niedziela, 10 lipca 2016

Rozdział #5 "Włamanie i koncert"

 Elsa po wejściu do domu od razu zdjęła mokre ubrania. Kierując się w stronę salonu, z którego było słychać włączony telewizor poślizgnęła się lądując na framudze drzwi. Ogarnęła zdenerwowana mokre włosy z czoła i spojrzała na Anię leżącą na kanapie. Oglądała jakiś serial jedząc nowo kupioną paczkę chipsów. Blondynka podeszła do niej powoli i zabrała chipsy.
- Ej! To moje! - wrzasnęła widząc jak siostra zjada przekąskę. 
- Jestem głodna - odparła oddając prawie pustą paczkę. 
- Angelica zaraz przyjdzie - powiedziała przeżuwając ostatniego chips.
 Niebieskooka ciężko westchnęła i powoli skierowała się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Do pokoju, a gdzie - Elsa wzruszyła ramionami. Nagle ruda poderwała się z kanapy szybko biegnąc za siostrą.
- Elsa czekaj! - zawołała, gdy blondynka była już przed swoim pokojem. Zanim Ania ją powstrzymała zdążyła otworzyć drzwi po czym stanęła w nich jak wryta. Pomieszczenie wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Książki był zrzucone z półek, ubrania leżały wszędzie tylko nie w szafie, meble nie były na tych miejscach co wcześniej, a ze wszystkich szuflad była wyrzucona ich zawartość. 
 Elsa pomrugała parę razy, myśląc, że to tylko wytwór jej wyobraźni, ale nic się nie zmieniło. 
- Aniu... Jak chciałaś coś pożyczyć trzeba było na mnie poczekać - odparła po chwili słabym głosem. Miała wrażenie, że ktoś trzymał ją za gardło i dlatego nie mogła oddychać. 
- Ale to nie ja! - zielonooka zaczęła niekontrolowanie machać rękami - Jak wróciłam do domu zobaczyłam, że twoje drzwi są lekko uchylone, więc chciałam je zamknąć, ale wtedy zobaczyłam to... - wytłumaczyła wskazując na bałagan. Elsa powoli weszła do pokoju uważając, żeby na nic nie nadepnąć. 
- Myślisz, że to było włamanie? - zapytała Anna po chwili.
- Na to wygląda, ale nie wiem, dlaczego tylko w moim pokoju.
- Sprawdź lepiej czy niczego nie ukradli - powiedziała wychodząc z pokoju.
 Blondynka stała jeszcze przez moment na środku pokoju. Zastanawiała się kto i po co włamał się do niej. Pierwszą osobą był Mrok, ale nie miał czego szukać. Kamień zawsze miała na sobie, a u siebie nic ważnego nie trzymała. Nikt inny nie przychodził jej do głowy. Z nikim nie miała na pieńku. 
 Westchnęła ciężko i zaczęła na wszelki wypadek sprawdzać czy nic nie zostało ukradzione. I tak jak myślała nie było. 
 Stwierdziła, że zrobi sobie mały remont skoro i tak już jej pokój jest w kawałkach. 
 Najpierw pochowała rzeczy do szaf po czym zaczęła je przesuwać. Po jakimś czasie jednak zmęczyła się na tyle, że padła na łóżko nakłuwając się przy okazji na wieszak, którego nie zauważyła. Syknęłam pod nosem rzucając przedmiotem gdzie popadnie. 
- Wow - usłyszała tak bardzo znany głos. Odwróciła się gwałtownie spoglądając oniemiała na białowłosego.
- Co ty tu robisz?
- Przelatywałem akurat obok to stwierdziłem, że wpadnę, ale nie spodziewałem się, że jesteś w trakcie remontu - zmierzwił swoje włosy ostrożnie wchodząc do pokoju starając się nie nadepnąć na rzeczy, których blondynka nie zdążyła jeszcze posprzątać.
Opadła ciężko na łóżko rozkładając ręce. 
- Włamali się - odparła po chwili.
- Co? - zapytał głupio podnosząc jedną brew.
- Pstro. To co słyszałeś. Włamali się do mojego pokoju zostawiając po sobie znak.
- Ukradli coś? - zapytał siadając obok niej. 
- Nie...
- Myślisz, że to Mrok?
- Nie wiem. Raczej nie miał po co tego robić, bo kamień mam zawsze na sobie, a co miałabym niby jeszcze ukryć? Nie mam zielonego pojęcia kto to zrobił.
 Jack siedział podpierając podbródek na ręce. Nagle Elsa kichnęła wytwarzając przy tym śnieg na wszystkim dookoła jej razem z Jackiem. Zaskoczony spojrzał na nią strzepując z siebie śnieg. Sięgnęła po najbliższą chusteczkę po czym wydmuchała nos.  
- Pierwszy raz widzę cię z katarem...
- Bo ja nie choruję na ogół, ale jak już coś mnie bierze to nie ma przebacz - wyjaśniła pociągając nosem - Jak mam być szczera to tylko raz w życiu miałam katar.
- Kiedy? - zapytał siadając po turecku.
- Jak byłam jeszcze w pałacu. Był jeden moment, kiedy hormony zaczęły działać i wymyśliłam, żeby wymknąć się z domu. Tylko nie przewidziałam deszczu w drodze powrotnej. 
- Ciekawe jakie to uczucie - zamyślił się na chwile.
- Nie ciekawe - odparła biorąc do ręki pluszaka Olafa i mocno się w niego wtulając. Na chwilę zapadła nie zręczna cisza.
- Tak się kiedyś zastanawiałam - powiedziała przeciągając każde słowo - Nie zastanawiałeś się jak to być w pełni normalnym?
- A ty? - odpowiedział pytaniem na nią nie spoglądając.
- Czasami - wzruszyła ramionami - Tylko, że ja nie latam po świecie tworząc zimę. Ja robię ją w pokoju.
Zaśmiał się krótko, ale potem spoważniał.
- Są takie momenty kiedy o tym zapominam. Na przykład w szkole. Ale zawsze to musi się kończyć czymś mniej miłym. Nawet spojrzeniem w lustro czy w okno, w którym widać moje odbicie przypomina mi kim jestem. Nie przeszkadza mi to bardzo chociaż czasami mam tego szczerze dość.
Patrzyła się na niego w skupieniu. Po chwili odłożyła pluszaka i usiadła mu na kolanach wtulając się w jego tors. Odwzajemnił uścisk zataczając kciukiem kółka na jej plecach.
- Rzuciłaś dla mnie pluszaka? - zapytał spoglądając ciągle na bałwana. Wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- Dla ciebie rzucę wszystko - szepnęła mu do ucha.
- Nawet szkołę? 
- Nawet - zachichotała.
- To byłby chyba nie lada wyczyn - udał wielce zdumionego. 
- Jestem na tyle inteligenta, że bym przetrwała. 
Widząc jego zdziwioną minę zachichotała. Po chwili wstała i podeszła do plecaka leżącego na drugim końcu pokoju. 
- Gdzie mi uciekasz? - zaśmiał się przyglądając się niebieskookiej.
- Nie marudź. Masz okazję pooglądać mój tyłek - odparła szukając czegoś w torbie.
- Skąd nagle w tobie tyle pewności siebie? - przechylił delikatnie głowę uśmiechając się łobuzersko.
- To przez chorobę - powiedziała kichając - Czuje się jak pijana.
- Chciałbym cię zobaczyć wstawioną - zaśmiał się na co dostał po głowie - Czego szukałaś?
- Violence dała mi bilety na ten koncert. Powiedziała mi, żebym ci ten przekazała - odparła podając mu bilet. 
 Chwilę jeszcze porozmawiali, ale chłopak musiał w końca wyjść. Dopiero gdy zamknęła za nim drzwi zorientowała się, że jeszcze nie wyschła do końca. Wskoczyła do wanny rozpływając się w rozkoszy. Miała nadzieję, że gorąca kąpiel spowoduje ustąpienie kataru, ale nie. Rozchorowała się na dobre. Do końca wieczora siedziała otulona kocem popijając gorącą czekoladę.
 Starała się nie wpuszczać Anki do pokoju pod pretekstem, że nie chce jej zarazić. Głównie chodziło jej jednak o to, żeby nie zobaczyła jak przypadkowo wytwarza śnieg.
 Następnego dnia była wykończona, więc stwierdziła, że nie pójdzie do szkoły. Dalej miała katar, a nie chciała ryzykować.
 Przeglądając Facebook'a otrzymała nagle wiadomość. Otworzyła ją widząc, że dostała ją od Violi. 
Violence: Podobno jesteś chora 😱 Mam nadzieję, że wyzdrowiejesz i przyjdziesz >.< Wiesz, że mi na tym zależy :/
Ja: Spokojnie, na pewno będę ^^
Violence: Ale koncert jest za dwa dni 😱 
Ja: Obiecuję, że wydrowieje ;)


***
 [Elsa]

 Stałam przed ogromną kopułą razem z innymi. Katar mi trochę przeszedł, ale od czasu do czasu zdarzyło mi kichnąć.
 Potarłam odruchowo ramiona. Tego dnia było ciepło, więc ubrałam jeansowe, krótkie spodenki, białą bokserkę, a na nią pudrowo-różowy sweter z oczkami. Włosy miałam wyjątkowo rozpuszczone. 
 Zasłoniłam oczy dłonią, kiedy promienie słońca wydobyły się zza budynków. Konkurs odbywał się wieczorem, więc był zachód słońca.
 Czekaliśmy aż zaczną nas wpuszczać. Łaskawie to zrobili, ale przy sprawdzaniu biletów prę osób odpadło. Z tego co słyszałam nie było to jak "X-Factor" czy "Mam Talent" tylko prawdziwy konkurs muzyczny. Podobno czasami sławne gwiazdy przychodziły popatrzyć. 
 Okazało się, że koncert odbędzie się na dworze. Ustawiliśmy się nie za daleko, ale i nie za blisko barierek. Ogólnie tam gdzie było miejsce. Nie spodziewałam się, że aż tak dużo ludzi przyjdzie. 
 Po jakiś 30 minutach wszyscy stali zniecierpliwieni. Czekaliśmy aż na scenę wejdzie jakakolwiek osoba i coś zapowie. Po kolejnych 5 minutach w końcu to się stało. Na środek ogromnej sceny wyszedł facet blisko trzydziestki z czarnymi włosami i szarymi oczami. Miał na sobie ubrania luźne, ale zarazem eleganckie.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie! Za minutę wystąpi dwadzieścia zespołów walczących o kontrakt ze sławną wytwórnia muzyczną! Każdy z nich będzie śpiewał piosenkę, którą wylosowali. Dzisiaj się z nimi zapoznacie, a w następnym etapie odpadnie pierwsze 5 zespołów! Dlatego uważnie się przysłuchajcie i wybierzcie swój ulubiony. Tak, więc bez względnego przedłużania, zaczynamy!!! - wrzasnął, a razem z nim tłum. Zszedł ze sceny, która automatycznie przyciemniała. W czasie jego przemowy słońce zdążyło ukryć się za horyzontem, więc światła, które po chwili się pojawi zrobiły niesamowity efekt. Na ekranie pojawiła się nazwa zespołu i imiona jej członków. Death Souls. Milusio.
 Na scenie pojawił się typowo metalowy zespół. Jednak piosenka Ellie Goulding, którą mieli zaśpiewać nie wyszła im najlepiej. Raczej nie zajdą za daleko.
 Dowiedziałam się, że zespół Violi jest szesnasty, więc trochę sobie poczekamy. Po każdym występie prezenter wychodził na scenę i pytał się wokalisty jak się śpiewało itd. 
 Zaraz miał grać zespół piętnasty. Do tej pory podobały mi się 9 i 11. W jedenastym zapamiętałam wokalistkę. Była dosyć odznaczająca się w tłumie. Miała długie blond włosy, złote oczy i tatuaż na policzku przedstawiający jakiś dziwny wzór. Drugi miała na ramieniu. 
 Okazało się, że piętnastka śpiewa Centuries od Fall Out Boy. Niebieskie światła zaczęły zataczać koła po scenie, kiedy wokalista śpiewał charakterystyczny początek. Miał całkiem przyjemny głos dzięki czemu otrzymał wrzask zadowolonych dziewczyn. Po chwili bawiłam się tak dobrze jak reszta. 
 Rozejrzałam się dookoła mnie, ale widząc jedną osobę w tłumie miałam wrażenie, że czas zwolnił. Wszyscy ludzie poruszali się mozolnie, a muzyka nie miała swojego uroku przez maksymalne spowolnienie. A przynajmniej takie miałam wrażenie. W tłumie stała ta sama białowłosa dziewczyna, którą spotkałam w sklepie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dookoła niej ludzie się nie cisnęli, a wręcz jej nie zauważali, a ona sama patrzyła się prosto we mnie z ciepłym uśmiechem na ustach. Niebieskie światło oświetlało ją jakby to ona była główną atrakcją. Nie wiem co, ale coś kazało mi pójść w jej stronę. Ciekawość, intuicja nie wiem. Ale coś mi kazało. 
 Przeciskałam się przez ludzi, aby się do niej dostać, ale drogę wydawała się nieskończenie długa choć nie stała, aż tak daleko. Gdy byłam już blisko ktoś zasłonił mi ją całkowicie z pola widzenia. Mruknęłam ciche przepraszam, ale gdy się odsunął już jej nie było, a czas przyśpieszył. Wszystko było już w normalnym tempie. Rozglądałam się dookoła z nadzieją, że ją znajdę, ale to wyglądało jakby rozpłynęła się w powietrzu. 
- Elsa? - ktoś złapał mnie za ramię. Przestraszona odwróciłam się, ale tym ktosiem okazał się Jack - Wszystko w porządku? Zaraz nasi zaczynają grać.
 Dopiero po chwili zorientowałam się, że przestali już śpiewać. Potrząsnęłam głową.
- Tak, w porządku - odparłam wracając z nim na miejsce. 
 Nie mogłam zrozumieć co się stało i co ona tam robiła, a tym bardziej jak i gdzie zniknęła. Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi... Próbowałam przestać o tym myśleć, kiedy na ekranie pojawiła się nazwa zespołu numer 16. W sumie to nie wiedziałam jak się nazywa ich zespół. Jakoś nie było okazji zapytać. 
- Hallo Berry... - przeczytałam na głos.
 Usłyszałam pierwsze dźwięki fortepianu od razu rozpoznając piosenkę. Potem dołączyła się gitara delikatnie wydająca dźwięki. Światła włączyły się oświetlając scenę na fioletowo. 

I remember years ago
Someone told me I should take 
Caution when it comes to love, I did*

 Gdy słowa wypłynęły z ust fioletowookiej na sali rozległ się krzyk i klaskanie zadowolenia. Trzeba było przyznać, że jej głos idealnie wpasował się w piosenkę. 
 Gdy Violence podniosła głos do gry weszła Luna na elektrycznej gitarze. Mogłoby się wydawać, że takie połączenie w ogóle nie pasuje, ale to tylko błędne myślenie. W refrenie dołączyły się wszystkie dziewczyny tworząc piękny chórek i Mike na perkusji. Drugą zwrotkę śpiewał Max, który też dostał nie mało oklasków. W trzecim refrenie zauważyłam, że Violence czuję się na scenie jak ryba w wodzie. Wydawałoby się, że jest we własnym świecie. Rozglądnęłam się po innych członkach zespołu, którzy wyglądali tak samo jak wokalistka. We własnym świecie, w swoim żywiole. Spojrzałam ponownie na fioletowowłosą. Moje oczy się rozszerzyły. Na ramionach widniały japońskie znaki, które delikatnie świeciły się na fioletowo, a raczej miały taką poświatę. Spojrzałam na ludzi dookoła mnie, ale jakoś się tym nie przejęli. Wręcz wyglądali jakby tego nie zauważyli. No przepraszam bardzo, ale chyba nie podpięli jej do prądu, nie? Stałam lekko oniemiała. Po chwili Max ruszył przez scenę lekko potrącając ramię dziewczyny, która po tym zrobiła obrót wokół własnej osi. Może ludzie tego nie zauważyli, ale ja tak. Spojrzałam na Jacka pytającym wzrokiem. Był zamyślony. Zauważył to. Albo coś jest na rzeczy albo po prostu to jakiś dziwny trik. 
 Po zakończeniu utworu dostali od groma oklasków. Standardowo przyszedł do nich ten sam facet zadając jakieś pytania. 
 Gdy następny zespół zaczął następny utwór zaczęło mi się strasznie kręcić w głowie. Wyszłam z tłumu udając się za halę. Oparłam się o ścianę i ciężko wciągałam i wypuszczałam powietrze. Czasami naprawdę zazdroszczę facetom tego, że potrafią przez chwilę nie myśleć o niczym. Wyłączyć się na parę chwil. Kobiety tak nie potrafią. Mają za dużo na głowie nawet jak nic nie mają. 
 Nagle kichnęłam tworząc dookoła mnie śnieg.
- O ja cię kręcę! - usłyszałam głos, którego na początku nie rozpoznałam. Dopiero, gdy podniosłam oczy zobaczyłam roztrzepane blond włosy i jadowicie, zielone oczy. Blake. Nie dziwię się, że go nie rozpoznałam. Słyszałam go tylko raz. Co on tu w ogóle robi?
- Hm? - spojrzałam na niego zaskoczona.
- Nawet gdy kichasz to czarujesz! - jego rozbawiony, ale i zdumiony głos sprawił, że zachichotałam. 
- To nie czary. To klątwa - odparłam wzruszając ramionami. Mimo iż widziałam go raz w życiu nie gada mi się z nim jakoś bardzo źle. 
- Jak to klątwa? Wiesz jak można by było w ten sposób trolować ludzi? 
Zachowuje się jak 15-latek. Choć jak mam być szczera nie przeszkadza mi to. 
- To nie w moim stylu - uśmiecham się krótko - Co ty tutaj tak w ogóle robisz? Nie powinieneś, no ten...
- Mam wolne. Poza tym przyszedłem obejrzeć koncert. Może i nie miałem biletów, ale widok z dachu jest oszałamiający. 
- Interesują cię takie rzeczy? - zdziwiłam się. Myślałam, że osoby takie jak on mają ważniejsze sprawy na głowie.
- Jak wy to mówicie "istoty magiczne" - pokazał w powietrzu cudzysłów - Nie różnią się wcale, aż tak bardzo. Lubimy takie rzeczy. Szczególnie, że niektórzy biorą w nim udział.
- Serio? 
- Yhm... Widziałem parę osób na scenie jak i na widowni. Na dachu też było ich całkiem sporo - wzruszył ramionami wkładając ręce do kurtki - Ja się już będę zbierał. To cześć! - zaśmiał się odszedł w inną stronę zostawiając mnie samą.




* Impossible - Shontelle 

Tak wiem, że spieprzyłam -.- Jestem na siebie cholernie zła, ale naprawdę pisanie idzie mi opornie, a na dodatek nie miałam ostatnio czasu. Jak mówił Jason kreatywność się włącza w nocy, a mi w szczególności, więc dzisiaj pisałam od... 3 nad ranem do teraz... Z małymi przerwami na czytanie, ale ogólnie tak to wyglądało. Ale nie żałuje, bo widziałam najpiękniejszą rzecz na świecie i mówię o wschodzie słońca *~* Cudo! Nie wiem ile zdjęć cyknęłam xd
Poza tym oprócz tego, że mojej rodzinie ostatnio zachciało się wychodzić na dwór razem ze mną to pochłonęły mnie książki (przeczytałam już chyba 7...), a na dodatek anime plus fanfici. Ogólnie takie combo! No i wyjścia z przyjaciółmi. No i rysowanie! Ostatnio strasznie dużo rysuje....
Tak więc standardowo przepraszam, ale mam nadzieje, że się bardzo na mnie nie zawiedliście ;-;
4 komentarze = next
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

11 komentarzy:

  1. Ja się nie zawiodłam ogólnie kocham twoje opowiadania. To jedyne opowiadanie jakie czytałam gdzie po tym jak Jack i Elsa zostają parą fabuła się nie psuje. Ja też ostatnio zaczęłam od nowa dużo rysować. Pozdrawiam i dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie załamuj się . Przy następnym się postaraj trochę bardziej ale ten był ok

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, przesadzasz z tym, że to spieprzyłaś. Moim zdaniem jest super. Jakie książki? Pokażesz kiedyś co rysujesz? Sorki za ciekawość XD
    Czekam na next
    Pozdro i weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki, głównie fantasy albo jakieś romansidła xd Jeśli chodzi o rysunki to jeśli bardzo będziecie chcieli to wam pokażę ^^ Poza tym mam Deviantarta, ale na razie nie będę podawała wam nicku.

      Usuń
  5. Violence zaczyna mnie coraz bardziej zastanawiać i żałuję, że nie było jeszcze żadnego rozdziału z jej perspektywy T^T
    Ireth

    która po 13 dniach obozu ma 41 powiadomień z wattpada i stara się wszystko ogarnąć, choć jej trochę nie wychodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co czujesz z tym wattpadem :/ Ale poza tym dzięki za ten pomysł, bo chyba by następny rozdział nie powstał ^^

      Usuń
  6. Okeeeyy.. jak.mnie do Jelsy nie ciągnie. Tak tutaj jestem zadowolona. Pisanie na poziomie i można czytać bez potrzeby face palma co trzy minuty. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehm... No kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie wszystkich przepraszam (jak zwykle) ale wyjechałam za granicę i nie zdążyłam napisać żadnego rozdziału, a jedyny internet (i tak kiepskiej jakości) mam na telefonie z którego nie da się pisać na blogerze >.< Więc rozdział pokaże się jak wrócę :/ Niestety wakacje u mnie to taki czas że rzadko jestem w domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało!!! Doskonale Cię rozumiem ;-) BlackBerry nic się nie stało, BlackBerry nic się nie stało :-D Pozdrawiam - Luna

      Usuń