wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział #34 "Prima Aprilis"

 Reszta marca składała się głównie z testów, poprawek i nadrabiana zaległości. Dopiero w pierwszy dzień wiosny szkoła ożyła jak i większość osób. Dziewczyny zaczęły ubierać się bardziej wiosennie. Zakładały wianki i kwieciste sukienki. Na parapetach również zawitały kwiaty i inne rośliny, które nadawały szkole uroku.  
 Elsa nie przepadała za wiosną, ale jakoś w tym roku się do niej przekonała. Tak jak inne dziewczyny od czasu do czasu nosiła wianki.
 Zauważyła też, że paczka Mroka się trochę uspokoiła. Mrok rozpłynął się w powietrzu, Jason się również nie ujawniał, a sławne trio nie doczepiało się do Elsy. Jedyne co to Madison od czasu do czasu patrzyła się na niebieskooką morderczą. Czasami myślała, że się na nią rzuci.
 Pewnego dnia Elsa obudziła się z dziwnym przeczuciem. Jakby czegoś zapomniała. Jak zwykle po przebudzeniu poszła do łazienki, a później do szafy aby się ubrać. Założyła białe spodnie, w kolorze pudrowego różu bluzkę z krótkim rękawkiem i niebieskie vansy. Włosy spięła w kucyka.
 Zeszła powoli na śniadanie. Zaczęła zajadać naleśniki, a po chwili do pokoju weszła Ania. Była jakaś przygnębiona.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona blondynka.
- No, bo... Napisałam sprawdzian z angielskiego na 2 i poszłam go wczoraj poprawić, ale... Zamiast go poprawić to napisałam na 1 - powiedziała smutno zajadając naleśnika.
- Co?! Ania! Przecież to ci zrujnuje średnią, a zaraz kończysz gimnazjum! - krzyczała zła. Ruda chwile na nią patrzyła smutno, ale po chwili opuściła głowę i zaczęła się cicho śmiać. Gdy to zobaczyła oczy jej się rozszerzyły. Patrzyła na nią zdziwiona. 
- Prima Aprilis!!! - wrzasnęła nagle dalej się śmiejąc - Nie wierzę, że się na to nabrałaś!
Blondynka patrzyła się na nią wściekle. Już wiedziała o czym zapomniała. Nie przepadała za bardzo za tym świętem, bo sama nie lubiła robić żartów.
 Po śniadaniu pojechała do szkoły. Powoli szła do klasy gdzie czekała na nią większość znajomych. Zaczęli normalnie rozmawiać o nadchodzących świętach i, o niektórych sprawdzianach. 
 Nagle zauważyli biegnącego Flynna i Czkawkę. Wyglądali... Inaczej. Nie mieli po jednym bucie, a spodnie były poszarpane tak samo jak bluzki. Z nosa leciała im krew. Gdy Roszpunka i Astrid ich zobaczyły zaczęły wrzeszczeć i pytać się co się stało.
- Napadli nas - powiedział zdyszany Flynn. Chwile z Czkawką mieli kamienne twarze, ale po chwili zaczęli się śmiać. Gdy ich dziewczyny zobaczyły ich reakcje zaczęły ich okładać plecakami.
- Dobra już... Prima Aprilis - powiedział dalej z uśmiechem na twarzy Czkawka próbując powstrzymać Astrid o bicia go.
- Takie żarty to wiesz gdzie sobie możesz wsadzić - odparła przestając go bić.
- E tam... Najlepsze żarty dopiero się zaczynają. Zaraz Jack powinien przyjść - powiedział podekscytowany Flynn. Rzeczywiście po chwili przyszedł Jack z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Gotowe? - zapytał brunet.
- Gotowe - potwierdził z jeszcze większym uśmiechem.
- Co wy znowu kombinujecie? - spytała zaniepokojona Elsa.
- Zobaczysz - odparł Jack pocierając sobie ręce.
 Po tych słowach zadzwonił dzwonek. Z tego co niebieskooka się orientowała była teraz historia. Pan Miki szedł wesołym krokiem w stronę klasy. Podszedł do drzwi i spróbował je otworzyć, ale z dziwnego powodu nie mógł. Po paru szarpnięciach w końcu udało mu się je otworzyć. Powoli wszyscy zaczęli za nim wchodzić. Nauczyciel od razu przeszedł do rzeczy. Po swoim krótkim wykładzie podszedł do tablicy aby wziąć kredę i napisać na tablicy temat. Jednak kredy nie mógł podnieść. Parę uczniów zaczęło już się śmiać.
- Aaa... Bardzo śmieszne, naprawdę - odparł nauczyciel i podszedł do innej kredy, ale tej też nie mógł podnieść. Popatrzył się z irytacją na uczniów, którzy cicho się śmiali. Została mu ostatnia kreda. Podszedł do niej ostrożnie i powoli wyciągnął do niej rękę. Tą udało mu się podnieść. Zadowolony chciał napisać temat, ale kreda nie pisała. Na głupią minę nauczyciela połowa klasy wybuchnęła śmiechem. Elsa natomiast patrzyła na to jak na dziecinadę.
- A to jakie czary? - spytał zdezorientowany.
- Przeźroczysty lakier do paznokci - odparł zadowolony Flynn.
- Aha... Czyli pan śmieszek wymyślił ten kawał, hmm? Pewnie z panem Frostem - stwierdził, ale uśmiechnął się chytrze - Ale na pewno nie wzięliście pod uwagę, że ja zawsze noszę przy sobie zapasowe - odparł podchodząc do torby. Przez dłuższą chwilę próbował ją otworzyć, ale po wybuchu śmiechu uczniów odpuścił sobie.
- No dobrze, zapisujemy temat: Jak robić śmieszne żarty? - odparł, ale i tak podał poprawny. Później podszedł do komputera, ale nie spodziewał się, że pojawi mu się jumpscare z jakiejś durnej gry. Odskoczył jak najdalej mógł krzycząc przy tym na co cała klasa wybuchła śmiechem (oprócz Elsy). Jack popatrzył się na dziewczynę ze zdziwioną miną.
- Co ty taka sztywna dzisiaj? - zapytał szturchając ją w ramię.
- Nie lubię tego dnia - odparła odwracając wzrok. Przypatrzył jej się, a potem chytrze się uśmiechnął. Miała wrażenie, ze coś dla niej szykuje.
 Reszta dnia wyglądała podobnie. Wszyscy robili sobie żarty, nawet nauczyciele. Przez ten cały czas Elsa miała wrażenie, że jej też zrobią jakiś głupi żart.
 Gdy dochodziła ostatnia lekcja niebieskooka poszła do szafek by schować, co niektóre książki. Po chwili dostała SMS'a żeby już szła na basen. Ostatnią lekcją był właśnie basen, wiec powoli udała się w stronę pływalni. Przed samymi drzwiami coś jej się przypomniało. "Przecież pan z basenu jest chory... A mieliśmy mieć zastępstwo" - pomyślała i puknęła się w głowę. Ruszyła do tylnego wejścia i chytrze się uśmiechając spojrzała na paczkę swoich przyjaciół cicho śmiejących się przy drzwiach, na których był mechanizm z miską pełną zimnej wody. Podeszła do nich od tyłu z chytrym uśmiechem.
- Hej - powiedziała do najbliżej stojącego Maksa.
- Hej Elsa - odparł niczego nie świadomy dalej patrząc się na mechanizm - ELSA?! - uświadomił sobie po chwili. Wszyscy wrzasnęli na jej widok.
- Naprawdę myśleliście, że się na to nabiorę? - odpowiedziała z wyższością zakładając ręce na piersi.
- Nom... - odparła Luna.
- Dobra zdejmijmy to zanim ktoś tu wejdzie - powiedziała Jack, ale jak na złość drzwi się otworzyły. Na początku mieli nadzieję, że wejdzie jakiś normalny uczeń, a w najgorszym wypadku nauczyciel, ale to było jeszcze gorsze niż jakikolwiek nauczyciel. Na całą szkołę rozdarł się krzyk. W drzwiach stała przemoczona do suchej nitki Madison. Wszyscy patrzeli się na nią przerażeni.
- Prima Aprilis - odparł nieśmiało i bardzo cicho Jack. Dziewczyna podniosła wzrok przez wszystkich przeszły ciarki. 
- Idioci - szepnęła cicho patrząc się na wszystkich morderczym wzrokiem - IDIOCI! - wrzasnęła jeszcze raz. Znowu. Elsa stojąc najdalej od niej poczuła na sobie jej morderczy wzrok. W jej oczach dostrzegła czerwony blask. 
 Po chwili ciszy wyszły z pomieszczenia wkurzona udając się do łazienki. Wszyscy przez jakiś czas stali w bezruchu i w ciszy.
- Jak widać nie tylko ty nie lubisz tego dnia - odparł nagle Tim.
 Ostatnią lekcją okazała się matma. Świetne zastępstwo za basen. 
 Paczka najbardziej obawiała się wezwania do dyrektora, ale w ostateczności nic się nie stało, a Madison zniknęła.



***

~u Mroka~

 Madison, Nicki i Jinx siedziały na metrowym stopniu  w pałacu Mroka. Gadały o tym jaki wredny żart zrobili dziewczynie. 
 Sam Mrok zaczął bardziej przypominać jakąś postać. Nie był już latającą czarną kulką piachu, a postacią z czarnego piachu i żółtych oczysk. Przypominał swoich sługów tylko w formie człowieka.
 Brunetka machała swoimi nogami w powietrzu i mówiła jacy to oni są źli.
- Naprawdę... Następnym razem dostaną takie lanie, że się nie pozbierają - odparła uderzając pięścią o ścianę. Jinx próbowała zaprezentować to na kamieniu i swojej zabawce. Rzuciła kamyk przed siebie i gdy jeszcze był w powietrzu strzeliła w jego stronę "Pif-Pafem" przez co rozpadł sie na drobne kawałeczki.
- O tak? - zapytała śmiejąc się razem z Nicki.
- O tak - potwierdziła śmiejąc się razem z nimi - A szczególnie tą małą sukę... Jak się do niej dorwę to obiecuje, że wyrwę jej ten kamień nawet ze skórą, a jak będzie trzeba to razem z sercem - odparła obracając w ręce piaskowy nóż.
- Dziewczyny! - wrzasnął Mrok.
- Przepraszamy - przeprosiły cicho. Nie lubił jak ktoś był za głośno. 
 Nagle na końcu tunelu zaświeciło się blade światło, z którego wyszedł czarnowłosy chłopak z zawieszoną torbą na ramieniu.  Wszyscy spojrzeli się w jego stronę. Madison patrzyła się na niego z zaciekawieniem, ale później zrobiła oczy tak słodkie, że czekolada polana karmelem mogła by się schować.
- Jason!!! - wrzasnęła zeskakują ze stopnia i biegnąc w jego stronę. Gdy już miała się na niego rzucić chłopak odsunął się, więc brunetka skoczyła na ziemie. Popatrzyła się na nie oczami kota ze Shreka, ale on dalej miał kamienną twarz. Wstała i znowu próbowała się przytulić. I tak jeszcze z trzy razy.
- Madison - powiedział po chwili Mrok, który miał dość patrzenia na próby córki aby przytulić chłopaka - Madison! - krzyknął ponownie gdy dziewczyna już tuliła się do czarnowłosego.
- Co? - zapytała dalej ściskając chłopaka.
- Puść. Go - powiedział powoli. Naburmuszona dziewczyna odeszła od czarnowłosego podchodząc do swoich przyjaciółek. Chłopak rozejrzał się po jaskini i powoli podszedł do Czarnego Pana. Rzucił mu czarna torbę, z której wypadła mała fiolka z jakimś czerwonym płynem. Mrok uśmiechnął się szeroko, a dziewczyny przyjrzały się z niepokojem fiolce.
- Czy to jest... - zaczęła brunetka robiąc przerażoną minę. Jinx zakryła sobie usta ręką powstrzymując wymioty, a Nicki wydała z siebie jęk obrzydzenia. Jason podniósł buteleczkę i przyjrzał się jej dokładnie. Po chwili ręka strasznie zaczęła mu się trząść. 
- Nawet nie wiesz jak trudno mi było to zdobyć - odezwał się w końcu podając Mrokowi płyn.
- Nie przesadzaj - odparł przyglądając się temu z wielkim uśmiechem.
- Masz tu jeszcze koszmary - odparł rzucając mu kulę pełną czarnego piachu i koszmarów. 
 Czarny pan podszedł do dużego kotła [Mrok jest czarownicą XD dop. aut.], do którego wlał czerwony płyn. Z kotła buchnął dym. Do tej samej fiolki wlał płyn z naczynia, a później go wypił. Czarny piach, z którego był stworzony zaczynał zamieniać się w szarą skórę, a w niektórych miejscach czarną szatę. Na głowie zaczęły pojawiać się prawdziwe włosy, a oczy zrobiły się jeszcze bardziej złotożółte. Gdy skończył się przemieniać zaśmiał się szaleńczo.
- Wreszcie! Mam swoje własne ciało - wrzasnął  dalej śmiał się szaleńczo.




Cześć!!! ^^
Ten rozdział jest dziwny, ale nic na to nie poradzę... Mówiłam, że miałam problem żeby go napisać :/ Ale mam nadzieję, że się wam podoba ^^ A szczególnie, że będziecie mieć przez trzy dni rozdziały codziennie... No wczoraj byłam u dentysty i w ogóle będę chyba nosić aparat ;-; Ale nie ważne... 
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooo!Lubię Jasona :D Ten jego chłód jest extra!
    A scena przy basenie - no normalnie mega XD
    Z aparatem to nie zazdroszczę :/ Nie noszę, ale pamiętam jak się czułam, gdy stwierdzono, że muszę nosić okulary... a że ich nie lubię, to i tak ich nie noszę
    Codziennie? Codziennie?! Codziennie!!!!!! XD Odbija mi (bo przez cały dzień jarałaś się anime ~ racjonalne myślenie)
    Maj już blisko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi rozdział się bardzo podoba. (zresztą jak wszystkie) Oczywiście z niecierpliwością czekam na next'a. Pozdrawiam i życzę weny
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny jak zawsze mam tylko nadzieję że cię wena twórcza nie opuści
    Tak odrazu po przeczytaniu tego rozdziału pomyślałam że ten czerwony płyn to jest krew ELSY ale nie wiem tylko tak podejrzewam
    Iiiii jeszcze coś bardzo ale to BARDZO dużymi krokami zbliża się KISS JELSY już się nie mogę doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blisko, ale nie Elsy i na 100% nie będziecie wiedzieć kogo, bo jeszcze ta postać się nie pojawiła ;) I dziękuję ^^

      Usuń
    2. To proszę tą postać szybko wprowadzać, bo umrzemy z niecierpliwości! :)

      Usuń
  5. Uuuuu! Rozdział super! Elsa piona, ja też nie lubię tego dnia! :D *radocha* (w reszcie znalazła kogoś kto tez tego dnia nie lubi... Nigdy nie zrozumiem dziewczyn O.o~ Jack) eeem.. Madison... Mrok... Jason................... Dobra. Rozdział super i w ogóle cud miód malina! :*
    Weny, buziaki!!!! :*
    P.S. To znaczy że będziesz jak ja miała aparat?!?! *radocha x2*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię tego dnia! XD To jesteśmy już w trójkę!

      Usuń
  6. Czy to krew Jacka? Przypomniało mi się wydarzenie to z pobiciem z udziałem Jasona. Czekam na Maj (miesiąc moich urodzin XD. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wybrałaś ten miesiąc na JELSĘ!<3) Czekam na nexta
    Pozdrawiam i weny <3:-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwny? Boski! I tajemniczy! I kurde! Trzy rozdziały pod rząd :D :D :D :D :D
    Matko, przepraszam, że tak mało, ale nie mam jakoś weny na komentarz...co nie znaczy że rozdział był zły
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy Elsa i Jack sie pocałują ? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeeeeeeee, taki chyba prezent na święta, skoro będziesz pisać rozdziały przez 3 dni codziennie, szkoda że nie cały czas, ale zawsze coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeeeeeeee, taki chyba prezent na święta, skoro będziesz pisać rozdziały przez 3 dni codziennie, szkoda że nie cały czas, ale zawsze coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski rozdział
    Sorry za spóźnienie v.v
    Mam teraz taką ochotę przeklinać ale wiem że nie mogę i to jest złe
    Więc jestem zajeniefajnym zamułem w tym momencie bo jest 6:03 (jakaż ja kurde dokładna) a ja jeszcze nie spałam + dwie ostatnie noce mało spałam i kładłam się późno więc...
    Rozdział boski
    weny
    Pozdrawaim ~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń