piątek, 18 września 2015

Rozdział #20 "Boże Narodzenie i Nowy Rok"

 Ostatnie dni szkoły przed świętami były dosyć lekkie. Szkoła została ustrojona w świąteczne ozdoby oraz obowiązkowo w wielką choinkę, która była na środku parteru. [W sensie na środku głównego pomieszczenia na parterze xd Zapomniałam słowa ;-; dop. aut] Na przerwach grały świąteczne piosenki zaśpiewane przez najpopularniejszy zespół w szkole. Zadań domowych nie było, a nauczyciele sobie odpuścili, więc lekcje były przyjemne i proste. Natomiast większość dziewczyn albo mówiło o świętach albo o zbliżającym się balu maskowym. Elsa nawet nie do końca wiedziała co ubrać na ten bal i jak się na niego przygotować. 
 Gdy zaczęły się ferie świąteczne niebieskooka znalazła trochę czasu by iść kupić prezenty lub je zrobić. Jak już wszystkie miała pięknie zapakowane pojechała do kuzynki i zaniosły je razem na strych. Że impreza była w domu Punzie wszystkie prezenty musiały się tam znajdować, a w ten magiczny dzień będzie je łatwo odpakować spod choinki nie musząc targać ich ze sobą. Nie mogła się doczekać tego dnia by spędzić miło czas z przyjaciółmi. 


***
[Elsa]

 Obudziłam się około siódmej gotowa na nowy dzień. Wstając przeciągnęłam się i zeszłam od razu do kuchni. Jako, że były święta Angelica miała wolne i same sobie robiłyśmy jedzenie. A że same sobie robiłyśmy jedzenie poszłam zrobić sobie gorącą czekoladę z kawą i piankami. No co? Nie mogę? Wróciłam do pokoju z pełnym kubkiem i usiadłam na łóżku biorąc do ręki książkę. Jako, że miałam dużo czasu mogłam jeszcze chwilę poczytać. Po jakiejś godzince do mojego pokoju wparowała Ania trajkocząc o tym, że za parę godzin jedziemy i żebym zrobiła jej śniadanie, ale jak szybko weszła tak prędko wyszła. Popatrzyłam się tylko dziwnie na nią i wróciłam do lektury.
 Po jakiś dwóch godzinach stwierdziłam, że lepiej zacznę się już ogarniać, więc poszłam do łazienki i zafundowałam sobie gorącą, długą kąpiel. Po wykąpaniu się zrobiłam te wszystkie babskie sprawy, wysuszyłam i podkręciłam włosy. Założyłam cieplutki szlafrok i poszłam zobaczyć co robi Ania. Zapukałam do jej pokoju, ale tylko wrzasnęła, że idzie się kąpać, więc jej nie przeszkadzałam. 
 Gdy była godzina do wyjazdu zaczęłam się ubierać. Szperałam w szafie i w końcu stwierdziłam, że założę błękitny sweter z wyszywanymi śnieżynkami i białymi wzorkami, białą spódniczkę i błękitne rajtuzy. Zrobiłam lekki makijaż, z włosów zrobiłam dwa małe warkoczyki przy czubku głowy i złączyłam je z tyłu spinką przypominającą śnieżynkę, a resztę włosów zostawiłam rozpuszczoną. Zadowolona z efektu wzięłam jeszcze torebkę z jakimiś pierdołami i wyszłam z pokoju kierując się do salonu. Po jakiś 5 minutach zeszła moja kochana siostra podobnie do mnie ubrana tylko, że ona miała dwa warkocze, czapkę mikołaja i zielono-czerwone barwy. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i zaczęłyśmy rozmawiać o tym jak jesteśmy podekscytowane. Ubrałyśmy płaszcze, zamszowe buty, puchate rękawiczki i wyszłyśmy. Do Punzie było dosyć blisko, więc poszłyśmy na piechotę. Po jakimś czasie doszłyśmy do wielkiego domu oświetlonego świątecznymi lampkami. Podeszłyśmy do drzwi i zadzwoniłyśmy dzwonkiem. Z domu było słychać świąteczną muzykę i głośne rozmowy. Po chwili w drzwiach stanęła Roszpunka ubrana w różowy sweter z bałwanem i reniferowymi rogami na głowie.
- Cześć! - przywitała się i wyściskała kuzynki - Prawie wszyscy już są, ale nie zabrakło dla was was pierniczków... Chociaż tego nie jestem pewna, bo chłopacy je ciągle żrą... gorącej czekolady i oczywiście prezentów - wykrzyknęła uradowana.
- Już nie mogę doczekać się otwierania - wykrzyknęła tak samo uradowana ruda.
- He, he... Dobra właźcie - zaprosiła nas do środka. Szybko weszłyśmy, zdjęłyśmy płaszcze i buty. "Pani gospodyni" zaprowadziła nas do salonu gdzie był największy hałas. Był duży z wielką choinką w koncie pod którą było mnóstwo prezentów, miał dwie duże kanapy, trzy fotele, ogromny żyrandol i stolik na, którym były wszystkie przysmaki..., a raczej większość, bo na kanapie siedzieli Flynn, Czkawka, Tim i jakiś blondyn, którzy objadali się resztą pierniczków, a i jeszcze Maks siedział w fotelu zajadając się ostatnim piernikiem gadając z Violką. Na drugiej kanapie siedziała Astrid z bliźniakami Luną i Mikiem, a na fotelu siedziała Amy pijąc gorącą czekoladę. 
- Ciekawie... - stwierdziłam dalej się uśmiechając - Kogo jeszcze nie ma?
- Meridy - powiedziała - A tak w ogóle to tam siedzi Kristoff, ten blondyn - wytłumaczyła Punzie. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że nie ma jeszcze jednej osoby...
- A gdzie jest Jack? - zapytałam zaciekawiona.
- Gdzieś się włóczy - powiedziała spokojna, ale po chwili zrobiła duże oczy - Flynn!
- Hmm? - popatrzył się na nią w sumie jak wszyscy - O! Część dziewczyny!
Wszyscy zaczęli do nas machać i witać.
- Flynn! - wrzasnęła Roszpunka - Gdzie jest... - nie dokończył, obróciła się na pięcie - JACK!
Również się odwróciłam i zobaczyłam białowłosego z tacką ciasteczek i pierniczków. Patrzył na nas z wyrazem twarzy "Mam przerąbane". Zaśmiałam się gdy zauważyłam, że ma twarz całą w okruszkach i zapełnioną buzię ciastkami. Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Punzie, ale od razu zrobiła poważną twarz (dla żartu). 
- A gdzie pan znalazł te ciasteczka? - zapytała spokojna.
- Alle, ze czo? - udał zdziwionego z pełną buzią. 
- Gdzie to znalazłeś?! Miało być na później!
- Eee... Alle to Flyin my kazłał! - powiedział z wyrzutem dalej z pełną buzią przez co wszyscy się śmiali.
- Flynn! - wrzasnęła z wyrzutem na Flynna, który d razu do nich podszedł.
- Ej, stary! Tych ciastek było więcej! - wrzasnął brunet nie zwracając uwagi na swoją dziewczynę.
- No, alle glodny byłlem - próbował się usprawiedliwić.
- Zżarłeś 1/4 tacki pierniczków i dalej jesteś głodny?! 
Połknął dowody zbrodni - Mam duży żołądek... - stwierdził. Wszyscy wrócili do swoich zajęć przy czym Flynn próbował jeszcze wziąć tackę od Frosta, ale ten zrobił obrót i odwrócił się do nas.
- Może panie chcą ciasteczko? - zapytał się z uśmiechem na twarzy.
- Chętnie - powiedziała Ania biorąc ciastko i uciekając do innych.
- A pani? - dopytał się.
- A chętnie - powiedziałam biorąc pierniczka do ręki. Gdy się na niego popatrzyłam znowu się uśmiechnęłam i sięgnęłam ręką do torebki.
- Coś się stało? - zapytał zaciekawiony. Wyciągnęłam chusteczkę.
- Proszę cię, wytrzyj siebie tą piękną mordkę z tych okruszków, bo nie mogę na ciebie patrzeć - stwierdziłam podając mu chusteczkę.
- Piękną mordkę? - wycierał usta - A to jaki jestem bez okruszków na twarzy?
- Tak samo dziecinny i głupkowaty jak przedtem - odgryzłam się. Zaśmiał się cicho i popatrzył się na mnie.
- Ładnie wyglądasz - stwierdził.
- Dziękuje - podziękowałam rumieniąc się. Chwilę tak się na siebie patrzyliśmy.
- Ej, gołąbki! Chodźcie tu - zawołała Astrid. 
 W między czasie przyszła Merida. Gdy już wszyscy byli zjedliśmy kolacje oczywiście w wielkim gwarze, a jak. Po zjedzeniu zaczęliśmy rozpakowywać prezenty. O dziwo nie było jakiegoś strasznego chaosu. Jednym z lepszych moich prezentów był piękny, turkusowy polaroid i do tego album. Jak byśmy nie skorzystali to nie wiem. Od razu wszyscy zaczęliśmy robić sobie zdjęcia i wstawiać do albumu. Pierwszym zdjęciem było to.
Urocze... Nie naprawdę podobało mi się to zdjęcie. Gdy skończyło się rozpakowywanie prezentów nasz kochany zespół zagrał nam mały koncert. Zauważyłam też po drodze, że nie dostałam prezentu od Jacka, więc zaczęłam się zastanawiać czy o mnie nie zapomniał albo czy mi czegoś nie planuje. Niestety kiedyś trzeba było się zacząć zbierać. Miałyśmy wreszcie wyjść chociaż Anna ciągle gadała z Kristoffem t jakoś mi się udało ją namówić, ale gdy miałyśmy wyjść Jack złapał mnie z nadgarstek.
- Czy... mogłabyś ze mną jeszcze gdzieś podjechać? - zapytał nieśmiało.
- Okej, ale co z Anną?...
-Kristoff mnie oprowadzi - zasugerowała, a ten się zgodził.
- Dobra - powiedział i poszłam za Jackiem. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i pojechaliśmy do jego domu.
- A czemu jedziemy do twojego domu? - zapytałam ciekawa.
- Nie dałem ci jeszcze prezentu - powiedział puszczając mi oczko. Zastanawiałam się jeszcze co mi przygotował, że nie przyniósł tego do Punzie. Gdy weszliśmy do jego domu zapalił światła i podszedł do mnie z połową prezentu ode mnie czyli szalikiem.
- Poczekaj - powiedział zawiązując mi szalik na oczach - Zaraz przyjdę...
I odszedł. Czekałam chwilę, ale później usłyszałam jego kroki oraz jakieś dziwne odgłosy.
- Możesz odwiązać.
Zrobiłam jak powiedział i ujrzałam przed sobą Jacka..., ale z małym husky na rękach. Szczeniaczek wywalił jęzor i szczeknął. Musiałam zrobić naprawdę głupią minę, bo bałwan wybuchnął śmiechem. Czułam się naprawdę szczęśliwa, bo moje marzenie się spełniło.
- Trzymaj - oddał mi pieska, który momentalnie zaczął mnie lizać po twarzy na co ja zaczęłam się śmiać.
- Dziękuje - podziękowałam naprawdę szczęśliwa - Ale chwila... Ja nie mam dla niego rzeczy!
- Spokojnie, ja wszystko mam - uspokoił mnie. Szczęśliwa zaczęłam przygotowywać z Jackiem rzeczy dla psiaka. Wszystko zanieśliśmy do samochodu, a białowłosy powyjaśniał mi jeszcze parę rzeczy.
- A tak w ogóle to jak chcesz go nazwać? - zapytał gdy już podjeżdżaliśmy pod dom. Spojrzałam na pieska na moich kolanach i popatrzył się na jego oczy. Były tak błękitne jak oczy Jacka.
- Blue... - stwierdziłam po chwili.
- Ładnie - powiedział Jack.
Podjechaliśmy pod dom. Razem z Jackiem zaniosłam rzeczy Blue [Tak to chłopczyk... w sensie, że piesek xd dop. aut.]. Gdy już ułożyliśmy je w moim pokoju padliśmy na łóżko i zaczęliśmy się bawić ze psiakiem. On był naprawdę uroczy i chyba się do nas przywiązał, bo ciągle na nas właził i merdał ogonem. W końcu piesek się zmęczył i dosłownie zasnął na moich rękach. Ułożyłam go legowiska i zaczęłam się jeszcze wygłupiać z Jackiem. Dopiero później zauważyłam, ze jest wpół do trzeciej w nocy, więc Jack pojechał, ale jeszcze raz zdążyłam mu podziękować za spełnienie mojego marzenia. 


***

 Ania dosyć dobrze przyjęła Blue... Ba! Dosyć dobrze, ona cieszyła się jak dziecko! No, ale to Ania, więc co jej się dziwić...
 Oczywiście 31 grudnia miałyśmy się wybrać jeszcze z naszą ekipą na sylwestra do takiego klubu. Więc tego dnia musiałam przygotować nie dość, że rzeczy dla Blue żeby przetrwał te godziny przy, których będzie sam, a na dodatek jeszcze siebie. Wracając do Blue to go naprawdę pokochałam. Był uroczy, bardzo kochany i inteligenty, nauczył się już swojego imienia, więc na nie reaguje. 
 Gdy naszykowałam rzeczy i nakarmiłam psiaka zaczęłam się sama przygotowywać. Wzięłam prysznic, babskie sprawy (w sumie jak zwykle przed jakąś imprezą) i zakręciłam włosy. Potem ubrałam się w białą sukienkę rozkloszowaną u dołu i przepasaną w pasie niebieską wstążką. Niebieskie buty na lekkim obcasie pod kolor wstążki, a na górę czarną, skórzaną kurtkę. Na oczy nałożyłam jakiś biały, świecący się cień, który pożyczyłam od Ani, a na usta jakąś pomadkę. Wzięłam czarną, skórzaną torebkę i zeszłam do salonu gdzie czekała na mnie siostra ubrana w w różowo-czarną sukienkę i dużą ilością dodatków. Na głowie... przepraszam... Włosy miała upięte w dwie śmieszne kitki. 
 Do klubu pojechałyśmy taxówką i szczerze jak go zobaczyłam to zamarłam. Był to wysoki budynek z, którego grała głośna muzyka, a kolorowe światła oślepiały. Podeszłyśmy do drzwi, ale wejść nie pozwolił nam ochroniarz. 
- A gdzie panie idą? - zapytał krzycząc żebyśmy go usłyszały przez hałas.
- Na imprezę - wrzasnęła Ania.
- Nigdzie nie ma wstępu bez potwierdzenia możliwości bycia -  odpowiedział. Zaczęłam szperać w mojej torebce i wyjęłam ulotkę, którą mi dała Punzie. Strażnik zaczął oglądać kartkę.
- Miłego pobytu - powiedział ochroniarz oddając mi ulotkę. Szczęśliwe udyśmy się do środka. Weszłyśmy po schodach na przed ostatnie piętro i zobaczyliśmy naszą grupkę siedzącą w specjalnym zamówionym miejscu. Takim podwyższeniu z fotelami.
- Cześć - przywitałyśmy się z nimi. 
- Cześć dziewczyny - przywitali się z nami wszyscy. Usiadłyśmy obok nich i zaczęliśmy rozmawiać popijając jakieś drinki. Po jakimś czasie przynieśli szampana i powiedzieli, że mamy go nie wypijać do minięcia północy. Potem wszyscy stwierdzili, że dobrym pomysłem by było trochę potańczyć, więc wszyscy poszli na parkiet. Punzie tańczyła z Flynnem, Astrid ze Czkawką, Viola z Maksem, Ania z Kristoffem, Tim z Amy, a Merida z jakimś chłopakiem. Jack nie tańczył z nikim, bo zniknął. Oparłam się o ścianę, ponieważ nienawidziłam tańczyć, ale mój spokój po chwili zniknął, bo doczepił się do mnie jakiś rudzielec.
- Zatańczyła by pani? - zapytał się pół pijany chłopak.
- Przepraszam, ale nie lubię tańczyć - odpowiedziałam odwracając wzrok. 
- No nie bądź taka, mała... - powiedział i pociągnął mnie na parkiet. Zmuszał mnie wręcz do tańca.
- Jak się nazywasz, mała? - zapytał nagle.
- Elsa... I nie nazywaj mnie "mała" - odgryzłam się.
- Ja Hans - powiedział - Ładnie się nazywasz - stwierdził robiąc mną obrót, a później przyciągając mnie blisko siebie. Jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej przez co czułam coraz mocniejszą woń alkoholu. Zaczęłam jak najdalej oddalać głowę od niego, ale im bardziej się odchylałam tym bardziej on mnie do siebie przyciskał. Kiedy dotykaliśmy się nosami udało my się wyswobodzić rękę, więc dałam mu z liścia. Odsunął się ode mnie na krok rozmasowując policzek. 
- Niegrzeczna - powiedział uśmiechając się chytrze, ale w tym samym momencie poczułam jak ktoś mnie do siebie przyciąga.
- Sorry stary, ale to nie twój dzień - stwierdził Jack i szybkim krokiem odeszliśmy od pijaka. 
- Dziękuje... Czy zawsze będziesz mnie ratował z kłopotów?
- Tak, a szczególnie z takich rudzielców - powiedział ostatnie słowa z obrzydzeniem. Podszedł do stolika i dał mi mojego szampana.
- Co robisz? Jeszcze nie ma północy...
- Ale wolę je wziąć teraz. Chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę. Weszliśmy po schodach i przed nami ukazały się jeszcze jedne drzwi. Jednak przed nimi stał strażnik.
- A gdzie państwo idzie? - zapytał strażnik. Jack pokazał mu ulotkę, ale ten tylko pokręcił głową - Jeszcze nie wpuszczamy.
Chłopak przewrócił oczami i sięgnął do kieszeni wyjmując  kasę. Dał ją ochroniarzowi, a ten zaczął liczyć pieniądze. 
- Zapraszam - powiedział chowając łapówkę i otwierając drzwiPrzeszliśmy przez nie i moim oczom ukazał się dach budynku. Przeszliśmy kawałek, a Jack usiadł na brzegu budynku. Zatrzymałam się, bo nie zamierzałam narażać życia.
- Nie siadasz? - zapytał zdziwiony.
- Nie... - odpowiedziałam łapiąc się za ramiona.
- No chodź... Najwyżej cię złapię...
Przewróciłam oczami i usiadłam obok białowłosego odkładając szampana obok mnie.
- Pięknie tu... - stwierdził patrząc się na miasto.
- No... - potwierdziłam. Prawie każdy budynek był oświetlony przez co tworzyły cudowny krajobraz.
- Choć, zatańczymy - powiedział biorąc mnie za ręce. Przez chwilę się sprzeciwiałam, ale później już z nim tańczyłam. Nie była to moja mocna strona, więc co chwile się potykałam lecąc na Jacka mając wrażenie, że mu to nie przeszkadzało, bo za każdym razem się uśmiechał. Po jakimś czasie usłyszeliśmy stukot nóg, więc wzięliśmy szampana do rąk, a Jack poprawił barierki. Po chwili na dach wlazła cała nasza ekipa i paręnaście innych osób.
- A tu wyście byli... Wszędzie was szukaliśmy - powiedziała Amy. Chwile jeszcze rozmawialiśmy, ale później zaczęło się odliczanie do północy.
- 3... 2...1!!! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU - wszyscy wrzasnęli i zaczęli sobie życzyć szczęśliwego nowego roku. Na niebie pojawiły się różne wzory. Całe niebo zapełniło się fajerwerkami. 



!Hola! ?Que tal? XD Zaczęłam się uczyć hiszpańskiego, wiec nie mogłam się powstrzymać ;P A, więc... Rozdział macie dłuższy, bo nie dodawałam tydzień, więc proszę się cieszyć :3 Był by krótszy, ale stwierdziłam, że nie ma sensu dzielić tego na dwie części, więc to połączyłam ;) I +10 punktów dla tych, którzy domyślili się, że Jack da Blue Elsie ^^ A +20 dla tych, którzy domyślili się, że Tim, Amy, bliźniaki Luna i Mike oraz Maks są członkami zespołu Violence :} Doszedł również Kristoff oraz bębenki proszę... BUM! BUM! BUM! HANS!!! Czyli ruda wiewiórka ;) Ogólnie za niedługo odbędzie się bal, więc... Myślcie co może się na nim wydarzyć ^^ A i jeszcze rozdziały. Ogólnie postaram się je dodawać co tydzień, bo jak pewnie wiecie chodzę do klasy z rozszerzonym angielskim i do gimnazjum, więc mam dużo nauki, a w najbliższym czasie zacznę naukę włoskiego, więc... Zobaczymy jak to będzie. To chyba tyle co miałam do powiedzenia...
So... Kocham i pozdrawiam Black Berry :*** 

20 komentarzy:

  1. Mega, mega *-* Świetny i wgl. Inne pierdoły ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział! Moja pierwsza reakcja. Co chwilę dziś wchodziłam na twojego bloga żeby sprawdzić czy nie dodałaś, a tu wracam ze sklepu i co widzę! Rozdział!!! Świetny jak wszystkie, a że nie mam pomysłu na motywującego koma to powiem tylko... fajny rozdział i miłej cytryny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku*.*
    Hah +10 punktów dla mnie :D
    Ale z tym zespołem to nie wpadłam na to... no zaskoczyłaś mnie
    Hah ruda wiewiórka ... Haahaha
    Już nie długo rozdział z balem ! :)
    Myśle , że Jack powinien zaprosić Else i ... reszte sobie dopowiedz bo niechce znać za wcześnie co wydarzy się w tym rozdziale ;)
    Tak wię rozdział świetny,genialny i cudowny
    I czekam cierpliwie do przyszłego tygodnia.

    ~Julka



    Ps. Powodzenia z nauką włoskiego !
    To taki ładny język *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zgadzam się... Włoski jest cudowny, a ja na dodatek tam co roku jeżdżę *-*

      Usuń
  4. Yeah! Boże Jelsa pełnoprawnie i oficjalnie już na forever na balu?
    Brzmi zachęcająco :P
    Czekam na kolejny rozdział +10 punktów dla mnie!
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej! Rozdział świetny. A teraz idę spać ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział;)
    Scena z dachu... Hmmm... Co tu dużo mówić CUDNA *-*
    Nie mówię nic o Blue... Bo... Bo jest zbyt cudny żeby go opisać XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodki rozdział ^^
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Lepszy od cukru! ^^ XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszpaniały rozdział! Takie sweet love *–* ^^
    Serio cudaśny!
    SWEET LOVE %!!!!!!!!!!
    KOCHAM!!!
    BUZIACZKI I POZDROWIENIA Z ZAKOPANEGO!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przesłodkie!!! Skąd ty bierzesz te pomysły???

    OdpowiedzUsuń
  10. Przestań. Do. Cholery. Być. POLSATEM.
    Przerywasz w najlepszych momentach, i myślisz, że jest to takie zabawne? ;---;
    Ja tu umieram. Chcę więcej. Teraz.A nie mam. Nuu. ;< *sad face*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram! XD

      Usuń
    2. Przepraszam, ale nie umiem nie być polsatem ^^ U mnie problem wygląda tak, że nigdy nie wiem jak zacząć ani jak zakończyć. To co według mnie jest zwykłym zakończeniem dla was jest polsatem. Ja po prostu nie wiem jak się kończy rozdział ;) XD

      Usuń
    3. Twoje rozdziały są dla mnie jak narkotyk ^^ Ciągle chcę więcej :33

      Usuń
  11. Super (to do rozdziału)
    A do cb: ha. Ha. Ha. Włoski? To ja się uczę a ty zrezygnowałaś!!!
    Pozatym chodzę z tb do klasy wię wszystko wiem!!! Hyhyhy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam chodzić tylko było to w takich godzinach, że nie mogłam ;-; Poza tym byłam na jednych zajęciach i razem z tobą bym nie wytrzymała :} I wiem, dlatego prosiłabym żebyś się powstrzymywała

      Usuń