[Elsa]
Wróciłam cała przemoczona do domu. Wyglądałam jakby dopiero co wyszła z pod prysznica tylko, że w ubraniach. Gdy zdjęłam buty od razu poleciałam do pokoju i zaczęłam wypakowywać książki z mokrego plecaka, a sama wlazłam później pod prysznic. Jak to pod prysznicem zwykle bywa, zamiast się myć, a przynajmniej opłukać stałam jak kołek i myślałam. Myślałam o mnie, moim życiu, ludzkości i o tym wszystkim o czym kobieta może myśleć. Najbardziej mnie martwił Jack. Rzadko był, a ja nawet do końca nie wiem co on na tych misjach robił. Parę razy już zbierałam się, żeby o to zapytać, ale wtedy albo go nie było albo było za dużo osób dookoła. Chociaż... Czemu by go teraz nie zapytać?
Szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy i włożyłam na siebie w sumie byle co. Rzuciłam się na łóżko z telefonem w ręku i napisałam do Jacka.
- "Musimy pogadać"
Wiedziałam, że albo odpisze praktycznie od razu albo nie odpisze wcale. Jak zwykle z resztą...
Na szczęście pierwsza opcja się sprawdziła.
- "Dajesz"
Jak on mnie czasami irytował. Dlaczego faceci wszystko muszą załatwiać od razu? Oczywiście, że chciałam z nim porozmawiać w cztery oczy, a nie przez telefon. Z wielu powodów.
- "Ale nie w ten sposób. Przyjedź do mnie"
- "Wow... To musi być naprawdę ważne skoro ląduje na dywaniku u dyrektorki xd"
Jedyne co wtedy chciałam zrobić to go trzasnąć.
- "Tak jest ważne, więc przyjedź i mnie nie denerwuj!"
- "Będę za 5 minut"
No wreszcie, ile można... Byłam naprawdę ciekawa, a z drugiej strony zdenerwowana. No i oczywiście się martwiłam. Nie mógł tak znikać, a szczególnie, gdy był już prawie koniec roku i trzeba poprawiać oceny. Wiedziałam, że nie obchodziła go średnia ani szkoła, ale poprawiać klasy to mu na pewno bym nie pozwoliła.
Poszłam szybko do Anki, aby powiadomić ją, że Jack zaraz przyjdzie. Nie przejęła się tym zbytnio. Słuchała muzykę i czytała jakieś komiksy... albo mangę. Nie zwróciłam uwagi.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Uchyliłam delikatnie drzwi, aby się upewnić czy to na pewno bałwan przyszedł, ale gdy zobaczyłam białą czuprynę otworzyłam szerzej drzwi. Niebieskooki uśmiechnął się, ale od razu zmienił wyraz twarzy, gdy zobaczył mnie w całej okazałości.
- Coś się stało? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Rzadko widzę cię w rozpuszczonych włosach i w takim stroju - uśmiechnął się delikatnie. Rzeczywiście szara, luźna koszulka i krótkie spodenki nie są strojem eleganckim.
- Nie będę się specjalnie dla ciebie stroić - uśmiechnęłam się chytrze i wciągnęłam go do domu.
- Jeszcze jest opcja, że to ja będę ciebie stroił - puścił mi oczko.
- Chyba w twoich snach - odparłam i udałam się w stronę mojego pokoju, a on za mną. Zamknęłam drzwi tak żeby Ania na pewno nie wlazła po czym usiadłam na łóżku obok Jacka. Chwilę się tak na siebie patrzyliśmy i nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
- To... O czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał w końcu.
- O tobie - odpowiedziałam. Zrobił taką minę jakby miał parsknąć śmiechem, ale tego nie zrobił. Nie wiem czemu.
- Chciałam zapytać gdzie znikasz na całe dni - dokończyłam. W jednej sekundzie jego mina i postawa zmieniła się na zakłopotaną. Przeczesał swoje białe włosy i odwrócił wzrok. Chyba nie chciał mi tłumaczyć.
- Przecież ci mówiłem, że jeżdżę na misje - odpowiedział dalej odrywając ode mnie wzrok.
- Taka odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje... Chciałabym wiedzieć co ty na nich takiego ważnego robisz na tych "misjach" - popatrzyłam się na niego z wyrzutem. Nie ruszył się, nic nie powiedział, nic nie zrobił. Siedział i nie zwracał uwagi na to co się dzieje dookoła. Westchnęłam ciężko i usiadłam mu na kolanach. Zdziwiony popatrzył się na mnie z lekkim rumieńcem. Z jednej strony chciałam się zaśmiać widząc jego minę, ale sprawa była dla mnie zbyt poważna. Patrzyłam się mu prosto w oczu, żeby się jeszcze chwile po zastanawiał.
- Martwię się o ciebie - powiedziałam w końcu - Naprawdę. Jesteśmy wszyscy w tym samym bagnie i chcę żebyśmy jak najszybciej z niego wyszli bez żadnych strat, ale żeby to się stało musimy sobie nawzajem pomagać. Nie chcę być jedyną osobą, która nie wie co się dzieje. Poza tym szkoła też jest ważna. Wiem, że cię ona w ogóle nie obchodzi, ale nie chcę żebyś poprawiał klasę. Im szybciej ją skończysz tym lepiej - skończyłam. Chyba nie wiedział co ma zrobić. Wyglądał jakby walczył z myślami. W końcu westchnął cicho i objął mnie w pasie.
- Nie chciałem cię martwić. Uznałem, że będzie lepiej jak nie będziesz wiedziała. Ale jak zwykle wszystko spieprzyłem. Dlaczego ja muszę być takim kretynem... - zaśmiał się smutno. Nie spuszczałam z niego wzroku. Czekałam aż w końcu odpowie na moje pytanie. Poza tym nie chciałam mu mówić, że tego nie spieprzył, bo tak nie było. Był kretynem, ale go kocham ponad wszystko, a muszę przyznać, że jego kretynizm był czasem słodki (poza jednym wyjątkiem).
- Ukradli wspomnienia wróżce. Oczywiście nie wszystkie, ale kilkanaście, kilkadziesiąt. Nie wiem dokładnie ile. Wiemy, że między innymi... są tam twoje - tego się nie spodziewałam, ale mu nie przerywałam - Poza tym Mrok wrócił z "krainy martwych". W jakiś sposób powrócił do życia i znowu zaczyna terroryzować, niektóre miasta. Dlatego mnie tak często nie ma. Nie dość, że szukamy tych wspomnień to muszę się jeszcze zajmować koszmarami - nic więcej nie dodał. Zrozumiałam, dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć, ale nie zmieniało to faktu, że byłam troszeczkę na niego zła. To, że Mrok już ożył wiedziałam, ale wspomnienia był dla mnie czymś nowym. Po co im były moje wspomnienia jeżeli już chyba wszyscy znają moją cholerną historię?
- Wiecie kto dokładnie ukradł wspomnienia?
- Tak. Sławne trio i ten baran - odpowiedział szybko.
- Baran? Jaki baran? - wypaliłam nie wiedząc o kogo mu chodzi. Popatrzył się na mnie lekko zdziwiony.
- No ten czarnowłosy wampir - sprecyzował. Acha... Już wiem o kogo chodzi. Czemu go tak nazwał?... Acha... To też już wiem.
- Po co im moje wspomnienia?
- Tego nie wiemy. Może jest coś w nich czego jeszcze nie wiedzieli - odparł wzruszając ramionami. Popatrzyłam się na niego po czym uśmiechnęłam się czule. Tego się nie spodziewał.
- Dziękuje, że mi w końcu powiedziałeś - odparłam przechylając lekko głowę.
- T-to nie jesteś już zła?- zapytał robiąc duże oczy.
- Oczywiście, że jestem jeszcze zła, ale bym była bardziej jeżeli byś mi powiedział - zachichotałam. Odwzajemnił uśmiech.
Zamilkliśmy. W sumie to wszystko co chciałam wiedzieć, ale bardzo chciałam, żeby został. Po prostu.
- Elsa... - zaczął zmieszany.
- Tak?
- Bo wiesz... Zbliżają się wakacje i ten no, myślałem czy... Nie pojechałabyś gdzieś ze mną? Wiesz... Na taką wycieczkę - uśmiechnął się nerwowo.
- Zależy na jaką wycieczkę i gdzie - odparłam. Zacisnął mocno usta jakby chciał powiedzieć, ale nie umiał. Zdziwiło mnie to trochę.
- Do Arendelle - powiedział szybko i patrzył na moją reakcję. Otworzył szerzej oczy i rozchyliłam lekko usta. Dlaczego on chciał mnie tam zabierać? Wie jakie było dla mnie trudne życie w nim to dlaczego?
- Ale nie tylko tam! Ogólnie do Norwegii... Pozwiedzać, pobawić się. Po prostu taka tygodniowa wycieczka - poprawił się po chwili.
- Dlaczego chcesz mnie tam zabrać? - zapytałam w końcu. Popatrzył się na mnie z czułością.
- Elso... Wiem jakie było tam dla ciebie trudne życie, ale... Nie chciałabyś odwiedzić rodziców? Na wszystkich świętych cię przy nich nie było. Poza tym jestem pewien, że masz też jakiś dobre wspomnienia. Szczerze to ja... Sam też chciałbym odwiedzić swoich rodziców jeśli ich znajdę - wytłumaczył. Nie wiem dlaczego, ale zachciało mi się płakać. Nie wiem czy z tęsknoty czy, dlatego że wspomniał o moich rodzicach lub o swoich. Poczułam jak do moich oczu na pływają łzy, ale na moje usta wkradł się uśmiech. Zaczęłam się cicho śmiać z samej siebie. Naprawdę nie wiem co się ze mną działo, ale dwie sprzeczne ze sobą emocje dominowały mną.
Jack widząc moją reakcję przytulił mnie mocno, ale sam się uśmiechnął.
- To mogę poznać odpowiedź?
- Tak... Pojadę z tobą - zaśmiałam się równocześnie pociągając nosem - Sami?
- Sami. Tylko my we dwoje - uścisnął mnie jeszcze mocniej. Wiedziałam jednak, że nie tylko po to chciał tam pojechać. Znałam go, bardzo dobrze go znałam. Byłam pewna, że jedzie tam też jako strażnik marzeń
- Jack?
- Tak śnieżynko?
- Czy myślisz, że tam znajdziesz wspomnienia? - zapytałam. Poczułam jak się wzdrygnął, trafiłam w sedno. Odsunął się na tyle by zobaczyć moją twarz.
- Czasami jesteś tak sprytna i mądra, a z drugiej strony tak uparta i upierdliwa, że aż słodka - westchnął uśmiechając się. Nie mogłam powstrzymać się, aby nie zachichotać. Złapałam go delikatnie za poliki i przysunęłam moje usta do jego czoła.
- Kocham cię - szepnęłam. Złapał delikatnie moją rękę i uśmiechnął się pod nosem.
- Ja ciebie też...
Szybko się wykąpałam, wysuszyłam włosy i włożyłam na siebie w sumie byle co. Rzuciłam się na łóżko z telefonem w ręku i napisałam do Jacka.
- "Musimy pogadać"
Wiedziałam, że albo odpisze praktycznie od razu albo nie odpisze wcale. Jak zwykle z resztą...
Na szczęście pierwsza opcja się sprawdziła.
- "Dajesz"
Jak on mnie czasami irytował. Dlaczego faceci wszystko muszą załatwiać od razu? Oczywiście, że chciałam z nim porozmawiać w cztery oczy, a nie przez telefon. Z wielu powodów.
- "Ale nie w ten sposób. Przyjedź do mnie"
- "Wow... To musi być naprawdę ważne skoro ląduje na dywaniku u dyrektorki xd"
Jedyne co wtedy chciałam zrobić to go trzasnąć.
- "Tak jest ważne, więc przyjedź i mnie nie denerwuj!"
- "Będę za 5 minut"
No wreszcie, ile można... Byłam naprawdę ciekawa, a z drugiej strony zdenerwowana. No i oczywiście się martwiłam. Nie mógł tak znikać, a szczególnie, gdy był już prawie koniec roku i trzeba poprawiać oceny. Wiedziałam, że nie obchodziła go średnia ani szkoła, ale poprawiać klasy to mu na pewno bym nie pozwoliła.
Poszłam szybko do Anki, aby powiadomić ją, że Jack zaraz przyjdzie. Nie przejęła się tym zbytnio. Słuchała muzykę i czytała jakieś komiksy... albo mangę. Nie zwróciłam uwagi.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Uchyliłam delikatnie drzwi, aby się upewnić czy to na pewno bałwan przyszedł, ale gdy zobaczyłam białą czuprynę otworzyłam szerzej drzwi. Niebieskooki uśmiechnął się, ale od razu zmienił wyraz twarzy, gdy zobaczył mnie w całej okazałości.
- Coś się stało? - zapytałam lekko zdziwiona.
- Rzadko widzę cię w rozpuszczonych włosach i w takim stroju - uśmiechnął się delikatnie. Rzeczywiście szara, luźna koszulka i krótkie spodenki nie są strojem eleganckim.
- Nie będę się specjalnie dla ciebie stroić - uśmiechnęłam się chytrze i wciągnęłam go do domu.
- Jeszcze jest opcja, że to ja będę ciebie stroił - puścił mi oczko.
- Chyba w twoich snach - odparłam i udałam się w stronę mojego pokoju, a on za mną. Zamknęłam drzwi tak żeby Ania na pewno nie wlazła po czym usiadłam na łóżku obok Jacka. Chwilę się tak na siebie patrzyliśmy i nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
- To... O czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał w końcu.
- O tobie - odpowiedziałam. Zrobił taką minę jakby miał parsknąć śmiechem, ale tego nie zrobił. Nie wiem czemu.
- Chciałam zapytać gdzie znikasz na całe dni - dokończyłam. W jednej sekundzie jego mina i postawa zmieniła się na zakłopotaną. Przeczesał swoje białe włosy i odwrócił wzrok. Chyba nie chciał mi tłumaczyć.
- Przecież ci mówiłem, że jeżdżę na misje - odpowiedział dalej odrywając ode mnie wzrok.
- Taka odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje... Chciałabym wiedzieć co ty na nich takiego ważnego robisz na tych "misjach" - popatrzyłam się na niego z wyrzutem. Nie ruszył się, nic nie powiedział, nic nie zrobił. Siedział i nie zwracał uwagi na to co się dzieje dookoła. Westchnęłam ciężko i usiadłam mu na kolanach. Zdziwiony popatrzył się na mnie z lekkim rumieńcem. Z jednej strony chciałam się zaśmiać widząc jego minę, ale sprawa była dla mnie zbyt poważna. Patrzyłam się mu prosto w oczu, żeby się jeszcze chwile po zastanawiał.
- Martwię się o ciebie - powiedziałam w końcu - Naprawdę. Jesteśmy wszyscy w tym samym bagnie i chcę żebyśmy jak najszybciej z niego wyszli bez żadnych strat, ale żeby to się stało musimy sobie nawzajem pomagać. Nie chcę być jedyną osobą, która nie wie co się dzieje. Poza tym szkoła też jest ważna. Wiem, że cię ona w ogóle nie obchodzi, ale nie chcę żebyś poprawiał klasę. Im szybciej ją skończysz tym lepiej - skończyłam. Chyba nie wiedział co ma zrobić. Wyglądał jakby walczył z myślami. W końcu westchnął cicho i objął mnie w pasie.
- Nie chciałem cię martwić. Uznałem, że będzie lepiej jak nie będziesz wiedziała. Ale jak zwykle wszystko spieprzyłem. Dlaczego ja muszę być takim kretynem... - zaśmiał się smutno. Nie spuszczałam z niego wzroku. Czekałam aż w końcu odpowie na moje pytanie. Poza tym nie chciałam mu mówić, że tego nie spieprzył, bo tak nie było. Był kretynem, ale go kocham ponad wszystko, a muszę przyznać, że jego kretynizm był czasem słodki (poza jednym wyjątkiem).
- Ukradli wspomnienia wróżce. Oczywiście nie wszystkie, ale kilkanaście, kilkadziesiąt. Nie wiem dokładnie ile. Wiemy, że między innymi... są tam twoje - tego się nie spodziewałam, ale mu nie przerywałam - Poza tym Mrok wrócił z "krainy martwych". W jakiś sposób powrócił do życia i znowu zaczyna terroryzować, niektóre miasta. Dlatego mnie tak często nie ma. Nie dość, że szukamy tych wspomnień to muszę się jeszcze zajmować koszmarami - nic więcej nie dodał. Zrozumiałam, dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć, ale nie zmieniało to faktu, że byłam troszeczkę na niego zła. To, że Mrok już ożył wiedziałam, ale wspomnienia był dla mnie czymś nowym. Po co im były moje wspomnienia jeżeli już chyba wszyscy znają moją cholerną historię?
- Wiecie kto dokładnie ukradł wspomnienia?
- Tak. Sławne trio i ten baran - odpowiedział szybko.
- Baran? Jaki baran? - wypaliłam nie wiedząc o kogo mu chodzi. Popatrzył się na mnie lekko zdziwiony.
- No ten czarnowłosy wampir - sprecyzował. Acha... Już wiem o kogo chodzi. Czemu go tak nazwał?... Acha... To też już wiem.
- Po co im moje wspomnienia?
- Tego nie wiemy. Może jest coś w nich czego jeszcze nie wiedzieli - odparł wzruszając ramionami. Popatrzyłam się na niego po czym uśmiechnęłam się czule. Tego się nie spodziewał.
- Dziękuje, że mi w końcu powiedziałeś - odparłam przechylając lekko głowę.
- T-to nie jesteś już zła?- zapytał robiąc duże oczy.
- Oczywiście, że jestem jeszcze zła, ale bym była bardziej jeżeli byś mi powiedział - zachichotałam. Odwzajemnił uśmiech.
Zamilkliśmy. W sumie to wszystko co chciałam wiedzieć, ale bardzo chciałam, żeby został. Po prostu.
- Elsa... - zaczął zmieszany.
- Tak?
- Bo wiesz... Zbliżają się wakacje i ten no, myślałem czy... Nie pojechałabyś gdzieś ze mną? Wiesz... Na taką wycieczkę - uśmiechnął się nerwowo.
- Zależy na jaką wycieczkę i gdzie - odparłam. Zacisnął mocno usta jakby chciał powiedzieć, ale nie umiał. Zdziwiło mnie to trochę.
- Do Arendelle - powiedział szybko i patrzył na moją reakcję. Otworzył szerzej oczy i rozchyliłam lekko usta. Dlaczego on chciał mnie tam zabierać? Wie jakie było dla mnie trudne życie w nim to dlaczego?
- Ale nie tylko tam! Ogólnie do Norwegii... Pozwiedzać, pobawić się. Po prostu taka tygodniowa wycieczka - poprawił się po chwili.
- Dlaczego chcesz mnie tam zabrać? - zapytałam w końcu. Popatrzył się na mnie z czułością.
- Elso... Wiem jakie było tam dla ciebie trudne życie, ale... Nie chciałabyś odwiedzić rodziców? Na wszystkich świętych cię przy nich nie było. Poza tym jestem pewien, że masz też jakiś dobre wspomnienia. Szczerze to ja... Sam też chciałbym odwiedzić swoich rodziców jeśli ich znajdę - wytłumaczył. Nie wiem dlaczego, ale zachciało mi się płakać. Nie wiem czy z tęsknoty czy, dlatego że wspomniał o moich rodzicach lub o swoich. Poczułam jak do moich oczu na pływają łzy, ale na moje usta wkradł się uśmiech. Zaczęłam się cicho śmiać z samej siebie. Naprawdę nie wiem co się ze mną działo, ale dwie sprzeczne ze sobą emocje dominowały mną.
Jack widząc moją reakcję przytulił mnie mocno, ale sam się uśmiechnął.
- To mogę poznać odpowiedź?
- Tak... Pojadę z tobą - zaśmiałam się równocześnie pociągając nosem - Sami?
- Sami. Tylko my we dwoje - uścisnął mnie jeszcze mocniej. Wiedziałam jednak, że nie tylko po to chciał tam pojechać. Znałam go, bardzo dobrze go znałam. Byłam pewna, że jedzie tam też jako strażnik marzeń
- Jack?
- Tak śnieżynko?
- Czy myślisz, że tam znajdziesz wspomnienia? - zapytałam. Poczułam jak się wzdrygnął, trafiłam w sedno. Odsunął się na tyle by zobaczyć moją twarz.
- Czasami jesteś tak sprytna i mądra, a z drugiej strony tak uparta i upierdliwa, że aż słodka - westchnął uśmiechając się. Nie mogłam powstrzymać się, aby nie zachichotać. Złapałam go delikatnie za poliki i przysunęłam moje usta do jego czoła.
- Kocham cię - szepnęłam. Złapał delikatnie moją rękę i uśmiechnął się pod nosem.
- Ja ciebie też...
***
Jeszcze parę dni i maj się skończy, a po maju czerwiec, a po czerwcu wakacje. Mimo, że został miesiąc do nich jeszcze dużo się będzie działo...
Trzy dni przed końcem maja przyszłam do szkoły w nastroju takim jak zwykle. Nic przez cały dzień się w sumie nie działo. Dzień jak dzień. Nurtowało mnie to, że jeszcze nie spełniła przysługi Tim'owi. Bałam się co dla mnie szykował, a przydałoby się mu jakoś odwdzięczyć po tej felernej chemii.
Gdy powoli kierowałam się do wyjścia poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę. Odwróciłam się zaskoczona. Przede mną stała Violence z szerokim uśmiechem. Pod pachą miała jakąś teczkę, która wyglądała jakby miała zaraz pęknąć, a na drugiej miała przewieszoną torbę.
- Gdzie tak pędzisz? Jeszcze nie skończyłyśmy - zaśmiała się. Popatrzyłam się na nią lekko zdezorientowana.
- Nie skończyłyśmy jeszcze piosenki - sprecyzowała i ruszyła razem ze mną do sali muzycznej. Westchnęłam z uśmiechem i poszłam za nią. Posadziła mnie na krześle przed fortepianem, a sama zaczęła szperać w teczce. Przyglądałam się utworom, które po kolei wyrzucała przy szukaniu tego właściwego. Niektóre były napisane przez nią, a inne były po prostu nutami sławnych piosenek. Podniosłam jeden utwór przy okazji. Napisany był przez nią. Zaczęłam czytać tekst i nuty. W niektórych miejscach było coś poskreślane, a czasami nuty urywały się w połowie. Nagle poczułam jak kartka nie jest już w moich rękach. Spojrzałam na Violence, która przyglądała się piosence. Po chwili się zaśmiała.
- Gdzie ty to wygrzebałaś? Ostatnio tego szukałam! Nie skończyłam pisać nut dla perkusji - odparła i schowała je w mniej zakryte miejsce.
- Dla perkusji? Piszesz nuty dla każdego instrumentu? - zapytałam zdziwiona.
- Oczywiście! Przecież umiem grać na wszystkich - odparła i usiadła obok mnie dając naszą piosenkę na podpórkę.
- Dlaczego "Kids in the dark"? - spytałam, gdy fioletowooka miała już coś powiedzieć. Uśmiechnęła się smutno.
- Niektóre teksty mogą ci się wydawać dziwne, ale wszystkie piosenki mają dla mnie głębszy sens. Czasami bardzo mocno ukryty, ale nigdy nie piszę utworów na odwal. Ten tekst też ma dla mnie ogromne znaczenie, ale na razie nie mogę ci go powiedzieć. Może to się kiedyś zmieni - wytłumaczyła - Dobra! Na razie wracajmy do pisania!
Nie szło nam tak źle. Viola bardzo rzadko poprawiała mój tekst. Nadal strasznie trudno mi było uświadomić sobie, że piszę na poważnie piosenkę z moją przyjaciółką.
Gdy zapisywała kawałek dłuższego tekstu sięgnęłam po telefon do mojej torby, aby sprawdzić godzinę. Mój wzrok przykuło coś w torbie fioletowowłosej. Spojrzałam jeszcze raz na nią, ale była tak pochłonięta pisaniem, że mnie nawet nie zauważyła. Odchyliłam lekko torbę by zobaczyć co jest w środku. Zauważyłam coś bardzo podobnego do maski tlenowej, było jedynie troszkę mniejsze i wygląd był lekko zmieniony. Z jednej strony byłam strasznie zdziwiona, a z drugiej strony zmartwiona. Po co jej coś takiego? Ma problemy z oddychaniem?...
- Co robisz? - zapytała na chwilę odrywając się od pisania.
- Eee... Sprawdzam, która godzina - uśmiechnęłam się nerwowo pokazując jej telefon. Odwzajemniła uśmiech.
Na razie nie chciałam się jej o to pytać. Wróciłam na miejsce obok niej. Zachowywałam się jak nigdy nic, ale w duchu strasznie się martwiłam. Jeżeli moje podejrzenia były prawdziwe to Viola grała w bardzo niebezpieczną grę...
ECH!!! Czuje się jak hipokryta ;-; -.- Zrobiłam jeszcze dłuższą przerwę niż przedtem za co bardzo was przepraszam (już nie wiem, który raz), ale nawet w ferie nie miałam czasu! To jest takie irytujące! I przyznam się, że miałam lekką amnezję... Znaczy nie taką prawdziwą, ale po powrocie do Polski kompletnie zapomniałam o czym ja ostatnio pisałam i musiałam sobie odświeżyć pamięć. No i szczerze mówiąc nie miałam weny. Szkoła wysysa ze mnie resztkę życia. Śpię mniej i więcej się uczę... Co chwila mam jakiś sprawdzian! -.- Na dobrą sprawę zmieniłam troszeczkę styl mojego życia (na bardziej zdrowy) i miałam jeszcze mniej czasu... Ale nie będę o tym znowu pierniczyć, bo doskonale wiecie jak to jest z tym piekłem. Ale na szczęście za 3 miesiące WAKACJE!!! <3 Odliczamy xd
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i wiem, że było strasznie słodko (normalnie połączenie karmelu, cukru i czekolady w lodach o smaku gumy balonowej), ale to tylko na razie. Później mam nadzieję, że będzie się działo XD
I tym razem naprawdę postaram się pisać częściej...
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***
Wreszcie rozdział! (Musiałam)
OdpowiedzUsuńDługo się naczekałam, ale się opłacało ^^
Rozdział świetny! Jack i Elsa gadają i w ogóle słodko ^^ Ogółem lubię takie rzeczy czytać, bo w realnym życiu słodkości i miłości raczej brak. No ale już niedługo wakacje!
Trza się odchudzać, bo jak na plaże wyjdziesz ;_; Zdrowy tryb życia od dzisiaj.
I szkoła. Doskonale rozumiem. Ja mam zazwyczaj takie błędne koło - wstaję wcześnie, idę do szkoły, wracam, siedzę do późna, wstaję wcześnie niewyspana i tak cały czas.
Weny i czasu, bo bez tego ani rusz.
Pozdrawiam!
Dziękuję ^^ I zgadzam się, w życiu realnym jest za mało miłości :(
UsuńNo trza, trza! Trzeba mieć ładne ciało na lato xd
Och ja też... Błędne koło jest czymś strasznym, a i tak wszyscy to robimy...
Boski rozdział! Na twoje rozdziały to mogę czekać nawet latami! Chciałabym chodź w połowie pisać tak bosko i wspaniale jak ty! Ale ja jestem takim podludziem i nigdy nie będe dobrze pisać.... Mam tylko puste dialogi ;__; mnie to denerwuje, że nawet jak chce coś porządnego napisać to i tak wychodzi dialog, tylko nędzny dialog..... do dobra.. nie mówie o mnie bo to bez sensu....
OdpowiedzUsuńCóż, znam ten ból... szkoła złodziej weny... chyba muszę kupić zeszyt... bo TYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYLE weny sie zmarnowało przez szkołę ;_; łączmy się w bólu...
jak ktoś to przeczytał do końca to jest mistrzem XD Dlaczego ja się tak rozpisuje? ;_; jestem głupia...
WEEEEEEENY czasu i chęci! <3 Pozdrawiam Willow ^^
mówiąc ''to'' mam na myśli swój komentarz XD
UsuńPrzeczytałam! Dostanę order? XD
UsuńDostaniesz meeeega duże kakałko i lody o wybranych smakach ^^
UsuńCieszę się, że możesz tak długo czekać ^.^ Chociaż wolałabym tego unikać XD Wolę częściej wrzucać rozdziały xd
UsuńI nie mów tak! Ja od ciebie zaczynałam i uważam, że piszesz cudownie :}
Łączymy się w bólu [*]
A ja też dostanę czekoladę jak przeczytałam <3 XD
To ja ce kawowe :3 moje naj <3
UsuńOj, Kasia, przeżywam to samo :)
OdpowiedzUsuńW weekendy mam jeszcze basen na 8, muszę wstać o 6 (czyli wcześniej niż do szkoły!) I nie ma dnia, żebym się wyspała :/
Ja ostatnio znalazłam ćwiczenia na nogi i teraz sobie ćwiczę, co by mieć chude łydki na lato :P
Ja odliczam dni do próbnych egzaminów... boziu, to będzie męka!
Rozdział jest kawaii i w ogóle :3 ale, ale! Za mało Jasona, który jest najlepszą postacią forever <3
Także ten, mało amnezji, bo jeszcze zaczniesz się zachowywać jak heroina z Amnesii no i dużo weny w dwupaku z czasem, bo tego zawsze jest za mało!
Ireth
A myślałam, że tylko ja chodzę w weekend rano na basen :D Ty! A może my się znamy tylko o tym nie wiemy XD
UsuńTrzymam kciuki za próbne egzaminy!
A spokojnie Jason będzie ;) To przecież Jason, on jest wszędzie :D
Wolę się nie zachowywać jak Heroine, ale z drugiej strony Shin wygrywa wszystko *.* Ja mam jakąś manie na bordowe włosy XD
Ja do Lędzin, więc raczej nie XD
UsuńShin był słodki ^^ ja ubóstwiam białe i jasny brąz. I jeszcze jak jest Kitsune to w ogóle najlepiej, liski <3
O kurde O.o No to chyba raczej tak, bo ja też tam jeżdżę XD Zgadzam się ^^ Ja w sumie lubię białe, czarne, bordowe i niebieskie <3 I też najlepiej z takimi kawaii uszkami *.*
UsuńA ja nie ogarniam ;P
UsuńNa którą godzinę i jak ci na imię? Ale byłby zbieg okoliczności XD
UsuńUszka <3 i ogony! Lisy są takie kawaii :3
Aga, masz nową bff i mi nic nie powiedziałaś??? -,- Pfff ;D
Usuń-,- Pfff
OdpowiedzUsuńAż tak dużo tych spr nie mamy a ty w ogóle się nie uczysz -,- (no dobra żartuje ;) )
Rozdział świetny <3
KIEDY NEXT?!?!?!?!?
Już sobie wytłumaczyłyśmy jeśli chodzi o naszą ilość nauki ;) Poza tym ja się uczę, ale mi to nie wychodzi xd
UsuńJa nie będę pisać, że wreszcie rozdział, gdyż na żaden nie czekałam, z bólem serca muszę się przyznać, że na twojego bloga trafiłam DOPIERO dzisiaj, oczywiście żałuję, dlatego że, bałdzoo mnie się spodobał! :3
OdpowiedzUsuńDobra, pierwszy komentarz, więc postaram się coś w nim napisać, a nie stawiać tylko jakieś bezsensowne literki, jak to ja mam w zwyczaju...
Oky, szczerze? Fabuła tego opowiadania jest supi, dupi i te sprawy!
Kiedy gadałam z siostrą, to skarżyłam się, że zaraz będzie koniec rozdziałów u Ciebie, które mogę czytać i tak się stało, meeh ;-;
Wątek miłości między Jackiem i Elsą, rozwijał się powoli, a nie jak w niektórych blogach, że kochali się już przed 10 rozdziałem...
Ja muszę przestać czytać ff, gdy piszę blogi, dlaczego? Dlatego, że piszę już dwa, a mam ochotę zacząć pisać Jelsę, jak już na Dramione nie mam weny, ale jak tu zrezygnować z TAKICH opowiadań?
Podoba mi się, że wprowadzasz dużooo osób, które tak naprawdę były już w bajkach *i nie tylko*...
Świetnie opisujesz, dane momenty, a w nich, nastrój bohaterów, czy wygląd miejsca, więc jest to zdecydowanie na +
Zauważyłam lekkie błędy, lecz potrafi to zamaskować rozwój akcji w rozdziale
Czasami robisz duże przerwy pomiędzy rozdziałami i to jest złue, bo człowiek nie może usnąć, gdyż tylko czeka i czeka, chociaż znam ten ból, sama mam miliony sprawdzianów i kartkówek, siedzę z lekcjami i nauką do późna, wstaję wcześnie, idę do szkoły, wracam, siadam na chwilę na kompa, nauka i tak w kółko, plus jeszcze przymusowe wychodzenie kilka razy dziennie z psem, sama mam mało czasu, ale jak się chce, to można, prawda?
Fak, jak już mówiłam zaczynam pisać od rzeczy, bardzo ciekawi mnie jak to będzie z Jasonem, Mrokiem i trio...
Ciekawe też, jak Elsa będzie się zachowywać w wakacje, w Norwegii, będzie tam coś co zakłóci ich spokój, ja to wiem, ja jeste kurde prorokie...
Boże, ja już nic nie będę pisać, bo przynudzam *jak zawsze*, lecz co ja na to poradzę? Nic, a więc, pozostaje mi tylko życzyć Ci dużooo weny, oraz niecierpliwie czekać na kolejny, super, DŁUGI, rozdział, a jak będzie miesięczna przerwa, to Ci moją wenę faksem przyślę!
Pozdrawiam
~Juna
Witamy nową ^^ Bardzo dziękuję za miłe słowa i przedstawienie co ci się podoba, a co nie. W ogóle dziękuję, że napisałaś komentarz, bo jednak większość nowych osób tego nie robi...
UsuńCo do tych błędów to ja już się tłumaczyłam, że u mnie z polskim to kiepsko i niestety (lub stety O.o) nie jestem maszyną, a na dodatek jestem leniwa i nie chce mi się najzwyczajniej tego sprawdzać xd
Wcale nie przynudzasz ^^ Już mówiłam wiele razy, że ja uwielbiam długie komentarze gdzie mogę sobie poczytać ;)
Co do regularnego pisania to to się oczywiście da, ale jest to mega trudne :/
Na temat Norwegii nie będę się wypowiadać :]
A do tej weny to ja radzę raczej wysyłać na maile... Szybciej dojdzie ;)
Ekstra czekam niecierpliwie;)
OdpowiedzUsuń