wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział #15 "Fioletowa maź..."

 Bip! Bip! Bip! Bip! Budzik niemiłosiernie wył wybudzając Else z kolejnego snu, którego oczywiście nie pamiętała. Czasami zastanawiała się co jej się śniło, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć. Jedyne co pamiętała to las, jakiś targ i brązowe oczy. 
 Nie podnosząc głowy z poduszki próbowała wyłączyć budzik. Najpierw trafiła obok, później zbyt w prawo. Dopiero za trzecim razem trafiła w budzik wyłączając go, ale i zrzucając z etażerki. Gdy spadł wydał z siebie dziwny dźwięk. Elsa westchnęła z zażenowania, że będzie musiała kupować nowy. Podniosła lekko głowę i popatrzyła się na resztki budzika. Leżały porozwalane na podłodze. "Jaki ja szajs musiałam kupić żeby dało się go tak łatwo rozwalić?" pomyślała po czym znowu opadła głową na poduszkę. Po chwili rozległ się kolejny dźwięk, który miał ją wybudzić tym razem z telefonu, który leżał na drugim końcu pokoju. Próbowała go zignorować, ale był tak denerwujący, że wydała tylko z siebie jęk i powoli wstała z łóżka. Podeszła do telefonu i wyłączyła go. Powoli poczołgała się do łazienki po drodze potykając się o różne rzeczy typu książka, ubrania... i znowu książka. Wzięła szybki prysznic o mało przy nim nie zasypiając, umyła zęby i wysuszyła włosy. 
 "Co ja... Aaaa..." pomyślała patrząc na swój pokój. Zastanawiała się co ona robiła przez całą niedzielę, ale patrząc na to co znajdowało się na podłodze i... na większości pułkach przypomniało się jej. Postanowiła, że po pierwsze: nadrobi wszystkie zaległości, po drugie: poczyta, po trzecie: trochę pouczy się panować nad mocą, oczywiście wtedy kiedy Ani nie było w domu. 
 Na podłodze walały się książki, a w niektórych miejscach były pozostałości po śniegu. Jej nauka wyglądała tak; robimy śnieżynkę, później opada na podłogę, a na koniec musimy ją unicestwić. Nie zawsze jej to wychodziło... 
 Pozbierała książki wpakowując je do plecaka i podeszła do komody w zamiarze ubrania się. No, bo do szkoły w ręczniku by nie poszła! 
 Gdy już wybrała jakąś bluzę i spodnie zeszła na dół na śniadanie. Jak zwykle była przed Anią. Powitała się z Angelicą i poprosiła o kawę. Musiała chyba to wszystko robić do pierwszej w nocy... Po jakimś czasie przyszła siostra niebieskookiej. W przeciwieństwie do niej była pobudzona i gotowa na poniedziałek. Śniadanie jak zwykle było pogaduchowe. Potem poszły do samochodu i pojechały do szkoły. 
 Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Elsa spokojnie wyszła z auta i podeszła pod swoją klasę. Po drodze oczekiwała, że nagle Jack wyskoczy na nią z jakąś nową informacją, ale go nie spotkała. W połowie pierwszej lekcji zaczęła się martwić, bo go nie było. A może poszedł na wagary? Nie wiedziała. Gdy skończył się lekcja miała zamiar go poszukać przy okazji udania się pod salę chemiczną. Szła powoli wyszukując go wzrokiem na prawo i lewo. Zastanawiała się co on w tym momencie robi. A jak nic nie robi i po prostu poszedł na wagary? Chciała się dowiedzieć, ale dalej nie przestawała szukać białej czupryny w tłumie uczniów. 
 Nagle poczuła, że na kogoś wpada. Na szczęście szła wolno, więc nikt się nie przewrócił. Odsunęła się o krok i zobaczyła osobę na, którą na pewno nie chciała wpaść.
- Patrz jak leziesz! - syknęła Madison. Patrzyła na nią z nienawiścią. Miała na sobie jak zwykle wyzywający strój i mocny makijaż. Elsa chciała coś powiedzieć, ale zza pleców brunetki wyszła czerwonowłosa dziewczyna. Długie włosy miała związane w kucyka, makijaż podkreślał jej krwistoczerwone oczy. Ubrana była w czarną bluzkę z jakimś napisem, ciemne jeansy i buty na obcasie.
- Mogłabyś uważać czasami! Szczególnie jak my idziemy! - warknęła czerwonowłosa. Niebieskooka znowu chciała coś odpowiedzieć już lekko wkurzona przez co cała się trzęsła, ale poczuła dłoń na jednym ramieniu, która przesuwała się przez jej kark do drugiego ramienia.
- Patrzcie jak ona słodko się boi - powiedziała dziewczyna za jej plecami - I jaka wkurzona! No chyba się zaraz się popłaczę ze śmiechu jak tak na nią patrzę - zaśmiała się wychodząc zza pleców blondynki. Dziewczyna miała długie niebieskie włosy, różowe oczy, cztery kolczyki: dwa w wardze i dwa nad brwią. Na prawej ręce miała jakieś tatuaże, ale większość zakrywała bluzka z napisem "Ale masz pecha, że mnie spotkałeś".
 Niebieskooka jeszcze bardziej się wkurzyła na co tylko się zaśmiały. Znów chciała coś powiedzieć, ale znowu ktoś jej przerwał. Myślała, że ją tam szlak trafi. Poczuła silną rękę na swojej tali, która przysuwa ją bliżej ciała. 
- Co u ciebie? - zapytał się Jack przechodząc przez dziewczyny tak jakby ich nie zauważył. Odchodząc od nich usłyszała jeszcze obelgi i przekleństwa. Elsa była skołowana. Szła z nim jeszcze chwilę aż nie wyszli na boisko. Stanął na przeciwko niej i popatrzył się na nią poważnie.
- Musimy porozmawiać - powiedział i poprowadził ich w miejsce gdzie było dosyć mało ludzi. Stanęli naprzeciwko siebie. Jack chciał coś powiedzieć, ale blondynka była szybsza.
- Dlaczego nie było cię na pierwszej lekcji? - zapytała z taką powagą, że chłopakowi zachciało się śmiać. 
- Bo musiałem po coś iść - powiedział po czym uśmiech zszedł mu z twarzy.
- A po co? 
Zaczął szperać w swojej torbie i po chwili wyciągnął jakiś
przedmiot. Było to jakieś niebieskie kółko z piórkami i koralikami. Zaraz... Zrobiła duże oczy ze zdziwienia.
- A po co mi to? - zapytała patrząc się na przedmiot w rękach białowłosego. Mimo iż był śliczny to nie wierzyła w to co on robił. Poza tym ona chciała pamiętać sny.
- To nie jest taki łapacz snów jak myślisz. On jest zrobiony przez strażników. Ma jakby... zapisywać twoje sny żeby można je było później zobaczyć. Uważają, że w nich może być coś ważnego zawarte o Mroku jak na przykład w twoim pierwszym śnie - wytłumaczył. Patrzyła dalej na niego zdziwiona. Nie chciała żeby strażnicy mogli oglądać jej wspomnienia. Szczególnie jak miała wrażenie, że w tych snach mniej jest Mroka, a chodzi o coś innego. 
- Nie jest powiedziane, że to on zniszczył lód. Przecież wbił mi się do snu, a i... Uważają? - powiedziała patrząc się na niego. Zrobił dziwną minę.
- Ale najbardziej prawdopodobne. Zaczepił cię gdy już zniszczył lód. Tak, uważają, bo według mnie to nie jest najlepszy pomysł chociaż sam chce się dowiedzieć paru rzeczy to jakoś... nie... - odpowiedział. Podał jej przedmiot, ale z lekką niechęcią go przyjęła. 
 Nagle rozległ się dzwonek. Elsa popatrzyła się w stronę szkoły i dopiero teraz zauważyła, że jest trochę od nich oddalona. Spojrzała na Jacka i oboje popędzili w stronę szkoły. Gdy dobiegli już pod klasę zauważyli, że jest pusta. Po chwili mętliku w głowie przypomnieli sobie, że jest chemia. Pobiegli do sali chemicznej. Otworzyli powoli drzwi, a wszystkie oczy popatrzyły się na nich. Elsa poczuła, że robi się cała czerwona, a śnieżynki zaczynają latać wokół jej dłoni.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedziała po czym udała się do swojego stolika. Białowłosy poszedł za nią. Nauczyciel popatrzył się na nich podejrzliwie.
- A można wiedzieć dlaczego się spóźniliście? - zapytał się pan Corn. 
- Szukaliśmy mojego naszyjnika - powiedziała niebieskooka zanim Jack zdążył otworzyć buzi. Spojrzał na nią szybko i pokiwał głową na tak. Nauczyciel popatrzył się na nich spod okularów.
- Iiiii... Znaleźliście? 
Elsa wskazała na naszyjnik na jej szyi. Pan Corn z zrezygnowaniem westchnął i zaczął prowadzić lekcję.
- ... Więc dzisiaj będziecie robili Fioletową Euforię* - oznajmił po czym zaczął rysować wzór na tablicy - Macie na to pół godziny: START! - powiedział włączając stoper i zaczął szperać w jakiś dokumentach. Oboje popatrzyli po sobie i przełknęli ślinę.
- Wiesz jak to się robi? - zapytał się z nadzieją w głosie.
- Mniej więcej - powiedziała zakładając okulary - Ale ty będziesz musiał wlewać składniki żebym ich przez przypadek nie zamroziła.
I zaczęła się magia. Wszyscy z ogromną dokładnością wlewali składniki, bo wiedzieli, że jeśli zrobią jeden błąd to substancja może wybuchnąć. Jack wlewał składniki tak jak Elsa mu kazała. Gdy były trzy minuty do końca wystarczyło wlać jeden składnik żeby substancja była gotowa. Tylko właśnie jaki? Niebieskooka popatrzyła z ogłupieniem na tablicę. W miejscu gdzie miał być napisany składnik był wielki znak zapytania.
- Panie Corn -zaczęła. Popatrzył się na nią spod okularów.
- Słucham.
- No, bo pan nie napisał jednego składnika.
- Napisałem, tylko dwa tygodnie temu. Na lekcji tłumaczyłem, że za dwa tygodnie będziemy robili ten eksperyment i nie podam jednego składnika, więc trzeba wszystko dokładnie zapisać.
- Ale mnie wtedy nie było - zaczęła, ale nauczyciel jej przerwał.
- No to trudno... Możecie albo zaryzykować albo sobie odpuścić i dostać obniżoną ocenę - powiedział wracając do swoich zajęć. Była lekko podenerwowana. Spojrzała z nadzieją na chłopaka.
- Sory... Mnie też wtedy nie było - powiedział. Elsa popatrzyła się na dwie kolby w, których były jeszcze dwa płyny. Ani jednego nie używali.
- Dobra... Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, więc... Jak myślisz który? - powiedziała wskazując na dwie kolby. Do wyboru mieli albo jaskrawo różowy albo przeźroczysty płyn.
- Hm... Nasz wytwór jest koloru bardzo jasnego fioletu... Może ten róż coś pomoże - wskazał na fiolkę. Spojrzała na niego nie pewnie, ale w sumie Jack mógł mieć rację. Może do da jakiegoś koloru.
- Okey, spróbujmy...
Jack wziął do ręki kolbę i lekko przechylił ją nad substancją. Wypłynęła jedna kropla jaskrawego różu, która wpadła do płynu. Odłożył ją delikatnie i zaczęli oboje się przyglądać co się dzieje. Różowy barwnik rozpłynął się w płynie i zaczął pienić na fioletowo. Płyn zmienił substancje na o wiele gęstszą i zaczął bulgotać powoli podnosząc się. Wydawał z siebie dziwny dźwięk i wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. Niebieskooka patrzyła na to przestraszona.
- To nie wygląda za dobrze - stwierdził Jack.
- No co ty nie powiesz - odparła. Pan Corn spojrzał na nich i zrobił przestraszoną minę. Podbiegł do nich i popatrzył się na dziwną maź, która definitywnie chciała znaleźć się poza  fiolką.
- Wszyscy wyjść z klasy! - wrzasnął i zaczął iść w stronę wyjścia. Gdy wszyscy w pośpiechu wyszli z pomieszczenia nauczyciel zamknął drzwi. Chwilę później usłyszeli dźwięk wybuchu, a na drzwiach znalazła się fioletowa maź. Nauczyciel delikatnie uchylił drzwi. Dotknął fioletowej papki. Miała konsystencję galarety. Nie była toksyczna. Wszyscy jęknęli z obrzydzeniem patrząc na klasę, która cała była pokryta substancją. Zdenerwowany Corn odwrócił się na pięcie i spojrzał na dwójkę sprawców.
- FROST! SNOW! Sprzątacie salę po lekcjach!

***
- Ale ohyda - powiedziała niebieskooka szorując podłogę. Po skończeniu lekcji pan Corn przyprowadził ich do klasy dając im mop i jakieś inne pierdoły. Szorowała podłogę już 10 minut i nawet 1/3 podłogi nie wyczyściła. Maź była bardzo lepka i na dodatek konsystencji galarety. Jack czyścił ściany i okna i był mniej więcej na takim samym etapie co Elsa.
- Ale przyznaj, że całkiem zabawne - powiedział dotykając galaretki, która zaczęła się trząść i opadać na podłogę. Niebieskooka posłała mu mordercze spojrzenie na co on się zaśmiał. Wróciła do szorowania podłogi. 
- Mam pytanie - zaczęła.
- Hmm? - popatrzył się na nią na chwilę.
- Kim były te dziewczyny od Madison?
- Chodzi ci o Nicki i Jinx? - zapytał wracając do szorowania ściany.
- Tak myślę - odpowiedziała wymywając mopa.
- Tworzą takie trio w szkole i poza nią. Madison jak pewnie wiesz jest córką dyrektora, ale nie tak naprawdę. 
- Jak nie naprawdę? 
- Madison jest przeszywaną córką Mroka. Stworzył ją żeby mogła przeszkadzać mi w pracy jak będę tu w szkole. Mrok znalazł jej też przyjaciółeczki do pomocy czyli Nicki i Jinx. Nicki to ta z czerwonymi włosami, potrafi władać ogniem i szablą. Zwykle siedzi cicho, ale jak się wkurzy to masz poważny problem. A Jinx to ta w niebieskich. Jest psychopatką i to dosłownie. Jej ulubionymi zabaweczkami są miotacze ognia i tego typu rzeczy. Ma dziwne poczucie humoru i prawie zawsze się śmieje, ale jak się wkurzy to nie żyjesz. Załatwi cię przy pierwszej okazji, więc prosiłbym cię żebyś się z nimi nie kłóciła. A co do Madison to wiesz jaki ma charakter. Odziedziczyła po ojcu władanie tym czarnym piachem i potrafi się przemienić w tego demona... czarnego anioła, nie wiem jak to powiedzieć... - wytłumaczył. To teraz zaczęła się trochę ich bać. Popatrzyła się na białowłosego i zobaczyła na jego twarzy chytry uśmiech.
- Co? - zapytała.
- Nie patrz w górę.
Stała chwilę w miejscu i nie mogąc się powstrzymać spojrzała w górę. Nic nie zobaczyła, bo prawie od razu na jej twarz skapnęła garść fioletowej mazi.
- Cholera! - wrzasnęła i usłyszała śmiech chłopaka. Starła to coś z twarzy i rzuciła w stronę białowłosego. Rozprysnęło mu się na ramieniu.
- Taka jesteś - stwierdził oddając jej tym samym. I zaczęła się wojna. 
 Po jakimś czasie leżeli na podłodze cali w fioletowej galaretce śmiejąc się do rozpuku. Po chwili wszedł pan Corn. Oboje zrobili przestraszone miny i wstali. Nauczyciel wyglądał jakby miał się popłakać ze śmiechu gdy patrzył na tą dwójkę. 
- Widzę, że jeszcze trochę będziecie sprzątać - powiedział próbując zachować powagę - Życzę powodzenia - po tych słowach wyszedł.

*Fioletowa Euforia - wytwór, który wymyślił pan Corn. Gdy już będzie gotowe trzeba dodać różowy składnik żeby substancja zamieniła się w fioletową parę i ładnie zapachniała. Jeśli do da się go za wcześnie wyjdzie to co naszym bohaterom ;P



Hej ^^ Od razu przepraszam, że ten rozdział dodaję tak późno, ale obiecałam, że będzie, więc jest. Po prostu musiałam iść na zakupy żeby kupić... Ku-pi-ć... ZESZYTY! WAKACJE SIĘ SKOŃCZYŁY!!! ;-; ;-; ^o^ WHY!!! 
Dobra koniec... Uff... Spokojnie... No, więc wracam do formy i za niedługo powinien pojawić się rozdział :) A i w LA zapytałam się was o konto Google, ale nikt nie napisał, więc jeszcze się was pytam tutaj: chcielibyście żebym założyła konto Google?
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

11 komentarzy:

  1. Super rozdział! Niesamowity! Czekam na następny! Słodziutki!





    Tak! Załóż! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaak! Rozdział nareszcie! I chemia! Lepiej być nie mogło! Kocham. <3 A co do konta Google, to nie mam zdania. To znaczy mi ono jakoś bardzo nie było by potrzebne, ale może innym tak...

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Choć nie cierpię chemii... zawód rodziców, ech...

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! XD Czy tylko ja dostałam napadu głupawki przez tą maź?! XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Czekam na next. PS. Czy tylko ja tak się uśmiałam? XD Nie licząc Hope Cauviglia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do LBA. Szczegóły u mnie
    kronikawiatru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Konto Google? Tak! Bede mogła z tobą pisać! Whohuuuuuu!!! Tak, tak i jeszcze raz tak jeżeli chodzi o Google.

    Ok. Maź XD ROZWALILAS SYSTEM XDD

    OdpowiedzUsuń