Ten sen... Wydawał się taki realistyczny, ale jednocześnie tak odległy. Dawno nie śniły jej się koszmary, bo wspomnieniem nie można tego nazwać. To się nie wydarzyło i raczej się nie wydarzy. To nie jest możliwe.
Musiała sobie to przeanalizować. Ostatnie co pamiętała to... Nagle na jej twarzy wykwitł soczysty rumieniec. "Głupie hormony" pomyślała.
Ale czy to jest możliwe to co powiedzieli? Za pomocą kamienia można się kontaktować z duchami? Tylko po co? Za dużo pytań za mało odpowiedzi...
Przypomniała jej się również pierwsza połowa snu. Ta sytuacja zaczynała ją irytować. Coraz bardziej chciała się dowiedzieć kim jest ta dziewczyna. Czasami zastanawiała się dlaczego wszystko musi być takie trudne. Dlaczego chociaż jednej rzeczy nie mogła się dowiedzieć od razu bez przeszkód. Nie rozumiała tego. Dlaczego życie nie może być prostsze.
Nagle usłyszała charakterystyczny dźwięk budzika. Podniosła telefon po czym wyłączyła budzik. Westchnęła zmęczona mimo iż dopiero wstała. To wszystko ją przerastało.
Niechętnie wstała z łóżka i skierowała się do łazienki. Opłukała twarz, umyła zęby i uczesała włosy po czym poszła do szafy, aby wybrać ubrania. Czuła się jak robot, wypłukana z emocji. Nie wiedziała dlaczego ten sen tak mocno na nią wpłynął. Stojąc przed szafę zaczęła się zastanawiać nad możliwością porozmawiania z duchami. Czy gdyby to była prawda mogłaby porozmawiać z mamą? Dowiedzieć się co się stało tego dnia. Nie... To niemożliwe.
Nawet nie zauważyła kiedy stała już przed szkołą. Pojedyncze osoby przechodziły obok niej nawet się na nią nie patrząc. Popatrzyła się w niebo, nawet ono było szare i nijakie.
Po chwili weszła do szkoły i udała się pod swoją klasę. Oparła się o ścianę i zapatrzyła w podłogę.
- Co z nią? - zapytał się Anki Jack patrząc na blondynkę z końca korytarza.
- Nie wiem - odparła zaniepokojona ruda - Zachowuje się tak od rana. Nie jestem pewna czy coś w ogóle dzisiaj powiedziała. Martwię się.
- Ja też... Wygląda jakby była wypruta z emocji - stwierdził zdezorientowany. Pożegnał się z nią krótko i ruszył w kierunku swojej dziewczyny.
- Hej śnieżynko - przywitał się całując ją w policzek. Nagle zrobiła się cała czerwona i złapała za miejsce, w którym ją pocałował. Zrobił zdziwioną minę.
- Coś się stało? Wszystko z tobą w porządku? - zapytał zmartwiony marszcząc brwi.
- Tak... - odparła cicho odwracając wzrok.
- Hej - trochę ugiął kolana, aby być z nią na tym samym poziomie - Na pewno nic ci nie jest?
- Yhm... - pokiwała głową - Po prostu mam zły dzień...
- Okej - uśmiechnął się smutno po czym się wyprostował - Może na poprawę humoru przyszłabyś do mnie po szkole? Pooglądalibyśmy jakiś film albo w coś pograli?
- Chętnie - powiedziała, ale bez cienia radości.
Zaczął się poważnie martwić. Nie wiedział jak jej pomóc, ani co się dzieje.
Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek, więc weszli do klasy. Usiedli jak zwykle na końcu klasy przy oknie. Pierwszą lekcją była historia. Jakże chłopaka ulubiony przedmiot. Gdyby nie to, że Elsa zaczęła coś gryzmolić na kartce prawdopodobnie by spał. Obserwował jak kładzie linię długopisem, które układały się w coraz bardziej rozpoznawalne kształty. Nie rysowała szybko, a powoli i dokładnie, jakby chciała oddać każdy detal. Po jakimś czasie zaczął widzieć podobieństwa między nią, a postacią.
- Rysujesz autoportret? - szepnął z uśmiechem na twarzy.
- Nie - odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.
- Ale jesteś bardzo podobna do tej osoby - stwierdził po krótkiej chwili.
- To... Dziewczyna, którą gdzieś widziałam - wzruszyła ramionami. Patrząc tak na nią wydawało mu się, że coś jest nie tak. Jakby nie mówiła prawdy. Jednak nie naciskał. Wiedział, że i tak mu w tej chwili nie powie.
Tak minęła większość lekcji. Elsa ciągle rysowała tą samą osobę. Białowłosy był coraz bardziej zaniepokojony i zirytowany, bo miał wrażenie, że gdzieś widział tą dziewczynę, ale za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
Po piątej lekcji zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę obiadową. Elsa z Jackiem poszli razem do szafek, aby odnieść książki. Białowłosy wciąż był zmartwiony zachowaniem niebieskookiej, które od rana się nie zmieniło.
- Może nabierzesz kolorów, gdy coś zjesz - odezwał się chłopak wkładając książki do szafki.
- Jedyny kolor jaki można uzyskać jedząc jedzenie ze szkolnej stołówki to zielony - odparła zamykając drzwiczki.
- Ha, ha, racja... - podrapał się po głowie chichocząc.
- Jack! - usłyszał głos przyjaciela.
- Cześć Czkawka - przywitał się niebieskooki - Coś się stało?
- Nie nic... Później o tym zapomnę, a teraz cię zauważyłem, więc... Chciałem ci oddać tego pendrive'a - powiedział podając mu urządzenie.
- Dzięki! - uśmiechnął się chowając go do kieszeni.
- Ok to... Gdzie Elsa? Nie stała tu przed chwilą? - zapytał skołowany. Białowłosy obrócił się gwałtownie chcąc się upewnić, że dziewczyna zniknęła. Gdy jej nie zobaczył westchnął zmęczony.
- Może już poszła na stołówkę?
- Nie sądzę - odparł niebieskooki.
W tym czasie Elsa wychodziła ze szkoły na boisko. W taką pogodę mało było tu osób, a ona chciała zostać na chwilę sama.
To nie tak, że nie chciała spędzać czasu z Jackiem. Po prostu miała wrażenie, że gdyby jeszcze raz jej się o coś zapytał to by się popłakała. Ciągle w głowie miała zdanie, które wypowiedzieli jej w śnie. Zaczęła układać sobie scenariusze co by było gdyby to była prawda i coraz bardziej ją to przerażało. Od tego zaczęła ją boleć głowa.
Nagle zauważyła, że pod drzewem siedzi Alice co ją mocno zdziwiło. Pamiętała jak trzęsła się z zimna na wf-ie, a teraz siedzi pod drzewem i je kanapkę. Nie wiele myśląc zaczęła się kierować w jej stronę.
- Hej - przywitała się.
- O, cześć! - uśmiechnęła się radośnie.
- Nie jest ci zimno? - zapytała blondynka kucając obok niej.
- Troszkę. Ale wolę siedzieć tu niż na stołówce - odparła smutno.
- Dlaczego? - zdziwiła się lekko.
- Trochę podpadłam złemu trio i nie chcę się przy nich pokazywać - wzruszyła ramionami po czym odgryzła kęs kanapki. Patrząc na nią zaczęła zastanawiać się, dlaczego świat jest taki okrutny. Dlaczego tak biedna dusza będzie musiała kiedyś odlecieć z wiatrem.
- Pamiętasz jak się mnie zapytałaś na wf-ie czy wierzę w życie po śmierci?
- Hmm? - spojrzała na nią zdziwiona po czym połknęła jedzenie - Tak. A co?
- Czy teraz ja mogę zadać ci pytanie? - zapytała odwracając wzrok.
- Jasne... - powiedziała zdezorientowana.
- Co byś zrobiła, gdybyś miała moc komunikowania się z duchami?
- Huh? Hmm... Nie wiem. Dlaczego pytasz?
- Przeczytałam coś gdzieś w internecie, a wydawałaś mi się odpowiednią osobą, z którą mogłabym o tym porozmawiać - źle się z tym czuła, że ją okłamała, ale nie mogła jej powiedzieć prawdy. Poza tym tylko po części skłamała, bo rzeczywiście wydawała jej się odpowiednią osobą.
- W sumie jakby się tak zastanowić... Może porozmawiałabym z tatą. Chciałabym wiedzieć co u niego - uśmiechnęła się smutno.
- Nie bałabyś się?
- A czego? - zapytała zdziwiona. "No właśnie... Czego ja się boję?" pomyślała.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami.
Chwilę siedziały w ciszy. Słychać było tylko odgłosy wygłupiających się uczniów. Nagle z kieszeni Alice wydobył się dźwięk SMS'a. Wyjęła telefon z kieszeni i przeczytała wiadomość.
- Muszę iść. Mama napisała, że jestem umówiona na badania - odparła po czym wstała zabierając swoje rzeczy - I nie zagłębiaj się w te tematy, nie warto - uśmiechnęła się smutno po czym pomachała na pożegnanie.
Blondynka siedziała jeszcze chwilę pod drzewem po czym wstała i otrzepała się z niewidzialnego kurzu.
- Czego ja się boję? - powiedziała cicho po czym udała się za parę drzew.
- Czego ja się boję? - powtórzyła pytanie - Spotkania z rodzicami? Z ich zawiedzionymi minami? - poczuła jak do jej oczy napływają łzy - Czy z tymi wszystkimi demonami, które mnie nawiedzają. A może z bezbronnymi duszami, które mnie tak przerażają? Nie powinnam się bać. Przecież nie wyskoczy mi tu zaraz jakiś duch...
- Elsa - usłyszała głos za sobą, więc obróciła się gwałtownie. Wystraszona spojrzała na białowłosego, który miał zmartwioną minę - O czym ty mówisz?
- J-Jak długo tu stoisz?
- Od początku twojego wywodu - zmrużył oczy i podszedł do niej bliżej - Możesz mi powiedzieć co się stało?
Patrzyła się na niego chwilę. Rzadko wydawał się taki poważny.
- J-Ja... Mi... Miałam sen - zacisnęła mocno zęby próbując nie wybuchnąć płaczem.
- Wspomnienie?
- Nie. Nie to nie było wspomnienie. To było coś... Innego.
- Możesz mi go opowiedzieć? - zapytał z nadzieją. Stała przez chwilę nic nie mówiąc. Zastanawiała się ile może powiedzieć.
- Nie musisz mi mówić go całego, a przynajmniej nie teraz. Powiedz mi tylko o co chodziło z tymi duchami.
Wzięła głęboki wdech próbując się uspokoić.
- Byłeś tam ty i Jason. Zabraliście mi naszyjnik mówiąc, że wam się bardziej przyda, ponieważ jesteście nieśmiertelni i nie możecie się już spotkać z rodzicami, a ja mogę. Powiedzieliście, że można się za pomocą niego porozumieć z duchami - wytłumaczyła coraz bardziej ściszając głos. Nawet jeśli będzie mu to później opowiadać to na pewno nie ze szczegółami. Popatrzyła się na niego bojąc się reakcji. Chłopak stał jak wryty nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili wziął ją w objęcia i mocno przytulił.
- Nikt ci nie weźmie naszyjnika, a tym bardziej ja. Jeśli chodzi o te duchy to można się kiedyś zapytać o to Northa. Może będzie coś wiedział - stwierdził głaszcząc ja po plecach - Po lekcjach do mnie przyjdziesz tak jak mówiłem, a teraz chodźmy do klasy, bo jeszcze babka od hiszpańskiego wpiszę nam spóźnienie, a ty tego przecież nie zdzierżysz - stwierdził na co ona zaśmiała się smutno.
Reszta lekcji minęła spokojnie. Blondynka w końcu zaczęła normalnie rozmawiać z innymi tłumacząc się, że miała zły dzień co było w sumie prawdą.
Po skończonych lekcjach razem udali się w stronę wyjścia.
- Zaraz ci zrobię gorącą czekoladę co ty na to? - zapytał otwierając drzwi.
- Chętnie - uśmiechnęła się ciepło. Po paru krokach Jack stanął jak wryty. Blondynka popatrzyła się na niego zdziwiona. Miał rozszerzone oczy i lekko otwarte usta. Niebieskooka spojrzała w stronę, w którą się patrzył i sama zaniemówiła. Czarnowłosy chłopak opierał się o drzewo parę metrów przed nimi. Czerwone oczy patrzyły się na nich z zaciekawieniem, ale i spokojem. Katem oka popatrzyła się na Jacka, który mocno zaciskał pięści. Był wkurzony. Nagle zmienił wyraz twarzy na taki jakby został spoliczkowany, ale po chwili znowu zaciskał zęby. Popatrzyła się z powrotem na czarnowłosego, który stał spokojnie. Potem popatrzył się na nią i sam zrobił po chwili zdziwioną minę. Nie rozumiała co się dzieje.
- Jason? - usłyszała zdziwiony głos Madison. Brunetka szybko podbiegła do chłopaka. Nie tylko oni byli zdziwieni. Czarnooka wyglądała na zdezorientowaną tak samo jak Jinx i Nicki.
- Co ty tu robisz? - zapytała go rozglądając się dookoła - Nie możesz sobie tu tak po prostu przychodzić!
- Nagłe wezwanie - odparł krótko.
- Nie mogło to trochę poczekać? Nie mogłeś zadzwonić?! - zaczynała panikować.
- Nie. Chodź, bo się stary zaraz wkurzy - powiedział łapiąc ją za rękę i prowadząc do samochodu. Zdezorientowane dziewczyny pobiegły za nimi.
- Co tu się stało? - usłyszeli za sobą głos Amy. Odwrócili się powoli - Madison znalazła sobie nowego chłopaka?
- To był jej brat - niebieskooka w końcu z siebie wydusiła. Spojrzała za brunetkę. Stała tam Violence z miną, która wyrażała coś pomiędzy przerażeniem, wściekłością i szokiem.
- Viola, coś się stało? - zapytała się zaniepokojona.
- Nie nic... Zdziwiłam się tylko - powiedziała szybko po czym zeszła ze schodów i poszła w swoją stronę.
- Czekaj! - zawołał ją Maks i pobiegł za nią. "Co tu się dzieję??" zapytała się w myślach zdezorientowana Elsa.
- Skąd wiedziałaś, że to jej brat? Poznaliście się kiedyś?
- Powiedzmy - odparła po czym poczuła jak ktoś chwyta ją za dłoń.
- Musimy już iść - powiedział białowłosy po czym skierowali się do jego auta. Jack wsiadł do niego zatrzaskując za sobą drzwi po czym szybko go odpalił.
- Co się dzieje? - zapytała zapinając pasy.
- Nic - skłamał. Nie chciał jej mówić tego co się stało. Miał coraz większą ochotę kopnąć tego demona w dupę. Kiedy się na niego popatrzył usłyszał jego głos w głowie co go na początku zszokowało, ale później przypomniało mu się jak North mu mówił o tym, że wampiry potrafią porozumiewać się telepatycznie. "Uspokój się debilu nic jej nie zrobię, to jej nie dotyczy. Zachowujesz się jak jakiś pies. Jak chcesz możesz się na mnie rzucić, ale co o tym pomyślą inni?"
- Pierdol się - powiedział cicho mocniej zaciskając kierownicę.
- Mówiłeś coś? - zapytała zdezorientowana.
- Nie, nic... - westchnął przeciągle. Po jakiś 10 minutach byli już w domu chłopaka. Elsa w ciszy usiadła na kanapie, a Jack poszedł tak jak obiecał zrobić jej gorącą czekoladę.
Chłopak cały czas był zamyślony. Nie wiedział od czego zacząć. Za dużo informacji...
Po jakimś czasie siedzieli razem na kanapie popijając ciepły napój. Nikt się nie odzywał, bo nie wiedzieli co powiedzieć.
- Elsa... - w końcu Jack przemyślał sobie to wszystko - Czy coś jeszcze ci się śniło?
- Tak - odpowiedziała po dłuższej chwili - Ta dziewczyna, którą rysowałam.
- Znasz ją?
- Nie, ale... Nie tylko mi się śniła - stwierdziła, że to czas żeby się dowiedział, bo ktoś musi - Widziałam ją pary razy w rzeczywistości. W sklepie, na koncercie... Zawsze, gdy chce się jej zapytać kim jest to znika albo się uśmiecha. Irytuje mnie to...
- Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś?
- Bo na początku myślałam, że to zwykła dziewczyna. Pierwszy raz zobaczyłam ją w śnie - wytłumaczyła skołowana - Mam pytanie?
- Jak każdy - prychnął opierając się o podgłówek.
- Mówię poważnie... Chciałam się zapytać czy ciebie też nie zdziwiło zachowanie Violi. Ogólnie coś się chyba z nią dzieje.
- Rzeczywiście nie była to normalna reakcja - stwierdził marszcząc brwi - Coś jest nie tak...
- Coś jest bardzo nie tak i nikt nie wie co! - podniosła się z kanapy podnosząc głos - Ugh! Dlaczego życie jest takie trudne?! - ponownie usiadła na meblu łapiąc się za głowę.
-Nie wiem... - westchnął ciężko głaszcząc ją po głowie. Znowu zapadła cisza, którą po chwili przerwał telefon Jacka. Chłopak odebrał go niechętnie.
- Czego? - zapytał zirytowany. Niebieskooka zdziwiła się trochę jego przywitaniem.
- Nie może to poczekać do jutra? - zapytał przeczesując swoje włosy - Okej, zaraz będę - nacisnął czerwoną słuchawkę i schował telefon do kieszeni.
- Kto dzwonił?
- North. Coś chce ode mnie i reszty strażników - przejechał sobie ręką po twarzy.
- Mogę lecieć z tobą? - zapytała z nadzieją.
- Huh? A po co?
- Mówiłeś, że jest tam ogromna biblioteka... - powiedziała nieśmiało na co zachichotał.
- Więcej już nie musisz mówić.
Ohayo ^^
Przepraszam jeśli w tym rozdziale będą jakieś błędy ortograficzne czy stylistyczne, ale jakoś dzisiaj nie umiem pisać mimo iż mam wenę xd
Rozdział by się pewnie pojawił trochę szybciej, ale ostatnio oglądnęłam trochę anime i się po prostu zakochałam. A zakochałam się w Attack on Titan żeby nie było xD Powiedzmy, że jeden z shipów z tego mną po prostu zawładnął i przez ostatnie dwa tygodnie głównie zajmowałam się... Oglądaniem zdjęć Ereri, bo ten ship mną zawładnął i jeśli ktoś tego nie obejrzał całego to mnie nie zrozumie. Tak samo jak ja nie rozumiem osób, które shipują Erena z Mikasą, ale to szczegół xP I tak, mam dobry humor mimo iż rozdział tego jest trochę pozbawiony, ale nie ważne.
Więc sorry, ale Ereri is Love, Ereri is Life xD Jeśli ktoś szuka jakiegoś anime do obejrzenia to gorąco polecam szczególnie jak ktoś woli trochę bardziej brutalne sceny.
Niestety jutro trzeba wracać do szkoły, ale trzeba się cieszyć ostatnimi godzinami weekendu. I mam wrażenie porównując to co piszę teraz, a to co pisałam w poprzednim rozdziale jakby to pisały dwie różne osoby, ale okej nie ważne xd (emotka dnia - xd)
A a propo one shotów to podam teraz parę tytułów i jeśli jakiś was zainteresuje to piszcie w komentarzach:
One-Shot "Piracka Przygoda" , One-Shot "Mroźne Śledztwo" , One-Shot "Szatańskie Wilki", One-Shot "Dzień z życia "(TimxAmy, Alice itd. do wyboru do koloru oprócz Jelsy)", One-Shot "Amnesia" .
Jeszcze mogę zrobić Jelsę w świecie jakiegoś anime jeśli jesteście zaciekawieni albo sami możecie mi podsunąć jakiś pomysł jeśli żaden tytuł się wam nie spodobał ^^ W sumie to planuję jeszcze jednego, ale to po pewnych wydarzeniach w opowiadaniu :P (Czm te notki są takie długie? ;-;)
Zachęcam do komentowania ^^
Kocham i pozdrawiam Black Berry :***