poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział #4 "Skąd ja ją znam?"

 [Elsa]

 Po powrocie do domu udało mi się przeanalizować to co się stało. I jedno co się tam nauczyłam to to, żeby nie wierzyć w bajeczki jakie wymyślają ludzie. Naprawdę nie spodziewałam się, że tam mogą wyglądać postacie, które spełniają marzenia dzieci. 
 I jeszcze ten Blake. Nie wiem, dlaczego, ale wydaje mi się podejrzany. Nie rozumiem trochę działania Northa, ale chyba chce jak najszybciej zakończyć tą wojnę. Czy wojna się w ogóle już zaczęła? 
 W niedzielę nie miałam zamiaru ruszać się z domu. Ale oczywiście moja siostra stwierdziła, że wyjdziemy na zakupy.
 Pojechałyśmy do najbliższej galerii. Ania ciągle rozmawiała o tym co się dzieje w jej klasie.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytała w końcu, kiedy kierowałyśmy się do jakiegoś sklepu z ubraniami. Już miałam odpowiedzieć "Yhm", ale wtedy by wyszło, że naprawdę jej nie słuchałam, bo taką odpowiedzieć dawałam przez ostatnie 10 minut. No może to było po części prawdą, ale nie chciałam, żeby się zdenerwowała. Albo co gorsza opowiedzieć o tym jeszcze raz. Kocham ją, ale mam za dużo na głowię, żeby przejmować się tym, że ktoś z jej klasy upuścił ołówek na środku sali. 
- Tak - pokiwałam energicznie głową choć byłam strasznie zmęczona. Zlustrowała mnie wzrokiem.
- Coś mi się nie wydaje, ale cię rozumiem. Może cię nie interesować moje życie - westchnęła ciężko.
- Aniu... Interesuję mnie. Tylko, że nie mam siły na cokolwiek.
- Jak chcesz możemy się wrócić - wskazała na wyjście za sobą.
- Nie. Chciałaś iść. Chce, żebyś była zadowolona - uśmiechnęłam się ciepło. Odwzajemniła uśmiech. 
 Zaczęło się latanie po sklepach. Ania brała wszystko co jej się podobało, wiec trochę nam zajmowało przymierzanie. 
 Ruda podała mi kolejną porcję ciuchów i sama skręciła w inną stronę. Westchnęłam próbując lepiej złapać stertę ubrań dopóki telefon w mojej kieszeni nie wydał charakterystycznego dźwięku. Robiąc jakieś dziwne pozycje udało mi się w końcu wyciągnąć urządzenie i odblokować ekran. Super! Łańcuszek! Tylko po to się tak męczyłam, żeby zobaczyć jakiegoś durnego SMSa?!
 Wkurzona włożyłam telefon do kieszeni. Nagle poczułam jak na kogoś wpadam, upadam, a ubrania razem ze mną. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Już miałam nakrzyczeć na osobę, która na mnie wpadła, ale gdy otworzyłam oczy to zaniemówiłam. 
- Przepraszam - usłyszałam łagodny głos dziewczyny. Zaczęła zbierać ubrania z podłogi te, które wypadły mi z rąk. Poszłam w jej ślady nie spuszczając z niej wzroku. Gdy na ziemi nie było już nic obie wstałyśmy, a ja mogłam się jej bliżej przyjrzeć. 
 Była wyższa ode mnie o parę centymetrów. Miała białe, proste jak druty włosy do pasa, które pobłyskiwały delikatnie na fioletowo. Mały nos, na którym znajdowały się prawie niewidoczne piegi, usta były wąskie, ale z drugiej strony pełne. Jej twarz była okrągła, ale z widocznymi kośćmi policzkowymi. Największą uwagę przykuwały duże, granatowe oczy z przebłyskami czystego błękitu skrywające się pod gęstymi, czarnymi rzęsami. Przypominały rozgwieżdżone niebo nocą. 
 Na jej chudej posturze leżała błękitna sukienka w białe kropki do połowy ud. Na ramionach miała lazurowy sweter. 
 Na szyi zauważyłam srebrny łańcuszek, ale reszta kryła się pod ubraniem.
 Mogę szczerze powiedzieć, że stałam przed jedną z najpiękniejszych dziewczyn na świecie. Jednak miałam uczucie, że gdzieś ją już widziałam. Że ją skądś znam.
- Nic ci się nie stało? - zapytała z troską. Znam ten głos. Skąd ja znam ten głos? 
- N-Nie - potrząsnęłam głową. Uśmiechnęła się ciepło. Podała mi ubrania Anki. Skąd ja ją znam? Tylko to pytanie krążyło mi po głowie. Może była jest jakąś modelką i widziałam ją w jakimś magazynie? Ale nie poznałabym wtedy głosu. Nie mogę sobie przypomnieć...
- To cześć! Uważaj na siebie - zaśmiała się machając mi na pożegnanie i wyszła. Jej śmiech dźwięczał mi w uszach. 
- Wow - usłyszałam głos mojej siostry za sobą. Pośpiesznie się odwróciłam, żeby nie patrzyć się ciągle miejsce gdzie stała dziewczyna - Kto to był?
- Nie wiem - wzruszył ramionami - Wpadłyśmy na siebie przez przypadek. Idziemy?
- Yhm - powiedziała i poszła w stronę szatni.
 Przez resztę dnia zadawałam sobie pytanie skąd mogę znać tamtą dziewczynę, ale do niczego nie doszłam. Zapytałabym się Jacka, ale nawet jak szczegółowo opiszę to nie znam jej imienia, nazwiska... W sumie nic o niej nie wiem. Po dłuższym czasie stwierdziłam, że sobie i tak nie przypomnę, a najprawdopodobniej już nawet nigdy nie zobaczę, więc starałam się już o niej nie myśleć.  
 Gdy się obudziłam w poniedziałek poczułam na gołej skórze ramion podmuch powietrza. Podniosłam zaspane oczy. Na noc zostawiałam otwarte okno, bo było mi zazwyczaj za gorąco. Niebo było szare, a ciężkie, ciemne chmury wyglądały jakby miały zaraz pęknąć. 
 Wstałam z łóżka i poszłam zamknąć okno. Nie chciałam mieć powodzi w pokoju. 
 Nawet nie zauważyłam kiedy byłyśmy już w szkole. Ruda poleciała już o swojej klasy, a ja dalej stałam na środku korytarza. Poprawiłam plecak na ramieniu i ruszyłam w stronę klasy. Na dworze coś huknęło przez co odwróciłam się w stronę okna. Burza. Rozpadało się na dobre.
 Gdy ponownie błysnęło usłyszałam za sobą pisk. Spojrzałam na osobę. Alice jedną ręką kurczowo trzymała się butli, a drugą przyciskała do piersi. Trzęsła się i zbledła jakby zobaczyła ducha. Miała na sobie dziwny brązowo-różowy sweter sięgający do połowy ud. Wyglądał jakby nie był jej. Był po prostu za duży. 
- Boisz się burzy? - zapytałam poprawiając rękawy swetra. 
- A ty nie? - powiedziała słabym głosem. Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Nie... Mnie takie rzeczy nie straszą - tak, ponieważ mnie straszą demony, koszmary i inne potwory. Burza przy tym jest watą cukrową.
- Odważna jesteś - zagryzła wargę wbijając wzrok w podłogę. Zaśmiałam się cicho. 
- Nie jestem - oparłam cicho - Chodź już pod klasę.
 Pobiegła do mnie i razem poszłyśmy do klasy. Gdy zadzwonił dzwonek usiadłam z nią. Jacka znowu nie było. Powtórka z zeszłego roku. Teraz w ogóle nie będzie przychodził do szkoły, bo Mrok znowu nie daje im spokoju. 
 Ostatnią lekcją był wf. Stwierdziłam, że zgłoszę nieprzygotowanie, ponieważ jestem zbytnio zmęczona. Nawet nie wiem czym. Ostatnio tak się ciągle czuję chociaż nic takiego nie robię. 
 Usiadłam na ławce na końcu sali. Co dziwne tylko ja zgłosiłam np. Zwykle robi to połowa dziewczyn, żeby pogadać albo pooglądać chłopaków w akcji. A dziś wszystkie są na boisku. No możne oprócz Alice, która się do mnie dosiadła. Skulona wpatrywała się w okno, ale za każdym razem kiedy grzmotnęło zamykała kurczowo oczy. Chciałam z nią o czymś pogadać, ale nie wiedziałam jak zacząć temat. Po prostu, żeby przerwać tą niezręczną ciszę. 
 Stukałam paznokciami o kolona co chwilę poprawiając sweter. Nagle jedno z okien się otwarło wpuszczając chłodne powietrze do środka. Na odkrytej skórze dziewczyny pojawiła się gęsia skórka, a sama skuliła się jeszcze bardziej. Pośpiesznie zamknęłam okno.
- Czy tobie nigdy nie jest zimno? - zapytała po chwili. Mocno trzymała się końców rękawów, aby tylko się z niej nie zsunęły. 
- Rzadko. Każdemu w którymś momencie robi się zimno, rzadziej lub częściej - wzruszyłam ramionami. Podciągnęłam kolana, żeby usiąść po turecku. 
- Elso - mruknęła po chwili przeciągając ostatnią literę.
- Tak?
- Wierzysz w życie po śmierci? 
Zamrugałam parę razy. Podrapałam się po głowie zastanawiając się nie nad samym pytaniem. Bardziej na tym czemu mi je zadała.
- Dlaczego pytasz? 
- Bo nikomu innemu nie mogę zadać tego pytania, a mnie męczy o paru tygodni - wzruszyła ramionami - Prawdę mówiąc jesteś osobą, z którą najczęściej rozmawiam, a mamie na pewno nie zadałabym takiego pytania. 
- Niby czemu? - spytałam jak głupia. Odwróciła wzrok..
- Bo by chyba zwariowała. Już i tak to robi bez durnych pytań.
- Masz rodzeństwo?
- Nie - ugryzła wnętrze policzka - Mama to jedyna rodzina jaką mam. Tata umarł na białaczkę. 
- Och - zniżyłam głos. 
- Przepraszam jeżeli cię przytłaczam, ale musiałam się komuś wygadać. 
- N-Nie jak po prostu... Nie wiem co powiedzieć - spuściłam wzrok. Przez ile cierpienia jeszcze przejdzie ta dziewczyna. 
 Siedziałyśmy przez chwilę cicho. Strasznie mi jej szkoda. Po jakimś czasie przerwała niezręczną ciszę. 
- To jaka jest odpowiedź na moje pytanie?
- Nie wiem. Na pewno coś tam jest, ale co. Nikt się tego nie dowie - wzruszyłam ramionami - W sumie to nie odpowiedziałaś też na moje pytanie.
- Chciałabym po prostu wiedzieć co mnie czeka.
Przełknęłam ślinę. Spojrzałam w tym samym kierunku co ona. Po szybie spływały krople deszczu. To jakby niebo płakało.
 Niestety często, gdy są takie dni moje szczęście znika. Innymi słowy Ania kończyła wcześniej lekcje, a auto szofera się zepsuło, więc muszę iść na piechotę. Super. 
 Zrezygnowana wyszłam ze szkoły. Miałam już biec do domu, ale nagle usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się szukając źródła głosu. Violence o mało się nie przewracając zbiegła po schodach zatrzymując się tuż przy mnie. Oparła ręce na udach ciężko dysząc.
- Coś się stało? Wiesz, nie mam kurtki z kapturem tak jak ty, więc chce jak najszybciej wrócić do domu - powiedziałam czując jak kosmyki włosów przyklejają mi się do twarzy. Wyciągnęła rękę przed siebie. Trzymała w dłoni dwa bilety. Podniosła energicznie głowę patrząc mi w oczy.
- To na ten konkurs, żebyś mogła wejść. Twojej siostrze już dałam. Ciebie jakoś nie mogłam dzisiaj znaleźć.
- A po co mi dwa? - zapytałam unosząc brew do góry.
- Dasz ten drugi Jackowi? Jestem pewna, że szybciej ty się z nim zobaczysz niż ja.
- Okej - wzięłam bilety i szybko schowałam je do torby - To cześć! - pomachał po czym puściłam się biegiem. Nie zamierzała moknąć jeszcze bardziej. 
 Pomiędzy drzewami zobaczyłam czerwony błysk. Zatrzymałam się o mało nie wpadając w błoto. Wydawało mi się, że widziałam czerwone oczy, ale gdy podeszłam do linii drzew nic już tam nie było. Z ogłupiałą miną wpatrywałam się tam przez chwilę dopóki nie kichnęłam. Na ziemi uformował się mokry śnieg. O nie...


***

[Jason]

 Podobno przebywanie na świeżym powietrzu jest dobre. Dlaczego ludzie tego nie robią? Tylko kiszą się w barach i klubach popijając alkohol albo siedzą w domu oglądając filmy. Przecież równie dobrze mogę robić to na dworze. A przynajmniej dopóki jest ciepło. Potem może być gorzej. 
 Słyszałem, że w nocy jesteśmy bardziej kreatywni. Nie tylko ludzie, ale i inne stworzenia. Może to i prawda, bo to czas, w którym zadaje sobie najgłupsze pytania na świecie. Nie tylko pytanie "Co zjem na obiad?" bo odpowiedź zawsze jest ta sama. 
 Leżę sobie na dachu jakiegoś małego klubu czekając aż coś się napatoczy. Mówiąc "coś" mam namyśli jedzenie. Niektórzy myślą, że to obrzydliwe i ogółem straszne. No, ale bez jaj! Każdy w jakiś sposób musi się pożywić! Ludzie wciskają sobie hamburgery do gardeł, demony wysysają duszę, a wampiry piją krew. Tego się nie zmieni. 
 Czasami, gdy patrzę sobie niebo księżyc próbuje się wcisnąć w moje pole widzenia. Tak samo teraz. Mam wrażenie, że patrzy na mnie z wyrzutem. To, że nienawidzę swojego ojca i nie jestem po jego stronie nie znaczy, że będę po jego stronie. Jestem neutralny. A teraz patrzy na mnie zrezygnowany. 
- Czego ty ode mnie oczekujesz? - pytam zezłoszczony - Zakłócasz mi odpoczywanie, a teraz muszę na ciebie patrzeć.
Powoli zaczynają go otaczać chmury.
- Wal się. Nie chce mi się z tobą rozmawiać - warknąłem odwracając się na bok. 
- Znowu gadasz sam do siebie? - słyszę rozbawiony głos barmanki. Wie kim jestem i jej to nie przeszkadza dopóki nie zabieram się, za któregoś z jej pracowników. To jej klub. 
 Nie jest chuda. Jest ogromna, a raczej jej ciało. Twarz ma nawet szczupłą. Pod mocno czarnymi rzęsami (od tuszu) kryją się szare, zwykłe oczy, a na głowie jak zwykle ma wysokiego koka. Jej włosy mają trudny do określenia ocień;  ni to brąz, ni to blond. Ubrana wiecznie w czarną sukienkę z ćwiekami. I tak, jest człowiekiem. 
- Nie mam z kim, to zostaję sam ja. Ale nawet ten idiota ze ze mnę nie wytrzymuje.
- Nie wytrzymujesz sam ze sobą... Nieźle - szczerzy się głupio - Może byś sobie kogoś znalazł?
- Głodny jestem - ignoruje jej pytanie, a raczej sugestię.
- I to jest kolejny powód, żebyś sobie kogoś znalazł - patrzę na nią zrezygnowanym wzrokiem - Na stałe.
Wraca do klubu. 
Nie wiem, dlaczego ale moje myśli lądują na przepięknej niebieskookiej blondynce. Zajętej niebieskookiej blondynce.  Jęczę zmęczony. Nie mogę. Jak zaczynam o niej myśleć to trudno mi skończyć. Głupie i złudne uczucie, że kiedyś mi wybaczy ten pocałunek krąży mi po głowie powodując uścisk w gardle. Wiem co zrobiłem. I muszę się trzymać od niej z daleka. Nie tylko z tego powodu. Boję się, że się na nią rzucę. 
 Brzmi to strasznie, wiem, ale nic na to nie poradzę. Chce jej dobra, które zapewnia jej ten idiota. Ja jej nie mogę to niech on przynajmniej to robi. 
 To dziwne, bo powinna mi być obojętna, ale nie jest. Potrafi tak zamącić w głowie, że to aż straszne. 
 Wkładam rękę do kieszeni szukając pewnego przedmiotu. Wyciągam z niej srebrny krzyżyk z czerwonymi kryształkami. Kojarzy mi się z matką, bo mi go dała. Jakiś człowiek myślał, że ją tym odstraszy, a tylko rozbawił. Odebrała mu to na pamiątkę, którą mi oddała. Czasami się zastanawiam czy wiedziała o tym co się stanie. Bo dała mi go dzień przed jej śmiercią. 







Przepraszam, że tak późno (mam wrażenie, że ciągle zaczynam od przepraszam, ale nie ważne xd), ale straciłam wenę, którą odzyskuje wieczorem. Tak jak Jason stwierdził w nocy jesteśmy bardziej kreatywni.
I dziękuje za 50 000!!! Jesteście niesamowici ^^
I zaktualizowałam zakładkę "Bohaterowie". Możecie sobie zobaczyć Blake'a xd I pamiętajcie, że ta strona jest tylko by przybliżyć wam wygląd bohaterów. Nigdy nie będą tacy sami jak w mojej wyobraźni.  
I zastanawiałam się nad zakładkę spam. Może parę osób chce się zareklamować, bo zaczęło dopiero pisać, a głupi im w komentarzu. Nie wiem czy to ma sens, dlatego się was pytam.
I standardowo przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły, ale pisałam to szybko :/
Zapomniałam dopisać!!
3 komentarze = next
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

6 komentarzy:

  1. Super rozdział. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że w nocy jesteśmy bardziej kreatywni bo w moim przypadku to się zgadza XD Kim jest ta dziewczyna? Ja chcem wiedzieć! Odpowiedzi chcem! Wąteek z perspektywy Jasona był bardzo interesujący.
    Czekam na next
    Pozdro i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się spodobał rozdział, masz po prostu talent do pisania(,ktorego ci zazdroszczę). Zgadzam się z tym, że człowiek jest bardziej kreatywny w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny!!! Nie wiem co powiedzieć... Cudo!!! Czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskakujesz mnie coraz bardziej. A wyznanie Jasona mega

    OdpowiedzUsuń
  6. . kropka obecności ^^

    OdpowiedzUsuń