładować, ale próbowałam ją powstrzymać chociaż... i tak nie wiedziałam co robiła, bo patrzyłam się w oczy białowłosego. W nich zobaczyłam triumf, ale i strach. Powoli wstał i zaczął do mnie podchodzić. Im był bliżej tym mocniej przyciskałam się do ściany. Chciałam zaprzeczyć, że nie wiem o co mu chodzi, ale moja reakcja mówiła sama za siebie, a dwa, że nie potrafiłam. Nie umiałam wykrztusić żadnego słowa. 
 Gdy już do mnie podszedł popatrzył mi się głęboko w oczy.
- Czego się boisz? - zapytał cicho. Wiedziałam już, że będę musiała wyjawić mu mój kolejny sekret. Myśląc o wspomnieniu przed lat łzy napłynęły mi do oczu, ale nie wypływały.
- Wybuchu... Jej wybuchu... Ja... Ja nad nią nie panuję - łzy zaczęły spływać po kolei, jedna za drugą - Nigdy nad nią nie panowałam i nigdy mnie nikt nie nauczył... Boję się, że kolejny raz kogoś skrzywdzę - wybuchłam - Boję się, że jeśli ludzie się dowiedzą będą chcieli zabrać mnie do laboratorium, bo przecież nie co dzień spotyka się człowieka, a raczej potwora który ma moc! Boję się reakcji ludzi! Boję się skrzywdzić moich bliskich na których mi zależy! Boję się siebie i jej, bo nie wiem co ona potrafi zrobić! - wykrzyknęłam mu w twarz po czym łzy zamieniły się w wodospad. Spuściłam głowę i zamknęłam oczy myśląc czy dobrze zrobiłam mówiąc prawdę. Nagle poczułam jak ktoś delikatnie unosi moją brodę do góry. Nakierował wzrok na swój i popatrzył na mnie lekko się uśmiechając. Zdziwiło mnie to, bo przed chwilą wykrzyczałam mu wszystko w twarz. Delikatnie przysunął swoją rękę do mojej, ale od razu ją odsunęłam. Jeszcze raz spróbował złapać moją rękę i tym razem mu się udało. Chciałam ją wyrwać, ale on tylko wysunął ją na przeciw i puścił. Moja ręka dalej była w powietrzu i wyglądało mniej więcej jak by chciał mi coś do niej dać. Odsunął się o krok i wysunął dokładnie w ten sam sposób co ja rękę do przodu. Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale nie chowałam ręki.
- Udowodnię ci, że twoja moc nie jest aż tak straszna jak ci się wydaję - powiedział dalej się uśmiechając - Rób to co ja.
To mnie jeszcze bardziej. Jak mam robić to co on. Popatrzyłam się na jego rękę. Po chwili pojawiła się na niej mała śnieżynka, która z każdą chwilą się powiększała. Otworzyłam usta ze zdziwienia, a moje oczy były jak dwa spodki. Gdybym była postacią z kreskówki moja szczęka wylądowała by na podłodze.  On... stworzył śnieżynkę... Jak to możliwe... Przecież... On też ma MOC czy co?! To nie jest możliwe, przecież jestem jedyna na tym świecie, która może władać zimą... przynajmniej tak myślałam aż do teraz. Dalej w to nie mogłam uwierzyć. Patrzyłam się raz na Jacka raz na śnieżynkę. Chyba się nie spodziewał takiej mojej reakcji. Miał taką minę jakby miał wybuchnąć śmiechem. Śnieżynka na jego ręce była wielkości połowy jego dłoni, a w wokół niej zaczęły tworzyć się inne, ale o wiele mniejsze. 
- Jak?... - zapytałam dalej nie rozumiejąc co się stało. Na to pytanie się zaśmiał.
- Najpierw zrób to co ja, a później sobie wszystko wyjaśnimy.
Nie chciałam używać mojej mocy. Nadal jej nie kontrolowałam. Próbowałam delikatnie i powoli zrobić śnieżynkę, ale nawet to mi nie wychodziło, bo z mojej ręki wybuchały śnieżynki i po chwili znikały, a na podłodze osadzał się szron. Nawet tak łatwej czynności oduczyłam się robić. Ostatnio tworzyłam coś takiego 2 lata temu. Jack zauważył, że mam trudności i trzęsę się ze strach, więc zniszczył swoją śnieżynkę i złapał mnie za obie ręce i odciągnął powoli od ściany. Byłam temu przeciwna, ale chciałam bardzo wiedzieć dlaczego on też tak potrafi, więc się zgodziłam. Jedną ręką objął mnie przez szyję, a drugiej dalej nie puszczał. Wzdrygnęłam się znowu jego bliskością, a teraz dodatkowo miałam coś robić z mocy. Myślałam, że go zaraz tam zamrożę, ale z jego ust dalej nie schodził uśmiech.
- Nie bój się... Nic mi nie zrobisz - powiedział. 
- Skąd wiesz? Ja tego nie kontroluje...
- Po prostu mi uwierz... Wiem, że potrafisz z niej zrobić coś pięknego, a nie tylko niszczyć. Ale jeśli chcesz to zrobić nie możesz się bać. Uspokój się... dam ci czas - powiedział, ale dalej mnie nie puszczając. Łatwo mu było mówić żebym się nie bała, on prawie nie zabił swojej siostry. Pomyślałam o czymś miłym. O jakiś śmiesznych sytuacjach, których tak naprawdę miałam bardzo mało, bo całe moje życie składało ze strachu. O czymś tam pomyślałam i dopiero zrozumiałam jak bezpiecznie czuje się przy białowłosym. Mimo, że przez niego prawie zamroziłam pokój i on sprawił, że zaczęłam się bać to bardzo szybko relaksowałam się przy nim, a strach mnie opuszczał.
- Gotowa? - nagle zapytał. Popatrzyłam się na niego kątem oka, a później na moją rękę, którą trzymał.
- Gotowa - odpowiedziałam. Skupiłam się na tym jak najmocniej, ale stwierdziłam, że to bez sensu i wymyśliłam po prostu wzór i zaczęłam coś w końcu robić. Na mojej ręce zaczęła pojawiać się mała śnieżynka, która również zaczęła się powiększać. Nie mogłam uwierzyć, że mi się udało. Znowu spojrzałam kontem oka na Jacka i zobaczyłam na jego twarzy ogromny uśmiech. 
- Mówiłem, że ci się uda - powiedział patrząc się na mnie. Uśmiechnęła się delikatnie i znów popatrzyłam się na moje dzieło. Śnieżynka... Zaraz! Dopiero teraz mi się przypomniało, że nazwał mnie śnieżynką. Spłonęłam się nagle rumieńcem co nie uszło uwadze Jacka. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. 
- Co się tak rumienisz? Powiedziałem ci prawdę. 
- A teraz mi opowiesz jakim cudem ty też masz moc? - zmieniłam temat. 
- Tak, ale najpierw opowiesz mi dlaczego boisz się swojej mocy - powiedział. W końcu mnie puścił i usiedliśmy ponownie na poduszkach.
- A dlaczego ty nie boisz się swojej, a co bardziej mojej?
- Mojej się nie boję, bo potrafię nad nią panować poza tym... nie mam jej całkowicie w rękach, a...
- Chwila! Jak to nie masz jej całkowicie w rękach? - zapytałam zdziwiona. Wstał i podszedł do rogu pokoju. Wziął przedmiot, którego wcześniej nie zauważyłam. Podszedł do mnie i mi go pokazał. Była to laska zaokrąglona na końcu, pokryta delikatnie szronem. Zdziwił mnie jej widok, bo ja używałam do wszystkiego rąk.
- Moja moc jest w połowie zablokowana. Potrafię rękami tworzyć drobiazgi typu właśnie ta śnieżynka, ale gdy mam to cudo w rękach to lepiej uciekać - mówił uśmiechając się - Dzięki niej pokonałem trzy lata temu Mroka.
- Pokonałeś Mroka?
- Yhm... Była z nim mała wojna... pewnie dlatego o mnie wspominał. Po prostu mnie nienawidzi - odparł.
- A dlaczego nie boisz się mojej mocy? To co widziałeś to było bardzo mało... Ona potrafi o wiele więcej niszczyć - powiedziałam, ale nie wspominając, że potrafi nawet odebrać komuś życie.
- Nie boję się, dlatego że wiem, że nie możesz mi nic zrobić, a po drugie wierzę, że jest ona bardzo piękna...
- Piękna? Piękna to jest róża, a nie to! To co może odebrać życie twojej siostrze... bo nie sądzę żebyś to prawie zrobił jak to było w moim przypadku - powiedziałam już nie wytrzymując. To coś nie jest piękne, a przynajmniej nie w moich rękach.Nagle z jego twarzy zszedł uśmiech. Powiedziałam coś nie tak...?
- Heh... Może nie w tym życiu, ale... kiedyś było coś takiego - przyznał spuszczając głowę w dół. To mnie zdziwiło. Nie w tym życiu? Kiedyś?
- Co? Jak to nie w tym życiu? O czym ty mówisz?
- Bo widzisz... Ja jestem... - nie potrafił tego wykrztusić - nieśmiertelny...
 Zrobiłam znowu duże oczy i lekko otworzyłam usta. Że CO?! Jak to NIEŚMIERTELNY?! Najpierw, że ma taką samą moc jak ja, a teraz, że jest nieśmiertelny... Mam wrażenie, że to tylko początek...
- Ale... ty już znasz tą historię... Wiesz jak to się skończyło...
- Eee... Jak to już wiem? O czym ty...
- Chodzi mi o twój sen... O ten, który mi opowiadałaś, o ten pierwszy i najbardziej szczegółowy. Ten chłopak w brązowych włosach... To byłem ja. To ja wymyśliłem tego dnia żebyśmy poszli na łyżwy... i zapłaciłem za to życiem...
Zrobiło mi się smutno. Nie wiedziałam, że to on. Nie spodziewałam się tego. Że jest nieśmiertelny, że miał kiedyś siostrę, że... A ja wykrzyczałam mu to co myślę...
- Nie będę ci go opowiadał, bo znasz go szczegółowo... Ale powiem cie, że jak wpadłem do tej wody to umarłem i to w sumie nie jest zaskoczeniem. Jednak tego dnia o północy księżyc przejrzał moje życia i porozmyślał nad moim poświęceniem i postanowił dać mi drugą szansę i wskrzesił mnie jako Jacka Frosta... Ducha zimy i Strażnika Zabawy... Heh... Nie wiem czy to była jego najlepsza decyzja... - popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem. To przecież nie była jego wina tylko wina Mroka. To nie przez niego jego siostra zginęła.
- Miałam wtedy 8 lat - zaczęłam - A Ania 5... Uwielbiała się ze mną bawić tak samo jak ja uwielbiała jej pokazywać moją moc - popatrzył się na mnie zaciekawiony - Pewnej nocy... kiedy na niebie pojawiła się zorza polarna Ania nie potrafiła zasnąć. Uwielbiała na nią patrzeć, a jeszcze bardziej się przy niej bawić. Postanowiła, że tej nocy też jest idealny moment na zabawę. Wskoczyła na moje łóżko i zaczęła mnie namawiać na ulepienie bałwana. Oczywiście się zgodziłam, bo wtedy uwielbiałam to robić. Zeszłyśmy do sali balowej - uniósł jedną brew do góry z oznaką zdziwienia, ale dalej kontynuowałam - Świetnie się bawiłyśmy dopóki nie wymyśliłam żeby zaczęła skakać po moich górkach ze śniegu. W pewnym momencie Ania za szybko skakała, a ja nie zdążyłam zrobić górki i mój strumień lodu trafił w jej głowę. Straciła przytomność, a ja zaczęłam płakać i wołać rodziców. Pojechaliśmy do trolli, a oni powiedzieli, że najlepszym pomysłem będzie wymazanie pamięci mojej siostrze i ukrywanie jej przed nią.Siedziałam całymi dniami w pokoju bez nikogo. Nikt nie mógł mnie dotknąć ani nikt nie mógł mnie zobaczyć. A po śmierci rodziców już nikt nie wiedział o mojej mocy - skończyłam.
Patrzył na mnie zaciekawionym, a z drugiej strony smutnym wzrokiem.
- Czyli nie tylko ja prawie straciłem siostrę przez lód i te sprawy. Różnica w tym, że ty nie mogłaś się do nikogo zbliżać, a ja umarłem... Ale wspólne to, że mnie też nikt nie mógł dotknąć ani zobaczyć. Po tym jak wskrzesił mnie księżyc okazało się, że tylko osoby, które we mnie wierzą mogą mnie ujrzeć... A wtedy nikt tego nie robił. 300 lat spędziłem w samotności. 300 lat prawie nikt się do mnie nie odzywał. Dopiero gdy zostałem strażnikiem ktoś we mnie uwierzył. I nim był Jamie... Ten chłopak z którym bawiliśmy się w piratów. Dzięki niemu udało się mi pokonać Mroka i dzięki niemu zostałem Strażnikiem Marzeń, bo sam na początku nie chciałem...
- Strażnikiem Marzeń? Kto to jest?
- Aktualnie Strażników jest pięć; Święty Mikołaj, Zając Wielkanocny, Piaskowy Ludek, Wróżka Zębuszka i ja czyli Jack Frost. Mamy ogólną misję żeby utrzymać dzieci przy wierze i chronić dzieci przed np: Mrokiem. Każdy ma swój przypisany obowiązek; Święty Mikołaj Boże Narodzenie, Zając ma Wielkanoc, a ja mam pomagać tworzyć zimę. W przypadku Piaska i Tooth oni mają całoroczne zadanie. Zębuszka zbiera zęby, a Piasek tworzy dobre sny. Jesteśmy już od dawna... Znaczy ja Strażnikiem zostałem 3 lata temu, ale ogólnie mam 300 lat, więc... Jestem już trochę stary - powiedział szczerząc swoje zęby - Moim zadaniem nie jest tylko tworzenie zimy, jestem Strażnikiem Zabawy, więc potrafię rozweselać ludzi i skłaniać ich np: do bitwy na śnieżki. 
- Rozweselać ludzi? Jeśli nie wszyscy cię widzą to jak to niby robisz?
- Na przykład rzucam w nich śnieżkami albo po prostu robię tak - powiedział i na jego ręce pojawiły się małe błyszczące śnieżynki, które dziwnie rozweselały - Nawet parę razy użyłem tego na tobie tylko... w mniejszej mierze.
- Co?! Jak to na mnie? - poczułam się przez chwilę jak eksperyment.
- Pierwszego dnia szkoły. Już wtedy wiedziałem, że jesteś inna i potrzebowałaś czyjejś pomocy. Jak weszłaś do szkoły z Punzie stałem na balkonie i patrzyłem na was. Widziałem, że się przestraszyłaś, więc użyłem mojej mocy na tobie żebyś się uśmiechnęła i przestała bać. Nie pamiętasz czegoś takiego?
Rzeczywiście było coś takiego i nie wiedziałam, dlaczego się tak stało...
- Pamiętam - odpowiedziałam.
- No okey, ja już trochę o sobie opowiedziałem, więc teraz ty. Mówiłaś coś o sali balowej...
Przełknęłam ślinę - Yhm... No, bo wiesz... Heh... Jaaa - nie wiedziałam jak to powiedzieć - Pamiętasz może o katastrofie królewskiej rodziny w Norwegii?
- Tak, pamiętam - powiedział coś już rozumiejąc.
- No wiesz... Bo ja... Bojabyłamtąksięzniczkąconibyumarłaaletaknaprawdęnie... - powiedziałam na jednym wdechu. Popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś zaginioną księżniczką z Norwegii, która podobno zginęła w wypadku ze swoimi rodzicami, ale tak naprawdę zginęli tylko rodzice, a ty musiałaś być zastępczynią tronu, ale ty nie chciałaś i według siebie nie nadawałaś z jeszcze presją swojej mocy na karku, więc razem z siostrą, która nie wiedziała o twojej mocy postanowiłyście po cichu opuścić królestwo tak aby nikt się nie dowiedział, przeprowadziłyście się do swojej babci, która mieszkała w Ameryce, ale gdy umarła przeprowadziłyście się tutaj żeby zacząć życie od nowa i od tamtej pory wszyscy myślą, że nie żyjecie? - powiedział. W tym momencie miałam chyba najgłupszą minę na świecie.  On wszystko wie. Ja mu tylko powiedziałam, że byłam księżniczką.
- Ja się ciebie boję... Ty wszystko o mnie wiesz.
- Nie wszystko - powiedział dalej się uśmiechając. Coś mi w głowie zaświtało, zapomniałam się zapytać.
- A tak ogóle to skąd wiesz, że mam moc?
Na to pytanie wybuchnął śmiechem.
- Elsa, powiedziałem ci, że od początku wydawałaś się inna. Nie każdy człowiek tak wygląda i rzadko się spotyka kogoś kto ma tak niską temperaturę. Włosy masz praktycznie białe, skórę jak porcelana i mocno turkusowe oczy w, których od czasu do czasu można ujrzeć śnieżynki. Poza tym czasami widziałem śnieżynki przy twoich rękach. Wszystko łączy się w całość. Wygląd i temperatura to skutek uboczny twojej mocy tak samo jest i u mnie. Kiedyś jak wiesz wyglądałem inaczej, ale gdy dostałem moc mój wygląd się zmienił - wytłumaczył.
Trochę mnie tym przeraził. A jeśli ktoś jeszcze wie, że mam moc.
- Dobra. Na dzisiaj już koniec. Jest 18:33... Zawiozę cię do domu - powiedział wstając.
- Ale ja nie wiem jeszcze wszystkiego. Chciałabym się jeszcze czegoś dowiedzieć - powiedziałam też wstając, ale nie ruszając się z miejsca.
- Ale ty jesteś ciekawska... Przecież to nie ostatnia lekcja. Jak chcesz to możemy za tydzień o tej samej porze się spotkać. Trochę cię pod uczę - powiedział puszczając mi oczko.
- No dobra... A jak mi dzisiaj poszło panie profesorze - powiedziałam udając ucznia.
- Na 5+. A teraz już choć, bo jak wrócisz później Ania zacznie się denerwować - powiedział biorąc mnie pod rękę i prowadząc do drzwi.
- A skąd ty wiesz jak Anka reaguje, gdy długo nie wraca?
- Czasami było ją słychać, gdy cię odprowadzałem... Ej! Zróbmy jej psikusa i wróćmy tak żeby nie zauważyła!
- To będzie trudne... Ona pewnie czyha pod drzwiami i czeka aż przyjedzie pod dom twój samochód - stwierdziłam.
- A kto tu powiedział żeby wrócić samochodem... Możemy polecieć - powiedział zamykając za nami drzwi.
Nagle się zatrzymałam. Polecieć? Niby czym?
- Eee... Czy ja dobrze zrozumiałam? Polecieć?
- A jak myślisz w jaki sposób ja robię zimę na całym świcie - powiedział szczerząc swoje białe ząbki.
- TY UMIESZ LATAĆ?! - wydarłam się na całe gardło, ale on szybko zatkał mi usta.
- Tak potrafię, ale jednak cały świat tego nie musi wiedzieć... Lepiej się mocno trzymaj - mocno mnie złapał, wziął swoją laskę (nie mam pojęcia skąd ją stamtąd wziął) i wbił się w powietrze. To była najfajniejsza, ale z drugiej strony najstraszniejsza chwila w moim życiu. Zaczęłam wrzeszczeć na całe gardło i wtuliłam się w tors Jacka. Usłyszałam jego śmiech. On się śmiał, a ja przeżywałam koszmar. Choć z drugiej strony było to nawet przyjemne. 
 Nagle poczułam, że wiatr się uspokoił, a Jack się ciszej śmieje. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stoimy na balkonie..., a raczej Jack stał, bo ja na nim zawisłam mocno się tuląc. I znów za blisko. Zarumieniłam się i jak najszybciej z niego zeszłam. Popatrzyłam się jeszcze raz na niego.
- I jak ci się podobało? - zapytał się dalej się śmiejąc.
- Oprócz tego, że prawie dostałam zawału serca i mnie trochę przewiało? Nie wiesz było naprawdę super - powiedziałam sarkastycznie.
- Hehe... Wiedziałem, że ci się spodoba - potargał swoje włosy - To ja lecę! Do zobaczenia w szkole - i odleciał. Patrzyłam się jeszcze chwilę w miejsce gdzie przed chwilą stał. Stwierdziłam, że to bezsensu i skierowałam się w stronę schodów. Usłyszałam Anie, która dosyć głośno mówiła, że jak zaraz nie wrócę to po mnie pojedzie. Uśmiechnęłam się i zeszłam po schodach.
- Ale ja przecież już wróciłam - zaczęłam klepiąc ją po ramieniu. Podskoczyła i pisnęła z przerażenia. Popatrzyła się na mnie zszokowana.
- Ale, a-l-e jak? Przecież - zaczęła pokazywać na mnie i na drzwi - Nie widziałam ani samochodu ani nie słyszałam jak wchodziłaś.
- Aniu... Nie musisz się tak o mnie martwić żebyś czyhała przy drzwiach wypatrując samochodu - poklepałam ją jeszcze raz i odeszłam zostawiając ją z głupią miną.



Koniec części 2 ^^ Trochę się chyba przedłużył ten rozdział... No nic! Parę informacji:
1. Znowu wyjeżdżam na 2 tygodnie, ale tym razem postaram się trochę więcej na zapas napisać :3
2. Zrobiłam ankietę i zachęcam do... (teraz myśl jak to się nazywa) odpowiadania i zaznaczania dobrej odpowiedzi ;)
3. ... Wybiło 5000 wyświetleń!!! YEEEEEEEY!!! Nawet nie wiecie jak się cieszę :* BD 
(Kto kocha Lokiego łapka w górę :D :P)