sobota, 19 grudnia 2015

Rozdział #30 "Nie masz powodu aby się mnie bać"

 Mimo iż Jack naprawdę nie lubił kiedy organizowało mu się urodziny, a szczególnie przyjęcie niespodziankę to na tych świetnie się bawił. Cieszył się, że ma takich cudownych przyjaciół. Ale zawsze gdy dochodziło do tego tematu w jego myślach kończyło się na tym, że uświadamiał sobie smutną prawdę, a mianowicie, że za parędziesiąt lat oni najprawdopodobniej umrą, a on będzie wiecznie młody. A ostatnio na dodatek uświadamiał sobie, że Elsa nie będzie wyjątkiem. To, że jest wybranką nie robi ją nieśmiertelną. Ona również umrze... jak reszta. 
 Zastanawiał go jeszcze Jason. Kim jest? Skąd on się wziął? Dlaczego go pobił, a Elsie się tylko przyglądał? Oczywiście z tego trzeciego cieszył się bardzo, że nic jej się nie stało, ale to wydawało się podejrzane. Zastanawiał się czy nie jest przez przypadek chłopakiem Madison, która nagle stwierdziła, że jest samotna i chce mieć swojego przydupasa albo coś w tym stylu. Wydawało mu się to najbardziej prawdopodobne.
 Następne dni był spokojne. Mieli parę sprawdzianów i kartkówek, ale wszyscy przeżyli. Mrok też się ujawniał co coraz bardziej dziwiło i Else. Nagle wszystko ucichło i nic się nie dzieje. Miała wrażenie, że to cisza przed burzą i za niedługo może coś się wydarzyć.
 Miała jednak ważniejsze sprawy na głowie czyli walentynki. Sama raczej nie obchodziła tego święta, bo zawsze była myśli, że jakieś upominki i kwiaty można dać zawsze, a nie tylko na specjalną okazję. Dlatego między innymi tak zdenerwowali ją ci mięśniacy szkolni. Bała się trochę, że jak kolejny do niej podejdzie to albo go udusi albo go zamrozi. Dosłownie.  
 Początek tego dnia nie zapowiadał się jakby miało się coś dziać. Niebieskooka jak zwykle wstała rano, ubrała się w nic specjalnego, zjadła śniadanie i udała się do szkoły. Na początku była lekko skołowana, ale później westchnęła zrezygnowana. Na ścianach były powywieszane różne dekoracje w stylu walentynek. Szafki też nie były wyjątkiem. Ci, którzy przykładali się bardziej do tego święta mieli ponaklejane różnokolorowe serduszka. 
 Po paru odruchach wymiotnych dotarła w końcu do klasy. Merida, Luna i Astrid również nie były zachwycone. Również wyglądały jakby miały się porzygać kiedy patrzyły na dekoracje.
- Hej - przywitała się blondynka odkładając plecak.
- Cześć - odpowiedziała Roszpunka, która była chyba jako jedna z niewielu, której podobały się walentynki - Ty też?
- Ale, że co? - udawała jakby nic się nie stało.
- Dołączysz chyba zaraz do nich... Czy tylko ja lubię walentynki? - wzniosła ręce w górę.
- Chyba... Chociaż nie! Madison też lubi - stwierdziła Violence, która aktualnie kończyła zadanie z matematyki.
- Ona się nie liczy - odparła Punzie.
- A ktoś ją w ogóle dzisiaj widział? Nie widziałam jeszcze skupiska tych idiotów - zapytała Amy pomagająca Violi. 
- Nie... - odparła Elsa - A gdzie chłopcy?
- Pewnie szykują te g... Te prezenty dla was - powiedziała ruda powstrzymując się.
- Jak myślicie, Maks odważy się w końcu dać coś Violi? - zaczęła Astrid chytrze się do niej uśmiechając. Fioletowo-włosa przewróciła oczami.
- Nie... Ale przydałoby się - odparła Amy przez co oberwała od dziewczyny - Ał!
- Jak nie chcesz jeszcze raz oberwać to się przymknij! Poza tym to ja tylko czekam aż Tim ci coś da - odgryzła się.
- Po pierwsze nie zmieniaj tematu, a po drugie od kiedy ja z Timem?!
- Och, przestań! Ostatnio coś się między wami dzieje...
- Potwierdzam - odparła cicho Elsa, ale dalej się uśmiechając - Widziałam.
- Tobie to bym się radziła nie odzywać... Wszystkie wiemy co się dzieje pomiędzy tobą, a Jackiem - tym razem wszystkie popatrzyły się na nią.
- Ja nic o tym nie wiem - odparła robiąc głupią minę i zakładając ręce na piersi. 
- Ha. Ha. HA! Bardzo śmieszne... Ja ci mówię, wy będziecie kiedyś razem - stwierdziła Astrid uśmiechając się chytrze.
- A morał z tego taki, że Maks z Violence, Amy z Timem, A Elsa z Jackiem - odparła wesoło, ale naraziła się na mordercze spojrzenia wymienionych - Heh...

*Tym czasem u chłopaków*

- Zamknij ryj! - wydarł się czerwony Maks przez co wszyscy zwijali się ze śmiechu. 
- Lepiej patrz na swój - odparł Mike, który wyglądał jakby miał się zaraz ze śmiechu udusić. Kolejna fala śmiechu.
- Zmieńmy temat, proszę? - błagał zielonooki. 
- Ale czemu? Przecież świetnie się bawimy - stwierdził Jack, który już płakał ze śmiechu.
- No dobrze, koledzy... Zmieńmy temat, bo kolega nam tu zaraz się podjara - najpierw Czkawka mówił spokojnie, ale po ostatnich słowach znowu wybuchnął śmiechem (zresztą jak wszyscy). Maks już chciał im przywalić, ale powstrzymał go dzwonek. Wszyscy udali się do klasy po drodze również się śmiejąc, ale o wiele ciszej. Lekcja minęła wszystkim dosyć szybko. Kolejne podobnie. Zaczęło się dopiero po piątej kiedy była długa przerwa. 
- Dziękuje! Jesteś kochany - pisnęła Punzie wieszając się na szyi Flynna. Podobnie robiła Astrid i wiele innych dziewczyn.
- Czy tylko mi się chce rzygać jak na patrzę? - odparła Merida opierając się o ściane.
- E tam! Zazdrosna jesteś - odparł Mike - Poza tym jak ci nie dobrze to się nie patrz.
- Nie wierzę w to co widzę! - wrzasnęła nagle Viola.
- Co jest? - spytała zainteresowana Elsa.
- Czyżby Madison była smutna? 
- Jakaś nowość... - odparła Luna - Coś jest nie tak...
Rzeczywiście jeśli ktoś się jej bliżej widać było smutek i jakby chciała coś więcej niż te walentynki, które właśnie dostawała. Nie tylko nasza paczka była zaskoczona. Nicky i Jinx, które stały z boku również miały zaskoczone miny. 
- Dobra zmieniając temat. Co wy na to żebyśmy wszyscy po lekcjach poszli na pizze? - zaproponowała Punzie odrywając się od Flynna.
- Spoko - zgodzili się.
Później zadzwonił dzwonek, ale tak jak ustalili po lekcjach mieli zamiar udać się do knajpy. Najpierw jednak Elsa chciała odłożyć, niektóre książki, więc udała się do szafek, a paczka na nią czekała.
 Gdy wyjęła już potrzebne rzeczy i zamknęła szafkę przed nią pojawił się Pitt i reszta jego paczki. 
- Hej mała - przywitał się.
- Hej - odpowiedziała znudzona i gdy chciała już sobie pójść chłopak zasłonił jej przejście ręką.
- Słuchaj wiem, że się krótko znamy, ale poszłabyś ze mną do kina?
- Poprawka. My się nie znamy. I nigdzie z tobą nie pójdę - powiedziała i strąciła jego rękę ze swojej drogi. Gdy odeszła kawałek poczuła jak ją chwyta za nadgarstek.
- Ale niby dlaczego? - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Po pierwsze już powiedziałam, po drugie wychodzę teraz z moimi przyjaciółmi - odparła próbując wyrwać nadgarstek - A możesz mnie puścić?!
- Nie... Dopóki się nie zgodzisz.
- Puszczaj mnie! - wrzasnęła jeszcze głośniej. On zaczęli się śmiać, a chłopak ścisnął jeszcze mocniej.
- Puść ją - odpowiedział spokojnie Jack.
- A bo co lalusiu? Nic mi nie możesz zrobić - odpowiedział pewnie na co Jack się dziwnie uśmiechnął. Zaczął powoli podchodzić do chłopaka. Gdy już stanął obok rzeczywiście wyglądał jakby nie miał żadnych szans. Był trochę niższy, chudszy i mniej umięśniony. Mimo to był pewny swego. Blondyn nie wytrzymał głupkowatego uśmiechu białowłosego i jego pięść miała już wylądować na twarzy białowłosego, ale on w ostatniej chwili i bez żadnego problemu powstrzymał chłopaka.
- Serdecznie ci radzę już sobie pójść. Nie chce mi się z wami bić - odparł wykręcając delikatnie jego rękę, a później puszczając ją. Naburmuszeni mięśniacy odeszli żwawym krokiem.
- Chodź już - powiedział niebieskooki idąc w stronę wyjścia.
- Nie masz jakoś dzisiaj zbytnio humoru - stwierdziła blondynka.
- Nie lubię po prostu takich mięśniaków - odparł.
 Tak jak ustalili udali się do pizzerii. Jako iż był luty słonce zachodziło dosyć wcześnie, więc za długo tam nie siedzieli. Po paru godzinach blondynka wyszła już z knajpy sama udając się do domu. Potrzebowała chwilę spokoju.
 Idąc w stronę domu i oglądając delikatnie palące się latarnie nagle zauważyła niebieskie światełko. Zaciekawiona podeszła do niego, ale jak tylko próbowała go dotknąć to zniknęło i pojawiło się parę metrów dalej. Zahipnotyzowana niebieską poświatą szła za nią nie patrząc nawet gdzie idzie. Gdy ostatnie światełko zniknęło mało brakowałoby żeby nabiła sobie guza wchodząc w ścianę. Obejrzała się dookoła i zauważyła, że jest w ślepym zaułku. Stwierdziła, że to trochę dziwne, więc postanowiła wrócić. Przeszkodził jej w tym jednak dziwny śmiech. Zdziwiona zatrzymała się na chwilę.
- Halo? Kto tu jest? - pytała wypatrując kogokolwiek z ciemności.
- Ciekawska jesteś - odparł chłopak wychodząc z ciemności. Był to ten sam, którego widziała w łazience. Wystraszona cofnęła się o parę kroków.
- Kim ty jesteś? - mimo iż się domyślała musiała się upewnić.
- Wiesz kim jestem - odparł nadal uśmiechnięty.
- Chce się upewnić - powiedziała coraz bardziej zestresowana. Chłopak pokręcił głową, a po chwili się lekko ukłonił.
- Jason, do usług - uśmiechnął się na tyle szeroko, że widać było jego kiełki. Odsunęła się jeszcze o parę kroków. Interesował ją jeden fakt. Dlaczego jej nie atakował? 
- Czego chcesz ode mnie?
- Czy muszę czegoś chcieć żeby cię spotkać? Może chce cię po prostu poznać? - odparł podchodząc do nie o krok.  
- Czemu chcesz mnie poznać? - zadawała pytanie za pytaniem.
- A czemu ty zadajesz tyle pytań? - zaśmiał się - Interesujesz mnie. Jestem zwykłym chłopakiem i...
- Ty nie jesteś zwykłym chłopakiem. Jesteś wampirem, demonem czy czymś takim. Jesteś razem z Mrokiem i...
- I co? - podszedł do niej jeszcze parę kroków - Dlaczego mówisz o mnie takie brzydkie rzeczy jeśli nawet mnie nie znasz?
- I pobiłeś mojego przyjaciela. Tyle mi wystarczy by stwierdzić, że jesteś potworem - powiedziała na co on się zaśmiał. Cofnęła się jeszcze parę kroków, ale na jej drodze stanęła ściana.
- Chodzi ci o tego Frosta? Wydaję mi się, że nic mu się nie stało... Nie przejmuję się nim zbytnio. Bardziej mnie interesujesz ty - odparł podchodząc na taką odległość, że już zaczęła się bać.
- Odsuń się ode mnie - powiedziała stanowczo wystawiając rękę przed siebie. Chwilę się na nią popatrzył, a potem wybuchnął śmiechem. 
- Nie zrobisz tego - odparł pewnie.
- Skąd wiesz? Nie znasz mnie - pot zaczął spływać po jej czole.
- Ale wiem co nieco o tobie. Na przykład, że boisz się swojej mocy, a lekcje twojego przyjaciela nie dają ci aż tak dużo jak ci się wydaję. Boisz się to zrobić. Pomyśl sobie, że zrobię unik, a ktoś będzie przechodził przez tą uliczkę i zamiast mnie trafisz w przechodnia? - na taką sugestię ręka jej się zatrzęsła, a z nieba zaczął padać śnieg - Poza tym sama dobrze zauważyłaś, że jestem wampirem, a na wampiry nie działa w takim stopniu lód czy chłód, więc się nie wysilaj - odparł szeroko się uśmiechając. Po chwili opuściła zestresowana rękę. Czarnowłosy uśmiechnął się łobuzersko i zaczął podchodzić do blondynki.
- Odsuń się - odpowiedziała jeszcze raz, ale tym razem bardziej rozpaczliwie. Na ścianie za nią zaczął osadzać się szron.
- Nie masz powodu aby się mnie bać. Nic ci nie zrobię - podszedł na odległość kroku.
- Odsuń się! - pisnęła rozpaczliwie próbując go odepchnąć, ale on wziął jej oba nadgarstki i przycisnął do ściany. Poczuła, że jego skóra jest zimna, ale nie tak zimna jak skóra Jacka. To było uczucie zimna bardzo podobnego gdy człowiek jest nieżywy. 
- Puść - pisnęła ponownie, ale on tylko się uśmiechnął i przysunął głowę do jej szyi, a nos wetknął delikatnie we włosy. Przymknęła oczy, z których zaczęły lecieć pojedyncze łzy. Bała się najgorszego.
- Słodko pachniesz - odparł po chwili po czym się zaśmiał. Otworzyła oczy. Zauważyła w jego czerwonych oczach dziwny błysk. 
- Jesteś inna. Inna niż wszyscy... - stwierdził bezpodstawnie. Następnie przeniósł się z szyi do ucha. 
- Przy okazji... Nie wspominaj ani strażnikom, ani twojemu przyjacielowi, że się spotkaliśmy. Nie chcesz ich martwić, co nie? Udawaj, że mnie nigdy nie spotkałaś - szepnął po czym ponownie się zaśmiał.
 Nagle poczuła ulgą na nadgarstkach. Zniknął.



Hejo!!! ^^
Zaczynamy 2-TzJ!!! Jeeej...?No wy się pewnie cieszycie, ze mną trochę gorzej xd Ale dam radę! Wierzę w siebie! A wy we mnie wierzycie? Jeśli dobrze obliczyłam to rozdziały będę się pojawiać regularnie do 31 grudnia czyli do sylwestra... 
I co sądzicie o Jasonie? Wyobrażaliście go sobie inaczej czy... Matko! Co ja mam dzisiaj z tymi pytaniami? XD Nie ważne...
(edit: Przepraszam, ale nie mogę ani pisać ani odpowiadać na komentarze ;-; Jeśli ktoś miał podobny problem może mi powiedzieć co zrobić żebym znowu mogła pisać komentarze? edit: dobra... piszę z telefonu xd)
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

13 komentarzy:

  1. Boże!!! Jaki świetny rozdział! Życzę Ci dużo weny! A co Jasona wydaje się być ok, ale Jack jest fajnieszy ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Wierzę w ciebie! A co do Jasona...niesamowicie mnie interesuje. To znaczy, jest zły itd. Ale interesuje się Elsą, a to już interesujące. Jestem ciekawa, co dalej. I czy Elsa powie Jackowi. Boję się, że nie. A jeśli tak, to Jack chyba zabije Jasona. A ten początek rozdziału...Kurczę, oby Elsa stała sie nieśmiertelna.
    Pozdrawiam i przytulam cieplutko!
    http://alliwantjelsa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Już lubię Jasona! Popaprana artystka ze mnie... Ale ten wampir naprawdę wydaje się być spoko!
    really? ~ moja logika :P
    Jakoś ostatnio zaczynam lubić tych złych *mina psychicznego mordercy*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źli są czasem lepsi niż ci dobrzy :D A szczególnie jak są przystojni <3 He, he...

      Usuń
    2. Przystojni najlepsi xD

      Usuń
  4. Super rozdział ! Yey ^^ zaczął się 2-TzJ !!! Jestę bardzo bardzo [...] bardzo i jeszcze raz bardzo zainteresowana Jasonem , mi się wydaje że on przejdzie na dobrą stronę mocy i pomoże rebeliantom w walce z lordem Veyderem ... Wiem odwala mi po wczorajszej premierze (na której byłam ^^) Gwiezdnych Wojen . A tak btw. to nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji jak w Meridzie Walecznej "Elsa poszła za niebieskimi światełkami które doprowadziły ją donikąd ..." Jeszcze raz Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper Rozdział ^^ . A właśnie Ireth Tinuviel ja też zaczynam lubić tych złych (mam faze na harrego pottera i "tych złych" *mina psychopaty :]* )
    PS. zapraszam na mego nju blogha http://wolnoscinigdyzawiele.blogspot.com/
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    =O.O= / =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  5. No...nieźle. Ten Jason zaczyna mnie wkurzać. Bardzo fajny rozdział. Czekam na nexta.
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko! Jason jest takim wampirem, jak Edward ze Zmierzchu, no nie? I skoro Elsa pachniała mu tak inaczej to... No to ja się zaczynam bać. Ale i tak lubię Jasona :D Ostatnio mam fazę na złych chłopców i zawsze chcę shipować ich z Elsą xD Sama zastanawiam się nad zmianą kierunku wydarzeń na moim blogu xD
    Rozdział był genialny! I wreszcie 2TzJ! Już czekam na kolejne rozdziały i powodzenia! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIEEEEE!!! Bez urazy dla fanów tej... Sagi, ale ja bardzo nie lubię tego filmu... Raczej tworząc Jasona inspirowałam się dwoma anime, ale nie powiem jakimi, bo jak powiem to możliwe, że się kapniecię o co chodzi, a na razie tego nie chce ;)

      Usuń
    2. Nie przeczytam tego rozdziału teraz bo spieszę się do szkoły :( wybacz

      Usuń
    3. Ups xd to nie miała być odpowiedź xd

      Usuń
    4. Kasia - popieram!!!!! niech El będzie ze złym ^.^

      Usuń
  7. Dobra jednak szybko przeczytałam. Boski rozdział. Jason też fajny ^^
    Dobra, szybko, szybko bo się spieszę!
    Na prawdę cudowny rozdział!
    Mi też się kojarzy ze Zmierzchiem. ;)
    Jak można tego nie lubić?! :d

    Wierzę w ciebie! Buziaki! Weny!

    OdpowiedzUsuń