niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział #37 "Postanowiłam, że się wykąpie w jeziorze"

 Do domu wróciła cała w skowronkach. Nie potrafiła pojąć co się stało, ale i tak czuła jakby miała wybuchnąć ze szczęścia. Jack wyznał jej miłość... Chciała się cieszyć tą chwilą wiecznie chociaż i tak czuła jakby ten dzień trwał nie skończoność.  
 Po chwili nachodziły ją myśli co dalej. Nie wiedziała jak zareagują na to jej przyjaciele oprócz pisku szczęścia. A tym bardziej jak zareaguje jej siostra. Ruda była od tego specjalistką, od zawsze jakiś chłopak się do niej napatoczył, a Elsa? Elsa nie. Po raz pierwszy w życiu miała kogoś takiego. Miała jednak na dzieję, że ta słodka osóbka jednak nie zacznie być zazdrosna, bo i tak spędza z nią mało czasu to co będzie teraz... 
 A propo siostry... Gdy wróciła do domu zsunęła się po drzwiach i patrzyła się w pustą przestrzeń rozmarzonym wzrokiem. Jej policzki były rozpalone do czerwoności, a w brzuchu czuła te sławne motyle. Do pokoju weszła zainteresowana i niczego nie świadoma Anka.
- Co ci jest? - spytała siostrę, która słysząc jej głos ocknęła się.
- Nic - powiedziała wstając z podłogi i zdejmując buty. Zielonooka zaczęła przypatrywać się jej namiętnie, a potem można powiedzieć pojawiła się mała żaróweczka nad jej głową. 
- Coś ty robiła z Jackiem? - zapytała idąc za nią. Dziewczyna zatrzymała się w drzwiach od kuchni. Obróciła delikatnie głowę w jej stronę i uśmiechnęła się nerwowo. Nie wiedziała jak jej to powiedzieć.
- Ee... A więc... No... Poszłam z nim do parku - zaczęła po chwili, ale Ania jej przetrwała.
- Całowałaś się z nim? - zapytała na wpół żartobliwie. Blondynka odwróciła wzrok uśmiechając się spięta, ale nic nie odpowiadając. Zielonooka patrzyła się na nią chwilę, ale im dłużej tym na jej twarzy pojawiał się jeszcze większy uśmiech.
- Moja siostra ma chłopaka!!! - wrzasnęła nagle rzucając się jej na szyję i mocno tuląc ze szczęścia.
- Anka... Dusisz mnie - powiedziała po chwili, gdy jej twarz zaczęła przybierać fioletowy kolor. Siostra puściła ją po czym chwyciła ją za ręce. 
- To cudownie!!! Nareszcie nadszedł ten czas, kiedy nie tylko ja mam chłopaka! - pisnęła ciągnąc ją do kuchni - To trzeba uczcić! Robimy mega wielką gorącą czekoladę z lodami! - stwierdziła wyjmują po kolei kolejne składniki.
- Myślałam, że lody je się po rozstaniu z chłopakiem - zachichotała pomagając rudej przygotowywać bombę kaloryczną. Obie się zaśmiały.


***

 W końcu majówka się skończyła. Przez resztę dni wolnych Elsa nie spotkała się z Jackiem, ponieważ musiał wyjechać na jakąś misję. 
 Jadąc do szkoły myślała głównie jak zareaguje reszta i czy w ogóle im to mówić. Ja raz nachodziły ją myśli, że nie powinno być jakoś źle, i że powinni ich zaakceptować bez problemu, ale z drugiej strony wiedziała jak reaguje na takie sytuacje, więc bała się, że zachowa się tak jak zwykle czyli nie będzie mogła nic powiedzieć. 
 Po dziecięciu minutach dojechała. Wyszła z samochodu na drżących nogach udając się do szkoły. Przed wejściem poczuła rękę na ramieniu. Odwróciła głowę i zobaczyła Jacka, która ciepło się uśmiechał. Odwzajemniła uśmiech.
- Witaj śnieżynko - przywitał się wprowadzając ją do szkoły. Poszli w stronę klasy rozmawiając po drodze. Nie śpieszyło im się, więc trochę im zajęło dojście.
- A jak im powiemy? - zapytała wchodząc po schodach do góry.
- Czy to jest aż tak duża tajemnica? - zaśmiał się.
- Nie, ale... 
- Sami się zorientują - stwierdził łapiąc ją w talii. Uśmiechnęła się.
 Gdy dotarli już do klasy zadzwonił dzwonek, więc nie mieli okazji porozmawiać z przyjaciółmi. Od razu usiedli razem w ławce i zajęli się lekcją.  
 Blondynka przez całą lekcję miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią. Potrząsnęła głową próbując się tym nie przejmować. 
 Po lekcji wszyscy udali się do następnej sali, w której mieli mieć zajęcia. Przed salą zaczęli rozmawiać. Opowiadali sobie co robili podczas wolnego. Jak byli na wsi, w domu i co głupiego wymyślili. Gdy przyszła kolej na Else powiedziała na początku o tym jak doiła krowę, a później przestała. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce i zaczęła się zastanawiać czy coś mówić. Wszyscy spojrzeli się na nią zaskoczeni. Jako jedyny Jack cicho zachichotał. Wyłapała to Punzie przez co zaczęła się mocno zastanawiać, ale po chwili się zorientowała. Wzięła Else za rękę, a za drugą Astrid, która była najbliżej, a Astrid Meridę itd. Przy sali zostali tylko chłopcy ze skołowanymi minami. 
 Długowłosa wzięła ją i inne dziewczyny w inny korytarz. Punzie spojrzała głęboko w oczy swojej kuzynki po czym uśmiechnęła się i pisnęła ze szczęścia.
- Gratulacje! - powiedziała przytulając Else. Dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo, ale nic nie mówiła.
- O co chodzi? - zapytała lekko zdezorientowana Merida.
- No Elsa i Jack zaczęli ze sobą chodzić! - pisnęła uradowana. Dziewczyny popatrzyły się na nią zszokowane.
- To prawda? - zadały pytanie do blondynki. Zachichotała spięta i odwróciła wzrok. Po chwili poczuła jak wszystkie się do niej tulą i krzyczą ze szczęścia.
- Bez przesady... Czy to jest aż taki powód do radochy?
- Nie cieszysz się? - spytała zdezorientowana Violence. 
- Oczywiście, że się cieszę! Ale nie rozumiem czemu wy się tak cieszycie - odparła.
- Ostatnio zastanawiałyśmy się ile wam to jeszcze zajmie - zaśmiała się Amy.
- No dzięki - wymamrotała. Na jej słowa się zaśmiały. Gdy zadzwonił dzwonek wróciły do sali na plastykę.
 Przez resztę dnia nic się w sumie nie zmieniło. Dobrze to przyjęli i nastawienia nie zmienili w ogóle. Dogadywali się tak dobrze jak z przed kilku miesięcy. 
 W następne dni nie działo się nic ciekawego. Wszyscy starali się poprawiać oceny z powodu zbliżającego się końca roku. 
 Gdy weekend się zaczął Elsa pomyślała żeby jakoś spędzić czas z siostrą. Niby pojechała z nią na wieś, ale i tak w ciągu roku mało spędzały razem czasu. 
 Wymyśliła żeby pojechały razem do stadniny, aby pojeździć trochę konno. Dziewczyny bardzo się ucieszyła, więc w południe pojechały do jednej z lepszej stadnin. Było tam mnóstwo koni różnej maści. Od szarych do kasztanowych. Po całej stajni oprowadzała je bardzo miła kobieta o imieniu  Jane. Miała średniej długości, brązowe włosy zawiązane w wysokiego kucyka i piwne oczy. Była szczupła i dosyć wysoka. Na sobie miała zieloną koszulę w kratę z podwiniętymi rękawami włożoną do czarnych, obcisłych spodni i brązowe, skórzane buty na konie. Po kolei przedstawiała konie, jakie są i jak się nazywają. Elsie najbardziej spodobała się klacz o imieniu Winter Dream, inaczej Windy [w tym momencie pozdrawiam Martynę xd dop. aut.]. Miała szare umaszczenie przechodzące w białe, czarną grzywę i ogon, oczy jak większość koni miała brązowe, jej pyszczek był w większości szary czasami przechodziły odcienie w brąz. Ance natomiast najbardziej przypadł koń o imieniu Dastan. Był w większości brązowy, jedynie przy kopytach i na pyszczku przechodził w czerń. Miał również czarną grzywę i ogon, a jego oczy był także brązowe. Dziewczyny wybrały te konie, które im się najbardziej spodobały i wyszły na ujeżdżalnię. Obie sobie świetnie radził chociaż od czasu do czasu przy Ani musiała znaleźć się Jane by pomóc jej, w niektórych kwestiach. Elsie po paru prośbach udało się namówić Jane, aby sama pojechała w teren (oczywiście nie za daleko). Wyjechała z ujeżdżalni i pokierowała się w stronę lasu. Galopowała pomiędzy drzewami, czasami przeskakiwała przez drzewa, które się  obaliły, ale w większości próbowała je omijać. W pewnym momencie obraz zaczął się zmieniać. Zamiast blado różowych kwiatów pojawiał się śnieg i brązowe liście na gałęziach. Pogoda się zmieniała w śnieżną, ale słoneczną. Był to ułamki sekundy, które zmieniały się w dłuższą chwilę. Wiedziała, że to kolejne wspomnienie. Takie jak na balu czy w snach. Nie chciała spłoszyć zwierzęcia, więc nie zwracała aż tak dużej uwagi. Gdy znowu pojawił się kawałek wspomnienia zauważyła, że ona i jej klacz też się zmienia. Zamiast czarnych bryczesów i niebieskiej koszulki widziała brązową szatę i zwykłe balerinki przy czym nie czuła swojego toczka na głowie. Zamiast Winter Dream pojawiał się koń bardzo podobny do tego co wybrała Ania. Nagle usłyszała jak ktoś woła jej imię. Gwałtownie się zatrzymała tak samo i wspomnienie. Było tylko ono, a rzeczywistość poszła na drugi plan. Znowu usłyszała swoje imię. Zeszła z konia i przywiązała go do drzewa, aby nie uciekł. I znowu ktoś zawołał jej imię. Zaczęła biec w stronę gdzie słyszała głos. Gdy znowu osoba zawołała poczuła jakby znała tą osobę. Głos należał na pewno do małej dziewczynki. Nagle wbiegła na polane z małym jeziorkiem. Znała to miejsce. Śniło jej się. Było to jej pierwsze wspomnienie. Była tylko jedna różnica... Wtedy ona była obserwatorem. Teraz jest świadkiem. Jest tą samą dziewczyną, która wybiegła z lasu. Tą, która weszła na targ. Tą, o którą ciągle się pytała. 
 Patrzyła się na siostrę Jacka wielkimi oczami. Nie wiedziała czy ma do niej podejść czy stać jak wryta. Postanowiła jednak do niej podejść. Ruszyła w jej stronę. Gdy  weszła na zamrożone jezioro poczuła jak lód się pod nią łamię. Wpadła do wody. 
Co ją zdziwiło to, że woda nie była zimna, a przyjemnie ciepła. Wypłynęła na powierzchnie nie czując dookoła siebie kawałków lodu. Kaszlnęła parę razy po czym otworzyła oczy. Wspomnienie się skończyło. Była w jeziorze, ale nie podczas zimy. Na szczęście nikogo tam nie było, więc nikt nie zobaczył jak wpada do wody. Ze strony obserwatorów mogło to wyglądać dziwnie. 
 Wyszła z jeziora i poszła w stronę klaczy. Wsiadła na nią i jak najszybciej udała się w stronę ujeżdżalni. Nawet nie zauważyła jak już zsiadła ze zwierzęcia i Jane i Ania pytają ją co się stało.
- Dlaczego jesteś cała mokra? - zapytała zaniepokojona instruktorka.
- Postanowiłam, że się wykąpie w jeziorze - zaśmiała się zdejmując toczek. 
- A poważnie? - powiedziała Anka kładąc ręce na biodrach.
- O jeju... Zeszłam z Windy, bo zauważyłam jezioro. Chciałam się jemu przyjrzeć, ale wracając potknęłam się i do niego wpadłam... Proste? - wymyśliła na poczekaniu. Nie mogła im powiedzieć, że zobaczyła zamrożone jezioro, a na nim płaczące dziecko.
- Dobra, niech ci będzie. Wracajcie już, bo jeszcze się przeziębisz - stwierdziła Jane. Dziewczyny pożegnały się z brunetkę i wróciły do domu. Resztę weekendu spędziły w domu. 
 Poniedziałek nie był innym dniem niż wszystkie. Jedyne co to Elsa po lekcjach chciała powiedzieć Jackowi o jej wspomnieniu. I tak zrobiła. Po lekcjach wychodząc ze szkoły złapała białowłosego za rękę i wyprowadziła przed szkołę.
- Ej! - zaśmiał się ledwo nadążając za blondynką - Coś się stało?
- Miałam wspomnienie - powiedziała prosto z mostu idąc drogą do domu.
- Aha... A co widziałaś? - uśmiech zszedł mu z twarzy.
- Mówiłam ci, że pojechałam na konie z Anką, nie? Kiedy ona była na ujeżdżalni ja pojechałam w teren...
- A później wpadłaś do jeziora, tyle wiem - odparł.
- Gdy jechałam - mówiła nie zwracając na uwagę chłopaka - Wtedy zaczęłam widzieć wspomnienie, tak samo jak na balu. Było to to samo wspomnienie, które było moim pierwszym czyli twoja śmierć...
- Aha... Czyli wpadłaś do jezioro, bo myślałaś, że jest zamrożone - stwierdził uśmiechając się.
- Tak - potwierdziła.
- A dowiedziałaś się czegoś nowego?
- Yhm.
- Czego? - spytał zainteresowany.
- Jestem teraz na 100% pewna jak ta brunetka ma na imię.
- Jak?
- Elsa - odpowiedziała po czym poczuła jak Jack się zatrzymuje.
- Żartujesz czy na serio? - zapytał mocniej ściskając jej rękę.
- Nie żartuje - odpowiedziała na poważnie. Chłopak stał chwilę jak wryty. Po chwili Elsa puściła jego rękę i udała się powoli w stronę domu.
- Ej,  gdzie idziesz? - zapytał białowłosy ponownie chwytając ją za rękę.
- Do domu i tobie też radzę - odpowiedziała z półuśmiechem idąc dalej.
- Daj mi ciebie odprowadzić - powiedział z łobuzerskim uśmiechem nie puszczając jej ręki. 
- Nie, wracaj do domu - zaśmiała się po czym poczuła jak Jach ją przyciąga do siebie. Jedną ręką podniósł jej podbródek i dał jej całusa w usta. Dziewczyna zaśmiała.
- Dobra... Możesz mnie odprowadzić.
- Jest! - podskoczył ze szczęścia po czym wybuchnął śmiechem razem z blondynką kierując się do jej domu.
 Zza rogu ulicy wychylała się Madison, Jinx i Nicky.
- Trzeba się pośpieszyć - odparła brunetka i razem ze swoimi przyjaciółkami udałą się w drugą stronę.





Hejo ^^
Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału no, ale szkoła :/ Tyle w temacie. Poza tym w czwartek umarł jak dobrze wiecie Alan Rickman i chciałam żebyście w komentarzach zostawiły dla niego znicz [*]. Może się to wydawać głupie, ale jeśli nie mogę postawić na jego grobie to przynajmniej postawie wirtualnie.
I wreszcie nadeszła zima ^^ Chociaż już przyszła parę dni temu to dzisiaj tak pięknie sypał śnieg, że w ogóle <3 Jedyna chyba wesoła rzecz w tym tygodniu.
I sorry, że teraz są takie nudne rozdziały, ale nic na to nie poradzę :/
I chciałam pozdrowić Julkę i Kingę (Kicię i Pingwina), które pewnie to czytają xd Do Julki mam prośbę... Nie gadaj już moich sucharów przy ludziach XD

Alan Rickman 14.01.2016
[*]

Kocham i pozdrawiam Black Berry :***

12 komentarzy:

  1. [*]
    Świetny rozdział, byleby nie było zbyt słodko, skoro już się zeszli! Za dużo cukru prowadzi do cukrzycy XD
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowy rozdział

    [*]

    Tyle w temacie.

    Buziaki :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. [*]
    Cudny rozdział. Trochę poczekaliśmy, ale było warto! Jelsa się rozwija. Jee[...]eej! Czekam na nexta. Pozdrawiam i weny!! :)
    ~Alissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry od razu przepraszam!!
      Jest jeszcze jedna sprawa. Jeśli ktoś szuka jakiegoś ciekawego bloga o Jelsie to serdecznie zapraszam : http://thebig8love.blogspot.com/ . Uważam, że dziewczyna ma talent do pisania i nie można go zmarnować! Jeszcze raz BARDZO PRZEPRASZAM i jeśli nie odpowiada Ci takie reklamowanie to nie będę miała nic przeciwko jeśli usuniesz ten komentarz. Pozdrawiam (znów się powtarzam *robię facepalm'a*)!!

      Usuń
  4. Jest rozdział! Świetnie <3 Nie mam siły na długie komentarze więc powiem tak:
    Czekam na kolejne wpisy.
    Pozdrawiam i weny! ^^
    (*)

    OdpowiedzUsuń
  5. [*]
    Super rozdział. Ja totalnie nie wiem za co ty przepraszasz, rozdział jest ciekawy i fajny. Ta wizja też jest super. Czekam na nexta
    Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorry za spóźniony (znowu ale cii...)
    *minuta ciszy* [*]
    Nie wiem czy chodziło ci o mnie (Julia-pingwin) ale ok postaram się XD (przez przypadek napisałam "SE" zamiast "XD" a my z koleżanką na ksiąkę mówimy "SE" od tytułu ale nieważne)
    mówiłam coś? Jak tak to gdzie bo nie wiem O.o
    Nieważne.
    Rozdział miał kilka literówek, ale koszmarnie nie było ;)
    Dało się czytać. :-)
    Czekam na next! (jeżeli jeszcze nie ma XD)
    Pozdrawiam i weny~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spokojnie, to nie chodziło o ciebie xd Te dwie osoby doskonale wiedzą, że to o nie chodzi ;) Przepraszam za jakiekolwiek literówki, ale pisałam trochę na szybko, ponieważ dwie osoby mnie troch e... Nom : P

      Usuń
  7. Nie zhejtuje za określania koni xD bede grzeczna i nie chejtuje bo sama czasem zapominam ze są okreslenia xD


    Ale rozdzial boski *-* zazdroszczę ci talentu......im dluzej pieszesz tym lepiej to wychodzi ^^ cuz, ja kończę bo musze czytac lekture ;-; a nam pani daje kilka tygodni -,-" ja nie mam czasu! Na szczęście ja mam ferie i moge to jakos ogarnąć xD dobra! Koniec o mnie xD paaaa! Weny czasu i checi!

    ~willow :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem... Lubię jeździć na koniach, ale o samych koniach się nie uczę ;) A że jestem leniwa to nu się nie chciało sprawdzać xd Przepraszam koniarzy ;-;
      I dziękuję ^^ I czekam na nexta u ciebie ;) A jeśli chodzi o lektury to znam ten ból...

      Usuń