W sobotę obudziła się trochę później niż zazwyczaj. Tego dnia mieli wszyscy iść na plażę. Stwierdziła, że weźmie jeszcze ze sobą Anię, żeby nie czuła się samotnie. Poza tym ona kochała takie klimaty.
Przetarła oczy po czym udała się do kuchni. Angelica już krzątała się po pomieszczeniu szukając składników. Blondynka podeszła do ekspresu w celu zrobienie sobie kawy, a gdy urządzenie wydało z siebie charakterystyczny dźwięk kobieta podskoczyła ze strachu. Obróciła się gwałtownie, ale po chwili się uśmiechnęła.
- Dzień dobry Elso.
- Dzień dobry. Przepraszam jak cię przestraszyłam - wzięła kubek wypełniony kawą i usiadła przy stole. Angelica podała jej tosty z owocami, które niebieskooka zaczęła ochoczo jeść.
- Mogłabyś zawołać Anię? Pewnie prześpi cały dzień jeśli jej ktoś nie obudzi, a dzisiaj idziemy na plaże, więc wolałabym, żeby się obudziła...
- Nie ma problemu - kobieta uśmiechnęła się ciepło i popędziła na górę.
Elsa rozejrzała się po pokoju szukając czegoś interesującego. Jej wzrok padł na pilota leżącego na drugim końcu pokoju. Przyglądała mu się chwilę, ale stwierdziła, że nie chce się jej po niego iść. Po chwili wpadł jej pomysł czy mogłaby używając jej mocy go przywołać. Skupiła się na przedmiocie, ale nic się nie działa. Zniecierpliwiona wywołała podmuch wiatru, który spowodował podrzucenie pilota do góry. Poskoczyła zdziwiona na krześle kiedy wylądował obok jej ręki. Podniosła oszołomiona przedmiot upewniając się czy jej w całości. I był. Tego się nie spodziewała. Może jak poćwiczy to będzie mogła przenosić większe przedmioty?
Nacisnęła czerwony guzik na pilocie, aby włączyć telewizje. Przeskakiwała przez programy szukając czegoś ciekawego.
- Ludzie zaczynają widzieć dziwne rze... - usłyszała, ale od razu przełączyła kanał ze przyzwyczajenia. Jednak zaciekawiło ją to na tyle, żeby wrócić na wiadomości.
- Co masz na myśli Dominico mówiąc, że ludzie zaczynają coś widzieć? Widzimy dziwne rzeczy na co dzień - powiedział prezenter siedzący obok młodej kobiety.
- W internecie pojawiają się filmy, na których widać niecodzienne stworzenia. Czarne kreatury z żółtymi ślepiami. Pokażemy jeden z filmów, na którym najlepiej to widać.
Na ekranie pojawiło się nagranie nagrane ziemniakiem. W ciemnym zaułku widać było czarną postać z piasku i żółtymi oczami. Blondynka zrobił zdziwioną, ale od razu później przerażoną. Koszmar? - powtórzyła w myślach - Ludzie widzą... Koszmary? Jak to m-możliwe?... Przecież... - jej przemyślenia przerwała Ania, która wparowała do kuchni.
- Elsa? Ty i wiadomości? Stało się coś? - ziewając zaczęła zadawać pytania.
- Widziałaś takiego? - spytała z lekka przerażona, że jej siostrze mogło się coś stać. Ruda przypatrzyła się zamyślona gładząc swoją brodę.
- Nie przypominam sobie - niebieskooka odetchnęła z ulgą - A co?
- Nie, nic... - odparła wracając do jedzenia.
Po skończonym posiłku dziewczyny poszły do swoich pokoi, aby się przyszykować. Elsa wyrzuciła z szafy wszystkie stroje kąpielowe jakie posiadała. Nie musiała się długo zastanawiać nad wyborem. W jednoczęściowym na plaże na pewno by nie poszła, a drugi był zbyt... seksowny? Ubrała niebieski dwuczęściowy z białymi wzorami. Na to włożyła krótkie, jeansowe spodenki i białą, półprzeźroczystą koszulę. Włosy związała w warkocza, a na głowę włożyła kapelusz z rondem. Do plażowej torby włożyła dwa ręczniki, parę filtrów, książkę i inne pierdoły. Okulary przeciwsłoneczne założyła za koszulę i wyszła spokojnie z pokoju. Na nią od razu wpadła podekscytowana siostra trzymająca w rękach mnóstwo rzeczy.
- Aniu... Możesz ostawić ten ręcznik i... tableta? Wszystko wzięłam, a to zdecydowanie jest ci nie potrzebna - wzięła jej z rąk parę rzeczy. Zachichotała cicho i pobiegła na dół prawie zabijając się na schodach.
Przed domem już stał pick up, którym prowadziła Punzie. Obok niej siedziała Astrid, a z tyłu reszta dziewczyn.
- A gdzie chłopcy?
- Powiedziałam im, żeby już zaczęli przygotowywać nam miejsce na plaży - odparła złotowłosa puszczając im oczko - A teraz wskakujcie!
Obie usadowiły się z tyłu. Elsa rozejrzała się po przyjaciółkach. Wszystkie miały na sobie narzucone jakieś sukienki albo inne cienkie ubrania.
Zielonooka puściła głośno muzykę przez co wszystkie zaczęły głośno śpiewać. Niebieskooka pomyślała, że jakby tu nie przyjechała nigdy by nie przeżyła czegoś takiego. I nagle sobie coś uświadomiła. Komu dziękować? Sobie, bo uderzyła Anię co sprowadziło do zamknięcia jej w komnacie? Co natomiast sprawiło, że po śmierci rodziców wyjechała do Ameryki. A potem dziękować babci, ponieważ umarła ze starości? I była zmuszona wyjechać do Nowego Yorku... Nie miała komu dziękować. Wszystko co ją tutaj sprowadziło było najgorszymi zdarzeniami jakie kiedykolwiek przeżyła. A wszystko zaczęło się od niewinnej zabawy w hopsanki.
Potrząsnęła głową, aby odgonić złe myśli, ale wiedziała, że to nie pomoże całkowicie. Starała się zachować kamienną twarz, żeby tylko jej przyjaciółki tego nie zobaczyły.
***
Jack leżał już pod parasolem unikając na razie słońca. Nie przeszkadzało mu jakoś, ale przyjemne też nie było.
Tak jak dziewczyny poprosiły chłopcy rozstawili potrzebne rzeczy typu parasole. Usadowili się też blisko siatki, żeby zrobić sobie mały mecz piłki plażowej.
Reszta chłopaków albo siedziała w wodzie albo wypróbowywało piłkę.
- Frost! Chodź tu na chwilę - wrzasnął Flynn stojący pod siatką. Nie chętnie wstał i pokierował się w stronę bruneta. Zmierzwił swoje włosy ziewając. Pomyślał sobie, że mógł teraz leżeć sobie spokojnie w łóżku i spać. A jednak przyszedł. Tylko nie wiedział, dlaczego. Jednak jego podświadomość mówiła mu, że warto.
- Tak? - zapytał próbując skupić swoją uwagę na przyjacielu.
- Dziewczyny przyjechały - wyszczerzył się chytrze.
- I po to mnie tu ściągałeś? Żebym nie zasnął?
- Żeby cię zirytować - szturchnął białowłosego w ramię - Poza tym z takiej odległości lepiej je widać.
Odwrócił się poirytowany w stronę, którą wskazał Flynn. Wszystkie śmiały się i biegły w stronę przygotowanego przez nich miejsca. Miały na sobie cienkie bluzki lub sukienki zakrywające stroje kąpielowe. Jednak jego wzrok spoczął na niebieskookiej blondynce. Miała na sobie krótkie spodenki i jasną koszulę przez, którą prześwitywał niebieski stanik. Kapelusz ledwo się trzymał na jej głowie, więc co chwilę musiała go podtrzymywać. Na ustach miała piękny uśmiech i lekko zaróżowione policzki.
Białowłosy po chwili zorientował się co jego podświadomość próbowała mu przekazać. Elsa w bikini. Na samą myśl poczuł dziwny uścisk w brzuchu. Po chwili pojawił mu się na twarzy chytry uśmieszek.
- No, no - oparł się o przyjaciela nie spuszczając wzroku z dziewczyny - Będą widoki...
- Jeśli łaskawie zdejmą te bik... sukienki - stwierdził brązowooki.
- Jesteście strasznie napaleni - stwierdził Maks kładąc rękę na ramieniu Jacka.
- Patrz! Violence zdejmuje bluzkę - zaśmiał się Flynn wskazując głową na dziewczyny. Cały czerwony brunet przełknął głośno ślinę na co zachichotali.
Elsa położyła torbę na ziemi powoli wyciągając z niej ręczniki i kremy. Coś kazało spojrzeć w stronę prowizorycznego boiska. Troje chłopaków stało przy siatce, a w tym białowłosy. Elsa widząc szelmowski uśmiech na twarzy chłopaka zrobiła się czerwona. Potem jej wzrok zjechał na umięśniony tors i mięśnie brzucha. Przełknęła ślinę na ten widok. Czy on musiał wyglądać tak seksownie? - pomyślała w myślach odwracają głowę i zakrywając ręką usta. Wzięła parę oddechów i wróciła do rozpakowywania rzeczy.
Po skończonej czynności spojrzała na rozbawioną Violence. Stała patrząc się w morze. Wzrok blondynki skierował się na plecy dziewczyny. Na nich miała duży tatuaż przedstawiający złożone skrzydła. Bardzo prosty, ale jednak miał to coś.
- Od kiedy masz tatuaż na plecach? - zapytała zaciekawiona. Fioletowowłosa spojrzała na nią ożywiona, a potem na tyle ile mogła na plecy.
- A to... Jakiś rok temu - uśmiechnęła się ciepło. Uniosła zdziwiona brew do góry.
- Myślałam, że tatuaż można robić od osiemnastego roku, życia...
- Bo tak jest. Ale czasami można zaszaleć - zaśmiała się. Elsa nie była przekonana, ale wzruszyła tylko ramionami i sięgnęła po książkę do torby. Ukryła się w cieniu parasola, aby nie wystawiać się przypadkiem na słońce. Nie lubiła się opalać, a poza tym średnio nawet mogła. Skura ją później nieprzyjemnie piekła, więc wolała nie ryzykować i siedzieć w cieniu. W przeciwieństwie do swojej siostry i kuzynki, które wylegiwały się na słońcu.
Po chwili na jej nogach wylądowało parę ziarenek piasku, które świadczyły o czyjejś obecności. Podniosła leniwie wzrok, który natrafił na Jacka. Miał dziwny wyraz twarzy jakby był z czegoś niezadowolony.
- Cześć - powiedziała z nad książki. Starała się patrzeć tylko i wyłącznie na jego mordkę.
- Witaj piękna - na jego twarzy pojawił się kokieteryjny uśmiech, który sparaliżował niebieskooką. Przełknęła ślinę tak samo jak wcześniej. O co mu chodziło...
- C-Czemu nie gracie? - jej język plątał się niemiłosiernie. Chłopak położył się obok niej opierając głowę na ręce. "Nieświadomie" zaczął jeździć palcem po ręce dziewczyny przyprawiając ją tym samym o dreszcze.
- Później będzie mecz. Na razie się taplają w wodzie - przybliżył usta do jej ucha - Idziesz ze mną popływać? - zapytał przygryzając jej płatek ucha. Na ten gest zrobiła się cała czerwona. Co ten człowiek ode mnie chce?... - pomyślała robiąc głęboki wdech.
- Nie lubię pływać i chyba wiesz, dlaczego. Na razie nie zamierzam - odparła nerwowo wracając do książki. Niebieskooki jęknął niezadowolony. Popatrzył na półprzeźroczystą koszulę, którą wciąż miała na sobie. Spróbował inaczej.
- Chcesz, żebym przyniósł ci jakiś sok? Tutaj obok jest otwarty barek...
- Mam w torbie wodę - odparła nawet na niego nie spoglądając. Jack zrobił naburmuszoną minę i wstał otrzepując się z piasku.
- Jak coś będę w pobliżu - mruknął i poszedł w stronę chłopaków.
- Komuś się nie udało - zaśmiał się Flynn rozciągając mięśnie.
- Jakoś nie chce zdjąć tej cholernej koszulki - burknął robiąc to co przyjaciel.
- Nie tylko ona - mruknął rozbawiony Tim. Wskazał na brunetkę, która usadowiła się obok Elsy. Miała na sobie czarne, krótkie spodenki, różowy crop top, a na to kimono w kwiaty.
- A tą co ugryzło?
- Powiedziałem jej, że jest deską - odparł wyraźnie zadowolony czarnowłosy. Dwójka chłopaków popatrzyła się na niego pytającym wzrokiem.
- No co? Przecież mówiłem wam, że ona robi taką zabawną minę, kiedy się denerwuje. A to ją nieźle wkurzyło. Nawet pokazała mi język - zachichotał wspominając jej wyraz twarzy.
- Hej Amy - powiedziała Elsa do przyjaciółki, która właśnie położyła się obok niej.
- Hej - mruknęła niemrawo i schowała twarz w dłoniach. Widząc jej pełny ubiór i reakcję lekko się zaniepokoiła.
- Coś się stało? - zapytała, ale w odpowiedzi usłyszała tylko ciche jęknięcie - Dlaczego jesteś jeszcze ubrana?
- A ty?
- Nie zamierzam się opalać, a na razie nie ma potrzeby by to robić. Teraz ty.
- Ugh... Bo... - zjechała rękami z twarzy i zaczęła bawić się kimono - Tim nazwał mnie deską...
Zachichotała pod nosem, ale widząc jej morderczy wzrok przestała.
- Tak głupi tekst sprawił, że nie chcesz zdjąć bluzki?
- On w ogóle jest głupi - burknęła opierając się na łokciach. Patrzyła się na morze.
- I zamierzasz siedzieć cały dzień w ubraniach? - pokręciła głową. Nagle brunetka wstała gwałtownie. Elsa zdziwiona uniosła brew do góry.
- Masz rację! - tupnęła zadowolona nogą - Ty razem się nie dam!
Po ty słowach w błyskawicznym tempie zdjęła ubrania. Chłopcy popatrzyli się na nie zdziwieni. Czarnowłosy zrobił krok do przodu by lepiej się przyjrzeć sytuacji. Dziewczyny wymieniły jeszcze parę zdań po czym zadowolona brunetka ruszyła w ich stronę. Albo raczej im się tak wydawało, bo kierowała się w stronę morza.
- Deska odważyła się wyskoczyć z ciuszków - zaśmiał się. Dziewczyna stanęła bokiem do niego na początku robiąc grymas niezadowolenia, ale później uśmiechnęła się nonszalancko. Rzuciła włosy do tyłu i rozbawiona pobiegła w stronę swoich przyjaciółek.
- Ktoś tu strzelił focha - zagwizdał brunet klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- C-Co to był za uśmiech? - Tim stał jak wryty z opuszczonymi rękami.
- To się nazywa "Teraz ja tu rządzę, bo jestem kobietą i mam prawo się obrazić" - zaśmiał się Mike, który pojawił się znikąd.
- Hmm... Coś się na to zaradzi... - mruknął brązowooki pocierając brodę.
- Zacznijmy już ten mecz siatkówki, co? - jęknął białowłosy. Reszta wzruszyła ramionami, ale zrobili to co powiedział. Zgarnęli wszystkich w to samo miejsce i podzielili się na drużyny. W jednej byli Flynn, Luna, Mike i Astrid, a w drugiej Merida, Jack, Tim i Maks. Czkawka był sędzią, a reszta dziewczyn była widownią. Drużyny szły łeb w łeb. W ostatniej minucie, któraś z drużyn musiała trafić, aby wygrać. Zawodnicy spoglądali po sobie i po przeciwnikach zastanawiając się co zrobią.
- Jestem za drużyną Jacka - szepnęła Elsa do Amy. Wszystkie przyglądały się im cierpliwie czekając na ruch.
- Ja nie.
- Dlaczego?
- Bo tam jest Tim - blondynka przewróciła oczami. Czasami już męczyła ją ta ich wojna.
- A ty Roszpunko? - szepnęła kuzynce.
- Głupie pytanie - zachichotała poprawiając spadający z jej głowy kapelusz.
- Violence to już się nawet nie pytam - na to wspomniana uśmiechnęła się wesoło - A ty Ania?
- Nie wiem - mruknęła drapiąc się po głowie - Za tym kto wygra.
W końcu Luna podrzuciła piłkę i zaserwowała. Gdy miała już upaść na ziemie Meridzie udało się ją podbić, Jack to odbił do góry tuż nad siatką. Obie strony rzucił się na piłkę, ale w ostatniej chwili Timowi udało się ją ściąć dzięki czemu jego drużyna wygrała. Wszyscy przybili sobie piątki, a dziewczyny, które stawiały na nich biły brawo.
Białowłosy pobiegł do Elsy z chytrym uśmiechem. Złapał ją za ręce i pociągnął do góry.
- Idziemy się ochłodzić! - zachichotał i wziął ją na ręce.
- Co?! - dziewczyna wrzasnęła zaskoczona próbując się wyrwać. Jack śmiejąc się wniebogłosy wskoczył razem z nią o wody. Po chwili wynurzył się dalej z promiennym uśmiechem. Włosy oklapły mu na twarz zasłaniając część widoku. Zaraz po nim wynurzyła się niebieskooka. Chłopak przyjrzał jej się uważnie po ogarnięciu włosów. Mokry warkocz ciężko opadał jej na ramię, a reszta włosów okalała jej całą czerwoną twarz. Biała koszula przykleiła się do ciała podbijając kolor bikini. Dopiero po chwili Jack zauważył, że wcześniej zdjęła szorty. Gdy obejrzał już ją całą zatrzymując się, na niektórych miejscach trochę dłużej wrócił do jej twarzy. Była lekko podirytowana i patrzyła się na niego morderczym wzrokiem, ale w taki sposób, żeby stwierdził, że wygląda uroczo. Zauważył też, że ma zaciśnięte pięści.
Po chwili jednak wywróciła oczami i zdjęła mokrą bluzkę po czym rzuciła nią w białowłosego. Podeszła do niego celując palcem w jego pierś.
- Teraz mi ją zanieś na ręcznik, bo prędko stąd nie wyjdę - uśmiechnęła kładąc ręce na biodra.
- Mówiłaś mi, że nie lubisz pływać - przybliżył się do niej na tyle, że stykali się czołami.
- Kobieta zmienną jest - szepnęła kładąc mu rękę na ramieniu. Niebieskooki złapał ją za talią i przybliżył do siebie jeszcze bliżej. Na ustach złożył jej krótki pocałunek po czym pstryknął ją w nos.
- Zaraz wrócę - powiedział wychodząc z wody. Dziewczyna z założonymi rękami na piersi prychnęła pod nosem. Po chwili położyła się na plecach próbując się zrelaksować. Delikatnie przesuwała rękami po wodzie, aby utrzymać się na powierzchni. Nagle poczuła jak ktoś łapię ją za biodra od dołu i podnosi. Pisnęła zaskoczony i zaczęła wierzgać nogami w powietrzu, ale kiedy usłyszała znajomy śmiech trzasnęła swojego napastnika w ramię.
- Mówiłem, że wrócę - zamruczał jej do ucha gładząc rękami jej brzuch.
- A musisz przyprawiać mnie o zawał - jęknęła niezadowolona. Chłopak widząc jej minę pocałował ją w policzek.
- Pokazać ci coś fajnego?
- Zależy co przez to masz na myśli - zaciekawiona odwróciła głowę w jego stronę. Jack rozejrzał się dookoła sprawdzając czy ktoś ich podgląda po czym zwrócił się do dziewczyny.
- Potrafisz jeszcze czarować ubrania prawda? - pokiwała głową na tak - Stworzyła byś dla nas okulary do pływania z rurką do oddychania?
- A-Ale tak tutaj?? A jak zamrożę morze - zdziwiona prośbą białowłosego zaczęła się strasznie jąkać.
- Przecież tu jestem, nie? Nic się nie stanie - uśmiechnął się pokrzepiająco. Elsa podniosła ręce na wysokość swojej twarzy i machnęła nią wyobrażając sobie przedmiot. Po chwili mieli już na sobie lodowe okulary do pływania. Jack włożył rurkę do ust i zaprowadził niebieskooką w głąb morza. Po jakimś czasie zanurkowali. Trzymając Elsę za rękę podpłynął trochę dalej wskazując na coś w oddali. Blondynka skupiła wzrok na obiekcie, który pokazywał chłopak. Po chwili stwierdziła, że to te same stworzenia, które widziała nad Niagarą. Podpłynęła trochę bliżej, a stworzonka widząc ją popędziły w jej stronę. Opłynęły ją parę razy śmiejąc się przy tym. Mimo iż byli pod wodą zwierzątka było słychać idealnie. Niebieskooka wyciągnęła dłoń, na której prawie o razu usiadły stworzonka. Przypatrzyły się jej chwilę, a po chwili jedno z nic podpłynęło do rurki dając jej bąbel powietrza. Prawie zapomniała o tym, że trzeba oddychać. Do niej popłynął białowłosy ręką wskazując coś jeszcze. Ponownie popatrzyła się w miejsce, które wskazywał chłopak. Tym razem się bardziej zaskoczyła. Do nich podpłynęła dziewczyna z granatowymi włosami mieniącymi się na różne odcienie niebieskiego, oczami jak dwa szafiry, bladą skórą w niektórych miejscach pokrytą łuskami i długim turkusowym ogonem.
Zaciekawiona podpłynęła ostrożnie, ale po chwili przyśpieszyła zatrzymując się tuż przed Elsą.
- O mamo - powiedziała nie otwierając nawet ust. Po prostu było ją słychać. Niebieskooka zrobiła zdziwioną minę. Syrena? - pomyślała - Tak po prostu do mnie podpłynęła?
- Jesteś Elsa, prawda? - dalej w szoku pokiwała głową - Wiedziałam! - opłynęła ją dookoła. Popatrzyła na Jack, który był w podobnym osłupieniu.
- Cieszę się, że cię zobaczyłam! I kamień księżycowy! Jest tak piękny jak mi opowiadali - rozmarzyła się na chwilę - Dobra, będę się już zbierać. Jeszcze mnie ktoś zobaczy - uśmiechnęła się ciepło i w błyskawicznym tempie odpłynęła.
Elsa opuściła ręce i popłynęła na powierzchnię, a za nią Jack. Gdy już wypłynęła z ciągnęła maskę i zniszczyła ją. To samo zrobił chłopak.
- Po pierwsze - powiedziała dysząc ciężko - Skąd wiedziała kim jestem? Po drugie, dlaczego podpłynęła do nas syrena?
- Nie wiem i nie wiem - powiedział po chwili - wiedziałem, że stworzenia do ciebie przypłyną, ale nie spodziewałem się syreny.
- Dobra wracajmy. Robi się późno - stwierdziła pocierając skronie. Niebieskooki zgodził się z nią skinieniem głowy i razem popłynęli o brzegu. Punzie widząc ich ucieszyła się jak na pierwszą gwiazdkę.
- Boże, myślałam, że tam utonęliście - westchnęła z ulgą - Ubierzcie się. Zaraz będzie zachód słońca, a czeka nas jeszcze impreza.
- Impreza?
- Yhm... To była nasza niespodzianka - zachichotała po chwili i uciekła w stronę barku.
Elsa podeszła do swojego ręcznika i wciągnęła na siebie już praktycznie suchą koszulę i szorty. Nawet nie zauważyła kiedy ten czas tak szybko zleciał.
Jack nałożył na siebie czarne spodenki, a na górę rozpiętą niebieską koszulę. Blondynka spojrzała na niego zamyślona.
- Nie lepiej by było gdybyś zapiął tą koszulę? - stwierdziła po chwili.
- Nie lubisz oglądać moich mięśni brzucha? - puścił jej oczka po czym złapał ją w talii.
- Lubię - odparła kładąc rękę na jego plecach. Wzdrygnął się czując, w którym miejscu trzyma.
- Kiedy mi powiesz o co chodzi z tym tatuażem? - zapytała po chwili kierując się w stronę barku.
- Za niedługo...
- Trzymam cię za słowo.
Dziewczyna przyjrzała się miejscu do, którego się kierowali. Barek był otwarty osłonięty tylko słomianym dachem na dobrej konstrukcji. Z niego zwisały kolorowe światełka dodające niesamowitego klimatu. Na drewnianych słupach był zawieszone sztuczne kwiaty tak samo występowały w innych miejscach. Na samym środku znajdował się prowizoryczny parkiet, na którym tańczyło już parę osób. Na wejściu zatrzymał ich mocno opalony mężczyzna z wielkim uśmiechem na twarzy. Elsie dał kolorowy wianek, a Jackowi naszyjnik z kwiatów. Blondynka widząc jego minę wybuchnęła śmiechem, ale gdy ten zobaczył, że reszta też musi to nosić uspokoił się. Punzie po chwili pobiegła do nich z kolorowymi drinkami.
- Macie - powiedziała dając im je do ręki. Elsa rozejrzała się po pomieszczeniu szukając swojej siostry wzrokiem.
- Co daliście mojej siostrze? No wiecie... Nie jest pełnoletnia - zapytała widząc naburmuszoną rudą osóbkę.
-Spokojnie... Dostała sok pomarańczowy - zaśmiała się widząc jak kuzynka robi skwaszoną minę - Okej. Idziemy tańczyć! - zachichotała biorąc pod rękę swojego chłopaka. Tak samo zrobiła reszta.
- Zatańczy panienka? - zapytał Jack dając rękę. Elsa uśmiechnęła się radośnie i ścisnęła rękę.
- Z przyjemnością - odparła odkładając drink na stolik.
I tak minęła im reszta wieczoru.
Jeszcze raz przepraszam, że rozdział nie pojawił się ani w niedziele ani w poniedziałek, ale wczoraj właśnie miałam urodziny i nie miałam jak skończyć go pisać >.< Poza tym miałam przez chwilę wrażenie, że to nie ja pisałam ten rozdział i musiałam go zacząć poprawiać. Dalej uważam, że nie jest najlepszy, ale miałam 2 tygodnie przerwy, więc mnie zrozumcie ;-;
Tak więc mam wrażenie, że ten rozdział mimo wszystko wam się spodobał i zapraszam do komentowania ^^
I napiszcie mi czego wam brakuje (oprócz Jasona) i na czym mam popracować :3 I czy podobają się wam takie wątki poboczne ;)
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***
(acha i jeszcze jedno. Spieprzyłam listę z muzyką, bo przez przypadek ją usunęłam, więc dopiero za parę dni ponownie się pojawi. To tak na marginesie, jakby ktoś się tym interesował)